Afrykański Kongres Narodowy (ANC), który rządzi w Republice Południowej Afryki od momentu upadku aparttheidu, w poniedziałek 18 grudnia wybrał nowego przewodniczącego. Przywódca ANC z reguły zostaje wybrany na prezydenta państwa. Wybory prezydenckie w RPA mają odbyć się w 2019 r. Dotychczasowy szef partii, prezydent Jacob Zuma został zmuszony do ustąpienia z powodu skandali i oskarżeń o korupcję.

Cyril Ramaphosa, fot. flickr.com

W rywalizacji o przywództwo partii wzięło udział dwoje kandydatów zatwierdzonych przez konferencję partyjną na dzień przed wyborami – Cyril Ramaphosa oraz Nkosazana Dlamini-Zuma. Ramaphosa pełni aktualnie funkcję wiceprezydenta. Poprzednio był przywódcą ruchu związkowego, a następnie biznesmenem. Obecnie zaliczany jest do grona najbogatszych obywateli RPA. W przeszłości odgrywał ważną rolę w negocjacjach, które doprowadziły do likwidacji apartheidu oraz w przygotowaniu nowej konstytucji. Według agencji Reutera ma on poparcie ze strony działaczy związkowych, komunistów oraz wielu członków partii rozczarowanych postawą prezydenta.

Dlamini-Zuma to była żona prezydenta Zumy z którym ma czwórkę dzieci. Była ministrem we wszystkich dotychczasowych rządach oraz pełniła do niedawna rotacyjną funkcję przewodniczącej Unii Afrykańskiej. Popierają ją wpływowe przybudówki ANC – młodzieżowa i kobieca. Tuż przed wyborami swoje poparcie dla kandydatów wyrażali publicznie czołowi działacze ANC. Spikerka parlamentu Baleka Mbete poparła Ramaphosę, natomiast stojąca na czele Ligi Kobiet minister rozwoju społecznego Bathabile Dlamini jego rywalkę, mówiąc, iż „jesteśmy przygotowani na kobietę-przewodniczącą”.

W trakcie wewnątrzpartyjnej kampanii wyborczej Ramaphosa deklarował walkę z korupcją i rewitalizację gospodarki, natomiast Dlamini-Zuma obiecywała zniesienie nierówności rasowych.

Wybory przywódcy ANC odbywały się niejako dwutorowo. Najpierw poparcia udzielały regionalne struktury partii, które w większości opowiedziały się za kandydaturą Ramaphosy. Nie miało to jednak decydującego znaczenia, gdyż w efekcie liczyły się głosy ponad czterech tysięcy delegatów, którzy nie byli zobligowani stanowiskiem władz swojego regionu.

W rezultacie wybory wygrał Ramaphosa zdobywając 2 440 głosów wobec 2 261 oddanych na jego konkurentkę. W ten sposób Cyril Ramaphosa został praktycznie namaszczony na kandydata w najbliższych wyborach prezydenckich, które najprawdopodobniej wygra. Chyba żeby w międzyczasie doszło do kolejnej zmiany na szczytach władzy partii rządzącej.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Piękny przykład łączenia walki narodowo-wyzwoleńczej, działalności związkowej, zwalczania korupcji z codzienną krzątaniną wokół własnych interesów. oto prawdziwy ideal o komunistycznych korzeniach. Od tak pięknego dorobku naszych idealistów dzielą geograficzne antypody. Dla rządzących pod rozwagę wyjątkowo demokratyczny sposób wyłaniania kandydata na najwyższe stanowisko w państwie. Gotowiec do wzięcia.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…