Zapadł wyrok w sprawie pobicia muzułmanki na warszawskiej Woli. Jest o tyle wart zauważenia, że sprawcy nakazano przeczytanie książki „Ani życie, ani wojna. Czeczenia oczami kobiet” Petry Prochazkovej i przedstawienie wniosków z lektury kuratorowi sądowemu w ciągu pół roku.
Do ataku doszło ponad rok temu, we wrześniu 2017. Sytuacja była specyficzna również z tego powodu, że w namierzeniu sprawcy pomógł ortodoksyjny Żyd – mężczyzna, który akurat przechodził obok i był świadkiem, jak kobieta ubrana w hidżab jest bita i kopana przez mężczyznę wykrzykującego ksenofobiczne hasła.
Zareagował. – Jestem Żydem. Szedłem w czwartek rano do synagogi. Usłyszałem krzyki. Podbiegłem i widziałem, jak mężczyzna kopie po nogach leżącą na trawniku kobietę w tradycyjnym stroju muzułmańskim. Obok stały jeszcze dwie kobiety, które były razem z nim – opowiadał „Wyborczej”.- Napastnik zapytał mnie, dlaczego się wtrącam. Odpowiedziałem, że jestem polskim Żydem i też spotykam się z nietolerancją. Wtedy powiedział do mnie: „Spieprzaj, Żydku” i odszedł ze znajomymi.
Ale świadek nie odpuścił: zadzwonił na policję, a później złożył zeznania na komisariacie. Dzielnicowy rozpoznał 32-letniego Kamila B. Napastnik twierdził, że muzułmanka go śledziła. W rzeczywistości kobieta rzeczywiście chciała zrobić mu zdjęcie, by przekazać je policji po tym, jak Kamil B. zaczepił ją pierwszy i zaczął w jej kierunku wykrzykiwać, że „Mahomet był pedofilem”, a także, że jest terrorystką i powinna trafić „do gazu”.
4 grudnia sąd orzekł karę w zawieszeniu: 4 miesiące w zawieszeniu na rok, a także dodatkowy obowiązek: lekturę książki o tolerancji i przedstawienie interpretacji kuratorowi sądowemu. Kamil B. odpowiedział za pobicie i obrazę uczuć religijnych.
Z wyroku zadowolona jest mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram, adwokat, która prowadziła sprawę pro bono.
– Z perspektywy osoby poszkodowanej niezwykle istotne jest, by jej krzywda została zauważona i potraktowana poważnie. Zbyt często podobne sytuacje są bagatelizowane i umniejszane. W tym przypadku ofiara dostała jasny komunikat, że jest ważna, że jej emocje i odczucia są ważne i że dano wiarę jej słowom – skomentowała sprawę na łamach „GW” Katarzyna Ciszewska, psycholog, specjalistka od interwencji kryzysowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Bardzo mądra i słuszna kara. Tylko Wspaniały Sąd nie zapytał, czy ten menel umie czytać. A umie?
A któryś kodeks przewiduje takie „kary”, czy wolny sąd naoglądął się amerykańskich dramatów prawniczych?
A czy sąd nakazał, jakie mają być wnioski z lektury? Bo co będzie, jeśli skazany napisze we wnioskach, że autorkę za obronę „ciapatych” należy co najmniej wychłostać i ogolić na łyso?;)
I dobrze. Był czyn karalny – to sprawca dostał o co się prosił.
Właśnie w tym kierunku powinniśmy iść EGZEKWOWANIA ISTNIEJĄCEGO PRAWA, zamiast tworzyć okazjonalnie jakieś ,,superustawy tolerancyjne”.