Sekcja zwłok wilka, którego odstrzelono po tym, jak zaatakował dwoje dzieci w Przysłupie, wykazała, że był to osobnik całkowicie oswojony, prawdopodobnie wychowany przez człowieka. Nie miał wścieklizny. To stawia w zupełnie nowym świetle prośby myśliwych o umożliwienie odstrzału tego chronionego gatunku.
Spełniły się przewidywania przyrodników: wilk, który zaatakował dzieci w Przysłupie (i prawdopodobnie jednak również wcześniej w Wetlinie), był oswojony, a jego zachowanie nie było typowe dla całego gatunku. Sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że brakowało mu dwóch przednich kłów – prawdopodobnie stracił je, usiłując wydostać się z miejsca, w którym był przetrzymywany.
Ekolodzy ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” mają hipotezę, że za szczeniaka wilk ten został zabrany z lasu i wychowywany razem z psami, a potem porzucony. Zatem jego zachowania są wyłącznie skutkiem działań człowieka. „Relacje naocznych świadków oraz nagrany 10 czerwca przez przypadkowego obserwatora filmik, który został opublikowany w Tygodniku Sanockim, pokazuje bardzo nietypowe zachowanie tego wilka, co może wskazywać na to, że miał on od szczenięcia kontakt z człowiekiem” – piszą eksperci.
„Bardzo wiele wskazuje na to, że było to zwierzę wychowane przez ludzi, być może mieszaniec. Nie ma żadnego powodu do niepokoju i strachu przed wilkami i naprawdę nie ma co słuchać typowych myśliwskich bredni w stylu, że populację trzeba redukować, że wilków za dużo i że przestały bać się człowieka, bo się na nie nie poluje” – napisał na swoim profilu na Facebooku Adam Wajrak.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
My karmiący mięsem „veganie”
Wymusimy na nich szacunek dla wilka.
Przypomniałem sobie program reintrodukcji wilka w polskich lasach, prof. Andrzeja Bereszyńskiego – tak na marginesie. Już dawno zastanawiałem się czy jest on — ten program — potrzebny, i czy przypadkiem, nie taki trochę – nadnaturalny.
Abstrahując zupełnie od tego czy wilki w tej chwili stanowią zagrożenie dla skupisk ludzkich w pobliżu polskich lasów, czy też nie, bo nie mam wiedzy na ten temat. Jednego jestem pewien: Jeżeli ekolodzy, czy jak ich zwał „veganie” (piszę to będąc sam veganinem) będą przeszkadzać ludziom bronić się przed nimi, „ekolodzy” i ci tam „veganie”, sami sobie zaszkodzą, i zaszkodzą idei o którą sami walczą: https://strajk.eu/francuscy-rzeznicy-boja-sie-ataku-wscieklych-wegan-pisza-do-msw/#comment-173087
Oni sami również przebywają w jakimś określonym środowisku. Jest środowisko ludzi, w którym ta idea ma zafunkcjonować. Jeżeli swoim radykalizmem będą próbować przemocą tą ideę forsować, nie pozwalając się człowiekowi bronić przed zwierzętami, to ten – umowny – człowiek funkcjonujący razem z nimi – tymi ekologami – przecież w środowisku ludzkim w jakim oni przebywają razem, tak ich znienawidzi, że zmusi tych ekologów do kapitulacji i obalenia tej idei: zarówno veganizmu, jaki samej ochrony środowiska. Poruszam ten problem pod linkiem wyżej.
Kochani: Rozwiązaniem tego pasztetu musi być jakaś harmonia, w której przecież człowiek nie może być terroryzowany przez zwierzęta! A zatem, nie terroryzujcie człowieka zwierzętami, które ten sam człowiek, ostatecznie ma pokochać.