Kolejny rasistowski incydent. Tym razem w Warszawie pijany Polak zaatakował parę z Bliskiego Wschodu. Całe szczęście, trafił na mocnego przeciwnika, który dał mu srogą nauczkę. Rasista wymagał hospitalizacji. Potem zajęła się nim policja.

Przeciwko rasizmowi w Warszawie protestowały liczne środowiska lewicowe i wolnościowe. Mimo to władza nadal udaje że problemu nie ma/facebook.com
Przeciwko rasizmowi w Warszawie protestowały liczne środowiska lewicowe i wolnościowe. Mimo to władza nadal udaje że problemu nie ma/facebook.com

25-letni mieszkaniec stolicy na długo zapamięta sobotnią noc. Pod wpływem alkoholu zaczepił obywatela Kataru, który wraz z żoną spacerował w okolicach Pałacu Kultury. Według relacji cudzoziemców, napastnik najpierw zapytał o papierosa. Przy okazji zobaczył również, że kobieta ma zakrytą twarz. Wybełkotał więc, że powinna natychmiast zdjąć burkę. Para próbowała zignorować podchmielonego osobnika, jednak ten rzucił się na Katarczyka i uderzył go pięścią w twarz. 43-letni przybysz z Zatoki Perskiej okazał się jednak na tyle sprawny, by w krótkim czasie zamroczyć polskiego agresora kilkoma ciosami. Przed poważnymi obrażeniami uratował go patrol Straży Miejskiej, który rozdzielił uczestników incydentu i wezwał na miejsce policję.

„25-latek nie przyznawał się do sprowokowania bójki. Na miejsce wezwano patrol policji. W trakcie oczekiwania na przyjazd policjantów 25-latek próbował uciec, ale strażnicy miejscy mu to udaremnili” – relacjonują funkcjonariusze w rozmowie z Tvn Warszawa.

Polski rasista po starciu z Katarczykiem wyglądał na tyle niepokojąco, że policjanci najpierw zawieźli go do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy lekarskiej. – Później został przesłuchany, wrócił do domu. Znamy jego tożsamość. Mężczyzna ma stałe miejsce zamieszkania i zatrudnienia – wyjaśnił serwisowi Fakt24.pl Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy.

Zeznania złożyli również Katarczycy. Nie wiadomo jeszcze, czy złożą doniesienie o napaści na tle rasistowskim. Jak podaje TVN Warszawa, nie czują się znieważeni, a co najwyżej urażeni całą sytuacją.

Zdarzenie, które miało miejsce ok. 20:40 pod Pałacem Kultury nie jest odosobnionym incydentem. Wzbierająca fala rasistowskiej przemocy zaowocowała w ostatnim czasie licznymi napaściami na obcokrajowców. W Warszawie tydzień temu pobito profesora Uniwersytetu Warszawskiego, tylko dlatego, że rozmawiał ze swoim znajomym po niemiecku. Kilka dni później polski rasista wulgarnie obrażał w metrze dwie młode Azjatki. Najbardziej drastycznym zajściem było jednak pobicie obywatela Pakistanu w Parku Mirowskim w kwietniu br.  Umer miał przetrącone kolano i złamany nos oraz pokaleczoną i obitą twarz. Agresywni młodzi Polacy zaczepili go prosząc o papierosa; potem zaczęli bić. – Wracaliśmy przez park. Podszedł do mnie chłopak i zapytał, czy mam papierosa. Jego dwóch kolegów i dziewczyna siedzieli na ławce obok. Nie mieli nawet 20 lat. Odpowiedziałem, że nie mam papierosa, że palę ostatniego, co było prawdą. Mogę mu go odstąpić. Wtedy uderzył mnie. Rzucili się na mnie. Nie bili mojego kolegi, tylko mnie. To była ewidentnie rasistowska agresja – relacjonował pobity Pakistańczyk w rozmowie ze Strajk.eu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Ja nie utożsamiałbym tego wszystkiego z rasizmem. Zwykła chuliganka w wykonaniu ,,przyszłości narodu”. Nie wyglądam na Azjatę czy Afrykańczyka, a zdarzało mi się niejednokrotnie,, spieprzać w podskokach” przed kolesiami ,,proszącymi o papierosa”, co zazwyczaj jest w takich ustronnych miejscach jak parki wstępem do napadu rabunkowego lub wymuszenia rozbójniczego…
    Kilkakrotnie musiałem używać siły aby utorować sobie ,,drogę ucieczki”.
    Od wielu lat nie wałęsam się po warszawskich parkach czy innych zakazanych zakamarkach – i problem rozwiązał się niejako automatycznie.

  2. To będzie narastało. Idzie moda na krzepę w kupie. Ciekawe. Zameldowany i pracujący został sprowadzony do parteru, ale już trójka obiecujących młodzieńców z dziewczyną nawet nie została zidentyfikowana. Co innego, gdyby tak siedział podchmielony staruszek. Zastanawiające i znamienne, ale w centrum stolicy nie uwidzisz pojedynczego policjant w mundurze. Strażnicy też chodzą parami. Czyżby wymuszona sytuacja obawy przed prowokacją, czy po prostu słabością fizyczną. Za to ci z radiowozów, młodzi, wyjątkowo agresywni, zwłaszcza wobec starszych. Mówią o sobie młode wilki. Widać, że nie wpadli ma myśliwego. A może tak jeden dzień w tygodni na piechotę dookoła centrum?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…