Liberalne media przestały nadawać. Pod listem otwartym do władz Rzeczypospolitej i liderów ugrupowań politycznych podpisało się 49 mediów różnej wielkości, wśród nich media lewicowe, które tym samym otrzymują tytuł honorowego członka Klubu Karpi Wołających o Wcześniejszą Wigilię. Rozdzierają też koszule na piersiach w tej walce lewicowi posłowie. Tu jednak moje zdziwienie jest mniejsze, ponieważ przynajmniej niektórzy bojownicy o wolne media stali się lewicowi na skutek tego, że w odpowiednim momencie nie przytulił ich do piersi Grzegorz Schetyna, więc zamiast uczestniczyć w zjednoczonej opozycji tworzą w Sejmie klub socjaldemokratyczny. Obraza nie jest jednak tak wielka, by nie zacząć w odpowiednim momencie powtarzać po liberalnych mediach, że bez reklam nie będzie demokracji i wolności słowa, a opodatkowanie największych podmiotów na rynku zabije media małe i średnie. Cóż, co do poglądów, najwyraźniej najłatwiej zmienia się je tak, by w ostatecznym rozrachunku i tak stanąć obok „fajnych” liberałów, może tylko delikatnie dostawiając przypisy do ich przekazu.
Portal Strajk nie przyłączył się do tej akcji. Gwoli sprawiedliwości dodam, że redakcja nie była w tym względzie jednomyślna.
Bo też w rzeczy samej – co mnie łączy ze światem gigantów medialnych, które drą, jakby je ze skóry obdzierali, bo zmniejsza się ich ogromne zyski z reklam? Przypomnę, że proponowany podatek (w wysokości od 2 do 10 proc.) dotyczy podmiotów, które osiągnęły z reklamy przychód przekraczający jeden milion złotych rocznie, zaś w przypadku wydawania jedynie mediów papierowych – 15 milionów złotych. 5 proc. od wpływów z reklam mają zapłacić giganty cyfrowe, których przychody osiągają niewyobrażalne sumy 750 milionów euro w skali ogólnej i 5 milionów euro w Polsce. Doprawdy, proszę nie wymagać, bym podzielał ich troskę o własną kiesę, podobnie jak nie podzielam argumentacji, że ów podatek spowoduje upadek „niezależnych mediów”. Małym wydawcom, którzy podpisali się pod wspomnianym Listem, nie grozi nic, chyba, że przychody maja takie, jakie wymagają projektowane przepisy. Ale wtedy nie są już „małymi, niezależnymi mediami”.
Zresztą używanie pojęcia „obiektywne” w odniesieniu do mediów uczestniczących w akcji protestu, jest pewnym nadużyciem. Czy owe wolne media, które dziś krzyczą najgłośniej, naprawdę były wolne i prowadziły szeroką debatę publiczną? Czy raczej na różne sposoby sprzyjały neoliberalnemu status quo, interesom biznesu, anty-PiS-owi? Czy w obliczu pandemii z równym zaangażowaniem mówiły o krzywdzie firm, jak o kosztach kryzysu zrzuconych na barki pracowników? Nie tęsknię ani za Polską Platformy Obywatelskiej, ani za ówczesnymi politykami, ani nie uważam, żeby przychylne jej media podnosiły jakość polskiej demokracji w jakiś radykalny sposób. Czemu włączać się w starania o ich powrót ma lewicowy portal, którego wizja społeczeństwa jest zasadniczo odmienna od tego, co proponuje polska prawica? Tym bardziej, że w proteście tym łączą się zgrabnie liberałowie z PO, Lewica i skrajni nacjonaliści z Konfederacji. Nic nam do tego świata, ich gierek i wojen. Walczymy o coś, czego oni nie są w stanie pojąć.
Jest nam całkowicie obcy również świat PiS-u. Nie mamy nic przeciwko podnoszeniu podatków. Nie mamy jednak zamiaru popierać i żyć w świecie przez nich stwarzanym: pełnym nienawiści do inaczej myślących i czujących, rasistowskim, pełnym hipokryzji, świństw i kłamstw. Z tych ostatnich uczynili fundament swojej rzeczywistości. Nie wierzę więc w to, że ściągnięte z tego podatku pieniądze pójdą na ochronę zdrowia, i kulturę. Nie wierzę, że danina ta przestanie być ściągana, gdy skończy się pandemia. Pójdą na cele ich polityki, ich media, ich łgarstwa.
W tej wojnie światów jesteśmy Trzecim Światem.
Assange o zagrożeniu wolności słowa
Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…
Bardzo trafnie napisane. Z jakimś tam może detalem jednym czy drugim się nie zgadzam, ale ogólny obraz jest nareszcie zgodny z prawdą – rzadkość w dzisiejszych mediach.
Tyle tylko, że jak ich wykończą lub podporządkują – to zajmą się Strajkiem i podobnymi portalami oraz mediami społecznościowymi. Nie chodzi więc o wspólnotę ideałów czy punkt dojścia, ale taktykę i sytuację tu-i-teraz.
Myślę, że Lenin strajk mediów by poparł. Nie z marksistowskich przekonań, a z pragmatycznej kalkulacji.