Tygodnie przed Bożym Narodzeniem to dla brytyjskiej poczty czas kryzysowy. Pracownicy mierzą się nie tylko z rekordowymi liczbami paczek, ale i głupotą właścicieli psów.
Co roku liczba prezentów świątecznych nabywanych przez internet i dostarczanych do domów rośnie. W wielu domach, do których listonosze docierają z paczkami, z ludźmi mieszkają psy. A tym pojawienie się obcej osoby często raczej się nie podoba. Ataki psów na dostarczycieli przesyłek stały się problemem. Tylko w pierwszej chwili brzmi to zabawnie – w Wielkiej Brytanii ośmiu listonoszy dziennie pada ofiarą czworonogów, a właściwie ich nieodpowiedzialnych właścicieli. To oni powinni kontrolować psy. Pies z natury będzie bronić terenu, na którym żyje i nieufnie podchodzić do osób, które jego zdaniem mogą mu zagrażać. To właściciel powinien na czas dostrzec przejawy agresywnego zachowania i na czas przeciwdziałać atakowi.
Pocztowcy czuli na tyle bezradni w obliczu braku wyobraźni właścicieli psów, że zaczęli oddawać sprawy poranionych pracowników do sądu. Obecnie w toku jest około dwunastu spraw zainicjowanych przez związek zawodowy pracowników przedsiębiorstw komunikacyjnych. Po ich stronie są opinie weterynarzy. Obecnie w Wielkiej Brytanii poważne odszkodowanie można wywalczyć w sądzie, jeśli pies zniszczy mienie. Pozostaje czekać, na ile wycenione zostaną zdrowie i stres pracowników.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…