W 93 proc. próbkach wody z plastikowych butelek największych światowych marek znaleziono bardzo niepokojące ilości drobin plastiku – mówi ogłoszony wczoraj raport z badań prowadzonych przez ekipę prof. Sherri Mason ze stanowego Uniwersytetu Nowojorskiego. Szkodliwość plastiku w wodzie nie jest dokładnie przebadana – dla jednych to jeden z czynników powodujących współczesną epidemię raka, dla innych, szczególnie producentów, drobiny te nie stanowią zagrożenia.
Naukowcy zbadali 250 butelek wody w dziewięciu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Libanie, czy Indiach, koncentrując się na najbardziej renomowanych markach, jak Aqua, Evian, Aquafina, San Pellegrino, Nestle Pur Life itp.
W olbrzymiej większości próbek znaleziono drobiny plastiku o średniej wielkości 0,1 mm, ponad 10 na litr wody. Chodzi głównie o polipropylen, nylon i politereftalan etylenu (PET) z zawartością szczególnie toksycznego paraksylenu (pochodnej benzenu) o udowodnionych właściwościach rakotwórczych. Wiadomo też, że substancje te wpływają drażniąco na układ pokarmowy i nerwowy.
„Myślę, że te drobiny dostają się do wody podczas procesu butelkowania, a ich większość pochodzi od samych butelek i nakrętki” – mówiła wczoraj Sherri Mason. Do tej pory nie zbadano kompletnie wpływu wchłanianych cząstek plastiku na zdrowie ludzkie. Wiadomo jedynie, że źle wpływają na zdrowie zwierząt.
Jedną z pierwszych reakcji na ogłoszone badania było zresztą stanowisko amerykańskiej organizacji pozarządowej Oceana walczącej z zanieczyszczeniem mórz i oceanów. „Trzeba jak najszybciej zrobić wszystko, by plastikowe butelki należały wreszcie do przeszłości” – powiedziała Jacqueline Savitz, dyrektorka tej organizacji.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Ta wiadomość ma znamiona wiadomości śmieciowej. Naukowcy (jedna grupa) z jednego z uniwersytetów w USA (nie największego, nie najbardziej renomowanego) wykonali analizę zawartości 250 (???) butelek wody (jakiej: mineralnej, gazowanej, niegazowanej, tzw. źródlanej?) i wykazali obecność niewielkich ilości cząsteczek plastików z opakowań. Jak rozumiem nie prowadzili badań nad szkodliwością, ani in vitro, ani in vivo, ani na organizmach zwierzęcych, ani tym bardziej na ludziach. Na jakiej podstawie podawane są tak alarmistyczne wnioski o zachorowaniach na nowotwory w skali populacyjnej?
Ponadto polimery i zw. chemiczne, o których mowa w tekście są obecne w środowisku człowieka od dawna, a butelki nie są jedynym ich źródłem (nawet nie głównym).
Nie mówię, że wspomniani naukowcy nie mają racji. Nie mówię, że butelkowanie wody (innej niż wysokozmineralizowana i lecznicza) jest OK. Ale ta wiadomość nosi znamiona wiadomości śmieciowej.