Sprawa podniebnych wojaży Marka Kuchcińskiego nie zaszkodziła notowaniom Prawa i Sprawiedliwości. Partia Kaczyńskiego w sondażach przeprowadzonych po wybuchu afery cieszy się poparciem od 41 do 46 proc. ankietowanych. Elektorat nie zareagował nawet na gest częściowego przyznania się do winy, jakim była dymisja drugiej, w przynajmniej w teorii, najważniejszej osoby w państwie. Co więcej, Kuchciński w rankingu zaufania społecznego do polityków nadal plasuje się w pierwszej dziesiątce. Mimo krążących po mediach sensacyjnych zeznań byłego agenta CBA, który oskarżył byłego marszałka o stosunek seksualny z 14-letnią prostytutką w podkarpackim burdelu, obywatele oceniają go lepiej niż m.in. Grzegorza Schetynę, Włodzimierza Czarzastego, Adriana Zandberga czy Pawła Kukiza.
Samolotowe eskapady pod specjalnym nadzorem, w dodatku na koszt podatnika w towarzystwie kolegów i koleżanek oraz członków rodziny to poważny szwindel. Domniemane bzykanie małolaty to już coś więcej, to obrzydliwe przestępstwo . Dlaczego więc społeczeństwo wybacza pisowskiemu aparatczykowi tak poważne przewinienia? Dlaczego toleruje smród, który unosi się nad wysokim rangą funkcjonariuszem władzy? Z tych samych powodów, dla których puszcza płazem również inne, jeszcze poważniejsze przekręty.
Wyborcy PiS dzielą się na trzy grupy – kalkulujących, wierzących i cynicznych.
Tych pierwszych nie obchodzą szczególnie żadne wolne sądy, służbowe loty czy podejrzane spółki prezesa. Żyje im się dobrze jak nigdy. Wysoki wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie, pensje rosną w tempie prawie dwucyfrowym; dostają 500 plus, za chwilę władza obłaskawi ich jeszcze trzema stówami na wyprawkę, a emeryci dostają trzynastki. Kraj się bogaci i nasyca patriotyczną polityką.
Druga grupa jest przekonana o historycznym wymiarze misji rządu PiS. Wierzy w moc upodmiotowienia narodu – symbolicznego i ekonomicznego. Mówi językiem z programów informacyjnych TVP. Uważa, że ujawnianie każdej kolejnej afery to „atak na rząd”, albo nawet „atak na Polskę”. Powtarza w wyuczonym odruchu, że za Platformy też tak było, a nawet zdecydowanie gorzej. Grupa ta jest podatna na ciągłe bombardowanie komunikatami wywołującymi silne afektywne reakcje. Walka przeciwko zboczeńcom, obrona Kościoła, rozbijanie kasty sędziów, zdrajca Tusk, Bruksela druga Moskwa i tak w nieskończoność, cały czas na wysokiej stopie emocji. PiS ma wiedzę o potrzebach tej grupy i umiejętnie serwuje jej bodźce. Bardzo skutecznie, bo obecna władza niepodzielnie dominuje komunikacyjnie, przez co skutecznie formuje postrzeganie rzeczywistości oraz impregnuje na krytykę.
Trzecia grupa to osoby, którzy zwyczajnie PiSowi kibicują. Cieszą się kiedy biją pedałów, bo pedalstwa nienawidzą. Kiedy rząd likwiduje niezależność Trybunału Konstytucyjnego czy podporządkowuje sobie wymiar sprawiedliwości, popierają to w ciemno, bo im więcej władzy w rękach PiS tym lepiej. Gdy trzeba bronić abp Jędraszewskiego, smarują komentarze wspierające duchownego. Kiedy w domu Kaczyńskiego znajdą martwe dziecko, a w Wiadomościach powiedzą, że zabił je Donald Tusk, przyjmują to cynicznie i powtarzają jako fakt. Polityków PiS oczywiście nie uważają za żadnych krystalicznie czystych mężów stanu. Doskonale zdają sobie sprawę, że to krętacze i to nieszczególnie zręczni. Nie przeszkadza im to jednak wcale, bo partia dostarcza im regularnie odpowiednich przeżyć emocjonalnych.
Najgorszą konsekwencją komunikacyjnego panowania PiS będzie moment, kiedy przyjdzie spowolnienie gospodarcze. Wówczas władza będzie musiała przekierować gniew społeczny z poziomu ekonomicznego na społeczny. Nasili się zapewne nagonka na LGBT, ale w warunkach wysokiego bezrobocia na celowniku znajdą się ukraińscy pracownicy, ci co „zabierają pracę naszym”. Skutkiem wieloletniego kształtowania świadomości, uczenia społeczeństwa języka agresji i nietolerancji będzie wzrost poparcia dla skrajnej prawicy, tej którą PiS obecnie przytrzymuje pod ścianą, nie pozwalając na przekroczenie progu.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Ludzie wybaczają Pisowi z prostej przyczyny: Pis rządzi dobrze i rządzi w ich interesie. Chodzi nie tylko o pieniądze, prosperitę i transfery niby-socjalne, ale o to, że Pis goni kota wszystkim znienawidzonym siłom: platformerskim aferałom, zwykłym złodziejom oraz skorumpowanej kaście sędziowskiej.
Pomijalny wpływ ostatniej afery na notowania PiS przypomina pierwsze wpadki PO, z których też wyszła obronną ręką. Polskie społeczeństwo jest skrajnie elitarne i uważa, że na górze wolno więcej i jeśli ktoś wzorem PO nie przeholuje aż zanadto, może być pewien łaski elektoratu.
„„zabierają pracę naszym”.”
Przykro czytać libertariańskie (a więc ultraprawicowe) slogany na rzekomo lewicowym portalu. Imigranci, w tym Ukraińcy, nie wykonują zawodów, których przedstawiciele są w Polsce nieobecni, a wykształcenie jednego z nich zajmuje powiedzmy dekadę, lecz najprostsze i najgorzej opłacane. Siedząc na walizkach i korzystając z różnicy cen między PL i UA mają dużo niższe koszty życia, czym psują rynek dla miejscowych. Polak ponosi jednak zupełnie inne wydatki niż imigrant stłoczony na 6 miesięcy z 5 innymi chłopami w pokoju hotelu robotniczego. Taki przynajmiej wróci do siebie i będzie żył jak człowiek, a Polacy nie wyrwą się z januszexowych obozów pracy.
„zabierają pracę naszym” wzięte w cudzysłów oznacza, że nie jest to opinia autora lecz prawdopodobna – wkrótce – narracja PiS. Przykre, jeśli na lewicowy portal trafia czytelnik, który nie rozumie prostego tekstu.
A swoją drogą przybywający do Polski Ukraińcy to nie elita tamtego narodu, więc całkiem zrozumiałe jest, że jej wygląd i zachowanie – zdarza się – budzi niechęć. No i, co gorsza, wykonują prace (jakoby) niechciane przez o wiele wyżej stojących dumnych Polaków, a więc budzą politowanie.
Akurat z tym „zabieraniem pracy” jest to fakt. Gdyby nie Ukraińcy pracowali w takiej Biedronce, to pracowaliby tam Polacy. A że nie byłoby chętnych? No to albo taka przysłowiowa Biedronka by musiała podnieść płace, albo z braku rąk – zmechanizować część prac a do ich obsługi zatrudnić personel wyżej kwalifikowany.
Nie patrzmy na rynek pracy oczyma najprostszych prac. Brak pracowników to szansa na to by zamienić łopatę na koparkę, pójść technologicznie wyżej, tak jak to już bywało w historii (dżuma-renesans). Sprowadzanie taniego pracownika od łopaty, to konserwowanie wyzysku i prymitywizmu technologicznego.
@Barbarus
„„zabierają pracę naszym” wzięte w cudzysłów oznacza, że nie jest to opinia autora”
Wiem, iż właśnie tenże cudzysłów oznacza, że Autor nie zgadza się z tym stwierdzeniem, a ja i owszem. Tego właśnie dotyczył mój komentarz. Komu więc kłania się czytanie ze zrozumieniem? :)
„prawdopodobna – wkrótce – narracja PiS.””
Akurat to właśnie „nacjonalistyczny”/”ksenofobiczny” PiS jest partią bezgranicznych fanatyków multi-kulti, która sprowadza rekordowe w skali świata (!) ilości kompletnie niezweryfikowanych imigrantów. Nic w tym dziwnego, skoro reprezentuje drobny kapitał, a to właśnie jemu (oferującemu najgorsze warunki pracy) najbardziej zależy nieograniczonej imigracji i zmianie odziedziczonego po PRL (kolejny przejaw „precz z komunoo!”) składu narodościowego Polski.
„No i, co gorsza, wykonują prace (jakoby) niechciane”
Nie istnieje coś takiego, jak praca niechciana. To kolejny libertariański slogan. Wszystko dotyczy tylko pieniędzy, których reprezentowani przez PiS janusze biznesu i rolnictwa nie chcą płacić. Oddanie walkowerem pewnych zawodów gorzej opłacanym imigrantom sprawia, że pozostają one poza zasięgiem miejscowych. I tutaj powinno paść pytanie – gdzie trzeba podnieść płace, w czym można utwierdzić imigrantów, a co lepiej zautomatyzować?
@Kot
„Gdyby nie Ukraińcy pracowali w takiej Biedronce, to pracowaliby tam Polacy.”
Dokładnie!
„A swoją drogą przybywający do Polski Ukraińcy to nie elita tamtego narodu”
Gwoli uzupełnienia – importowane hurtowo niziny społeczne (zwłaszcza młodzi mężczyźni o niskich lub zerowych kwalifikacjach) są grupa największego ryzyka jeśli chodzi o przestępczość. PiS nie wyciągnął żadnych wniosków z doświadczeń Europy Zachodniej i powiela jej błędy. To kolejny z uspołecznianych kosztów większych zysków sektora prywatnego. Sprawa tym bardziej ciekawa, że kary finansowe są nie do wyegzekwowania od przybyszów spoza UE + ucieczka na Ukrainę gwarantuje spokój od polskiego wymiaru sprawiedliwości.