Zamach udało się udaremnić, a niedoszli zamachowcy z lokalnej milicji paramilitarnej, która sama siebie nazywa „Krzyżowcami” stanęli w poniedziałek przed sądem. Jak twierdzi FBI, trzech mężczyzn chciało wysadzić w powietrze kilkudziesięciu migrantów z Somalii, żeby doprowadzić do „wojny religijnej”.
Curtis Wayne Allen, Patrick Eugene Stein i Gavin Wayne Wright usłyszeli zarzuty już w piątek, dzisiaj stanęli przed sądem. Wszyscy trzej należeli do niewielkiej, skrajnie prawicowej grupy zbrojnej, nazywającej się „Siłami Bezpieczeństwa Kansas” albo „Krzyżowcami”. Zatrzymanie grupy było efektem trwającego osiem miesięcy śledztwa FBI, w czasie której – jak stwierdził prokurator stanowy, Tom Beall – agenci Biura musieli „nurzać się w przemocy i nienawiści. Allen, Stein i Wright chcieli wysadzić budynek, zamieszkany przez 120 osób, w tym migrantów z Somalii, znajdujący się w niewielkiej miejscowości Garden City w Kansas. Byli w trakcie przygotowań – założyli już monitoring i napisali manifest, który chcieli ogłosić po dokonaniu zbrodniczego zamachu. Jak twierdzi Beall, mężczyźni byli powiązani z działającymi legalnie lokalnymi milicjami oraz ruchem „suwerennych obywateli”, popularnego na południu USA. Jego przedstawiciele chcą żyć jak pierwsi biali osadnicy w Stanach Zjednoczonych, odrzucają władzę rządu i obowiązujące prawo oraz – a być może przede wszystkim – jakiekolwiek obowiązki podatkowe. Nienawidzą także wszystkich nie-białych mieszkańców kraju.
Według ustaleń FBI Allen, Stein i Wright zaczęli planować atak na somalijską społeczność Garden City w sierpniu zeszłego roku. Migranci przybyli do miasteczka, żeby pracować w firmie rzeźniczej – niedoszłych terrorystów oburzała ich obecność oraz fakt, że w jednym z mieszkań budynku urządzono meczet. Do ataku miało dojść w czasie modlitwy w świątyni, tak żeby pochłonął on jak najwięcej ofiar. – Jak dotąd nigdy nie widzieliśmy w Kansas planów ataku na taką skalę – mówi Moussa Elbayoumy ze stanowego oddziału Rady Relacji Amerykańsko-Muzułmańskich. – Po raz kolejny potwierdza się to, o czym policyjne dane mówią od dawna: największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa mieszkańców USA nie są żadni islamscy terroryści, tylko lokalne paramilitarne milicje.
Wszyscy oskarżeni są po 40. W aktach sprawy znajduje się dość szczegółowy zapis ich planów i rozmów – nazywali Somalijczyków „karaluchami”, które trzeba „wybić”. Terroryści snuli krwawe fantazje na temat tego, w jaki sposób pozabijają migrantów – myśleli o wrzucaniu przez okna granatów, wybijania nogą drzwi mieszkań i strzelania do każdego z mieszkańców bloku osobno albo strzelaniu do nich z łuku strzałami unurzanymi w świńskiej krwi. Rozważali także podpalenia kościołów, pomagających uchodźcom. Mawiali też, że „dobry muzułmanin to martwy muzułmanin”.
Allen był zatrzymywany już wcześniej za przemoc wobec swojej partnerki. Mężczyźni ostatecznie wpadli, kupując materiały wybuchowe i broń od handlarza, który w rzeczywistości był agentem FBI.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Pewnie ofiary częstego u rednecków chowu wsobnego. Wybaczmy im niskie IQ, to uwarunkowanie genetyczne.
Hmmm, jesli to wina „chowu wsobnego”, to strach pomyśleć jak wygląda „chów” muzułmanów…
Trzech białych aktywistów versus kilkaset tysięcy muslimskich bandytów i to tylko na terenach ISIS?
Daje do myślenia…