Władze Birmy (Mjanma) ogłosiły wczoraj, że zgodnie z ich zapowiedziami do kraju wróciła z sąsiedniego Bangladeszu pierwsza rodzina muzułmanów Rohingja, która jak inne musiała w zeszłym roku uciekać przed tym, co ONZ nazwała czystką etniczną. Według humanitarnych organizacji pozarządowych, to wcale nie oznacza powrotu uchodźców, jak sugerują władze birmańskie.

 

Uchodźcy Rohingja. flickr

W nędznych obozach dla uchodźców w Bangladeszu przebywa ok. 700 tys. Rohingja wygnanych w 2017 r. ze swego kraju przez birmańskich wojskowych i lokalnych buddyjskich rasistów. Pod naciskiem międzynarodowym rząd birmański zgodził się przyjąć ich z powrotem, mimo sprzeciwu wojska i większości opinii publicznej znajdującej się pod wpływem agresywnego buddyjskiego nacjonalizmu.

Bangladesz zwrócił uwagę, że ogłoszony, symboliczny powrót pierwszej rodziny Rohingja nie mógł być powrotem z Bangladeszu, bo owa pięcioosobowa rodzina, o której mówi rząd birmański, znajdowała się jedynie przy granicy z ty państwem, nie przekraczając jej.

Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka (FIDH) potępiła komunikat Birmy, który uważa za „akcję propagandową mającą odwrócić uwagę od popełnionych zbrodni”. Rzecznik innej organizacji – Phil Robertson z Human Rights Watch (HRW) – powiedział, że „społeczność międzynarodowa powinna śledzić z uwagą, co stanie się z tą rodziną”. „Główny problem to fakt, że Birma ciągle nie oferuje ani obywatelstwa wygnanym, ani możliwości powrotu do miejscowości, skąd pochodzili” – dodał.

Birmańska junta wojskowa pozbawiła obywatelstwa wszystkich Rohingja zamieszkałych na zachodzie kraju w 1982 r. Odtąd są ofiarami dyskryminacji : nie mają prawa do dokumentów tożsamości, nie mogą podróżować ani brać ślubów bez pozwolenia, nie mają dostępu do rynku pracy poza własną społecznością, ani do szkół, czy szpitali. W ub. roku armia spaliła ich wsie i miasteczka, by wygnać wszystkich do Bangladeszu. Obozy dla uchodźców w jednym z najbiedniejszych krajów świata są często pozbawione podstawowej infrastruktury.

Organizacje alarmują, że wbrew zapowiedziom Birmy, nie przygotowano dla Rohingja żadnych obozów tymczasowych, gdzie mogliby mieszkać, zanim odbudują swoje wsie. Muzułmanie boją się też wracać ze względu na brak woli odstąpienia od represji ze strony buddystów. W tej sytuacji są skazani na pękające w szwach obozy w Bangladeszu. Żadnej fali powrotów nie odnotowano.

Od 2017r. Birma przetrzymuje w areszcie dwóch dziennikarzy Reutersa, którzy prowadzili śledztwo na temat masakr dokonywanych na Rohingja. Oskarżono ich o „naruszenie tajemnic państwowych”, co grozi karą 14 lat więzienia.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…