Były prezydent chętnie eksponuje się w awangardzie „walki o demokrację” w Polsce. Pozuje do fotografii w koszulce z napisem „konstytucja”, tak ubrany bronił nawet księży pedofilów w filmie Sekielskich, z zaangażowaniem ujmuje się też za niezawisłością sądów. Chyba, że ogłaszają niekorzystny dla niego wyrok. Wtedy komentuje, krytykuje i podważa decyzję sądu.
W kontekście „walki o demokrację”, tudzież „praworządność” itp., Lech Wałęsa nader często wchodzi w nieprzemyślane spory, zwłaszcza z Kaczyńskim, z którym – co wyraźnie widać – szerze się nienawidzą. Jakiś czas temu rozgorzała awantura, która zakończyła się pozwem, ostatecznie wygranym przez Prezesa Państwa.
Chodzi o katastrofę smoleńską. Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał w miniony poniedziałek (22 lipca, data wydania wyroku też musiała Wałęsę zaboleć) wyrok Sądu Okręgowego, który to nakazał byłemu prezydentowi wystosować przeprosiny wobec Jarosława Kaczyńskiego za wypowiedziane publicznie stwierdzenie, iż to on jest odpowiedzialny za upadek rządowego Tupolewa.
Odpowiedź Wałęsy była następująca:
„Sąd ocenił dowody w tej sprawie niewszechstronnie, nie uwzględniając faktów mi znanych, o których mówiłem na rozprawie” – zawyrokował Wałęsa i dodał – „Nie może być tak, że moje słowa o rozmowie braci Kaczyńskich w dniu Katastrofy Smoleńskiej będą traktowane jako naruszenie dóbr osobistych Pana Kaczyńskiego, gdy przecież ja nie miałem zamiaru Pana Kaczyńskiego obrażać. Wypowiadałem tylko swoje opinie, bo znałem Kaczyńskich długo i wiedziałem kto nimi kierował” (zachowano pisownię oryginału).
Innymi słowy, „nie może być tak”, że sąd nie zgadza się ze stanowiskiem Wałęsy w jakiejkolwiek kwestii.
„Jak mogły moje wypowiedzi obrazić Jarosława Kaczyńskiego skoro on dobrze wiedział, że chodziło mi o krytykę sytuacji, w której osoba bez funkcji państwowych kieruje Państwem i między innymi kierowała Prezydentem RP. Sąd tych kwestii nie wziął pod uwagę, dlatego wydał taki błędny wyrok” – dziwuje się dalej były prezydent.
Wałęsa stara się też, cokolwiek nieudolnie, wykorzystać tę sytuację by dodać sobie nowe punkty do swojego „kombatanckiego” życiorysu. W swoim wpisie na portalu społecznościowym Facebook napisał m. in., że „nie da sobie zamknąć ust” i „ostrzega Naród” (zachowano pisownię oryginału).
„Będę skarżył ten wyrok do Sądu Najwyższego, a jak będzie trzeba to do Europejskiego Trybunału Praw Czowieka” – zapowiada były prezydent.
Przypomnijmy. Pierwotny wyrok w tej sprawie wydał Sąd Okręgowy w Gdańsku w grudniu ubiegłego roku. Wałęsa miał przeprosić Kaczyńskiego za wypowiedzi, w których od kwietnia 2015 do maja 2017 r. sugerował, iż prezes PiS „mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych panujących podczas lotu polskiej delegacji do Smoleńska, wydał polecenie nakazania lądowania samolotu, czym doprowadził do katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 roku, a swoimi późniejszymi działaniami zmierzał do przerzucenia odpowiedzialności za katastrofę smoleńską na inne osoby”. Rozprawa apelacyjna została przeprowadzona 10 lipca br. Wyrok, który rozdrażnił Wałęsę ogłoszono wczoraj.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
gdyby nie 22 lipca dawno by skończył w czworakach na grużlicę
No przecież Wielki Elektrikos to taki nasz domorosły Wernyhora. A tu jakiś sąd każe jaśniewidzowi stoczniowemu jakiegoś prawnika przepraszać… No koniec świata pani Popiołkowa..
„…wyrok Sądu Okręgowego, który to nakazał byłemu prezydentowi wystosować przeprosiny wobec Jarosława Kaczyńskiego za wypowiedziane publicznie stwierdzenie, iż to on jest odpowiedzialny za upadek rządowego Tupolewa” – a nie jest?!
A że sąd w Gdańsku … to wiadomo …