Komitet Zapobiegania Torturom Rady Europy przedstawił raport, z którego wynika, że napływający do Węgier imigranci skarżyli się na złe traktowanie przez funkcjonariuszy policji.
Budapeszt nie poczuwa się do winy. Komitet lwią część swojego raportu oparł na wizycie kontrolnej rok temu – w październiku 2015, kiedy Węgry przeżywały prawdziwy najazd imigrantów. Dziennie na teren państwa wjeżdżało nawet 10 tysięcy osób. Generalnie większość z nich nie miała zastrzeżeń co do funkcjonowania państwa i obowiązujących w tym czasie procedur, jednak ci, którzy zetknęli się z policją – byli zatrzymywani lub kierowani przez funkcjonariuszy do obozów przejściowych – już tak pozytywnych wspomnień nie mają.
Przede wszystkim imigranci skarżyli się na przemoc towarzyszącą zatrzymaniom: policjanci nie mogli oprzeć się pokusie, aby zatrzymywanych nie uderzyć pięścią lub pałką – dotyczy to zarówno dorosłych, jak i nieletnich, którzy podróżowali przez Europę samodzielnie, bez opieki. Uchodźcy mówili również o niewłaściwych warunkach w obozach, w których byli przetrzymywani.
Na podstawie tych wniosków Komitet sformułował upomnienie – nakazał Węgrom, aby pouczyły funkcjonariuszy mającyc kontakt z imigrantami o tym, że “nie należy tolerować złego traktowania w żadnej postaci osób pozbawionych wolności”.
Janos Lazar, szef kancelarii Victora Orbana, na konferencji prasowej ogłosił, że raport zawiera kłamstwa, ponadto jest stronniczy politycznie, zaś Węgry nie poczuwają się do winy. Od początku 2016, pomimo wzniesionego na południowej granicy muru, na Węgry przedostało się 18 tys. osób. W zeszłym roku – aż 400 tys.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…