Stany Zjednoczone deportowały właśnie Gwatemalczyka Angela Rosę, który może umrzeć w wyniku rozległej gangreny w kroczu. Przyczyną choroby były fatalne warunki sanitarne w ośrodku dla nieudokumentowanych imigrantów. Mieszkająca w USA rodzina nie ma z mężczyzną żadnego kontaktu.

wikimedia commons
wikimedia commons

Angel Rosa ma 55-lat, w Stanach Zjednoczonych mieszka czworo jego dorosłych dzieci i sześcioro wnuków – wszystkie urodzone na terenie USA. W 2012 roku został zatrzymany za nielegalny pobyt. Trafił do więzienia stanowego w Utah, które na umowę z Immigration and Custom Enforcement (ICE), federalną agencją celną.

W placówce panują koszmarne warunki sanitarne; przede wszystkim nie opróżnia się toalet i nie pozwala się więźniom na regularne prysznice. Rosa doznał bakteryjnej infekcji moszny, która nieleczona doprowadziła do powstania ogromnego zgorzelu na kroczu, zwanego zgorzelem Fourniera. W efekcie mężczyzna przestał być w stanie oddawać kał, a infekcja rozprzestrzeniła się po jelitach. Rodzina Rosy próbowała interweniować i ratować jego życie, ICE długo odmawiało podjęcia jakichkolwiek działań. W końcu mężczyzna został przewieziony do szpitala na operację, podczas której wycięto gangrenę. Podejrzewano, że konieczna będzie kastracja, co nie okazało się prawdą, Rosa został jedynie wysterylizowany. Szczęśliwie wrócił do domu; rodzinie udało się przekonać ICE, że w takiej sytuacji wystarczy areszt elektroniczny. Zgorzel Fourniera nieleczony w 78 proc. przypadków prowadzi do śmierci. W lipcu 2014 roku na dokładnie to samo schorzenie, również spowodowane bakteryjnym zakażeniem związanym z brudem i fatalną sytuacją sanitarną, zmarł w więzieniu w Utah 38-letni Santiago Sierra-Sánchez.

2015 rok Rosa spędził pod opieką córki, 18-letniej Loreny; infekcja wciąż się odnawiała. Cała rodzina wspólnymi siłami pokrywała koszty leczenia mężczyzny, którego stan wciąż pozostawał ciężki. Nie opuszczał mieszkania, nosił bransoletę elektroniczną i regularnie, zgodnie z wymogami, spotykał się z przedstawicielami ICE, do których córka woziła go zaraz po szkole. 15 stycznia dom został otoczony przez funkcjonariuszy i Rosa ponownie trafił do aresztu. Według służb doszło do złamania warunków pobytu, a Rosa nie dość systematycznie powiadamiał funkcjonariuszy o miejscu swojego zamieszkania. Mimo opinii lekarza, która oceniła jego stan na wymagający stałej pomocy rodziny i opieki medycznej, mężczyzna został deportowany do Gwatemali. – W tej chwili tata ma ze sobą jedną koszulę, jedne spodnie, jedną parę butów i żadnych pieniędzy; nie ma też swoich leków – mówi przerażony Raul Rosa, syn mężczyzny. Rodzina nie ma z nim kontaktu, nawet telefonicznego.

Jedną z przyczyn nagłej deportacji może być fakt, że Angel Rosa złożył oficjalną skargę na ICE, które jego zdaniem doprowadziło do drastycznego pogorszenia się stanu jego zdrowia, do Biura Praw i Wolności Obywatelskich (CRCL), podległego pod Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W sytuacji, w której ciężko chory Rosa znajduje się w Gwatemali i nie ma z nim kontaktu, przeprowadzenie śledztwa w związku z warunkami panującymi w więzieniu i długotrwałym brakiem dostępu do opieki medycznej, będzie bardzo trudne.

– To co się dzieje, jest oczywiście straszne, ale nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczona – mówi Clara Long z Human Rights Watch. – ICE regularnie deportuje osoby, które są poszkodowanymi bądź świadkami w sprawach o nadużycia, przez co nie da się prowadzić dochodzenia. To paraliżuje mechanizmy pociągania agencji do odpowiedzialności – tłumaczy Long. Lokalni działacze nazywają taka praktykę „deportacją dowodów”.

[crp]
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…