Sztaby Johna Kasicha i Teda Cruza porozumiały się w sprawie współpracy na rzecz zablokowania nominacji kontrowersyjnego miliardera. Trump zareagował w swoim stylu – obrażając jednego z rywali.
Establishment Partii Republikańskiej robi wszystko, by kandydatem amerykańskiej prawicy w wyścigu o Biały Dom nie został Donald Trump. Kabotyńskie wygłupy, odrażające żarty i agresywny język nowojorskiego magnata deweloperskiego odrzucają nawet sympatyków skrajnie konserwatywnej frakcji – Tea Party. W ostatnich tygodniach priorytetem partyjnej elity było doprowadzenie do sojuszu dwóch pozostałych kandydatów, biorących udział w prawyborach – ultrakonserwatywnego senatora z Teksasu – Teda Cruza i umiarkowanego Johna Kasicha, gubernatora Ohio. Dziś sztabu obu polityków ogłosiły, że w dalszej części kampanii będą koordynować swoje działania, tak aby maksymalnie osłabić Donalda Trumpa.
Co konkretnie zamierzają zrobić Cruz z Kasichem? Chodzi o to, aby w każdym ze stanów, w których odbędą się jeszcze prawybory, kampanie wyborczą prowadzić tylko jeden z nich – ten, który ma większe szansę na odebranie Trumpowi części wyborców. Według takiego planu Ted Cruz odda Kasichowi pole w Oregonie i Nowym Meksyku, gdzie ten drugi ma ostatnio dobre notowania sondażowe, a gubernator Ohio odpuści sobie z kolei Indianę, gdzie na wiecach będzie błyszczeć jego teksański koalicjant. Jako pierwsze odbędą się prawybory w Indianie (3 maja), następnie w Oregonie (17 maja), a obywatele z Nowego Meksyku pójdą do urn 7 czerwca.
W odpowiedzi na sojusz zawarty przez swoich rywali, Donald Trump zaatakował ich, nazywając Cruza „zakłamanym Tedem”, a Kasichowi wytknął nieeleganckie nawyki przy spożywaniu posiłków.
.@realdonaldtrump says @johnkasich & @tedcruz efforts at „collusion” to #StopTrump are „weak” & „pathetic.”https://t.co/ldjgJDCfE0
— Washington Week (@washingtonweek) 25 kwietnia 2016
Do uzyskania nominacji GOP w pierwszym głosowaniu na lipcowej konwencji w Cleveland potrzebnych jest uzyskanie poparcia 1237 delegatów. Trump obecnie może liczyć na głosy 833 z nich. Do końca prawyborów pozostało 14 stanów. Najbliższe z nich odbędą się już jutro w Pensylwanii i Rhode Island. Według obliczeń dokonanych przez dziennikarzy serwisu Politico, miliarderowi może zabraknąć ok. 50 głosów do zwycięstwa w pierwszym glosowaniu na konwencji. W takiej sytuacji konieczne będzie drugie głosowanie, w którym delegaci nie będą musieli wybierać zgodnie z wolą ich wyborców. Całkiem realny jest więc wybór trzeciego obecnie w stawce Kasicha, który cieszy się poparciem partyjnej elity jako kandydat umiarkowany, zdolny do przyciągnięcia wyborców centrowych. Według sondaży gubernator Ohio w starciu z Hillary Clinton może zwyciężyć różnicą 7-11 pkt procentowych.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Nie jest to kandydat z mojej bajki, ale tak jak nie komentuję wyborów Rosjan, tak samo Amerykanie powinni sami decydować, a nie jakieś „środowiska”, które „się nie zgadzają”. Stany coraz bardziej udowadniają, że są neofeudalną oligarchią, kandydaci to marionetki wielkiego biznesu, a same wybory fikcja.
Paradoksalnie, ja – stary socjalista – uważam że wybór Trumpa jest szansą na znormalnienie świata. I nie dlatego że on sam mi się podoba. Jednak jest to obecnie jedyny kandydat, który może złagodzić antyrosyjskie szaleństwa i samonakręcającą się spiralę NATO-wskiej paranoi.
Wątpię w swobodę działania amerykańskich prezydentów, ale jakiś tam wpływ mają. I może chociaż ostudzi gorące głowy polskich podżegaczy wojennych, kiedy im powie że amerykańskie wojsko ma bronić Ameryki a nie ambicji niewielkiej Polski.
Deklarowana przez niego sympatia dla rosyjskiego przywódcy mogłaby doprowadzić do normalizacji stosunków i powrót do wzajemnie korzystnej współpracy.
Jednak w jego wybór nie wierzę. właśnie z powodów wymienionych powyżej.
Elity mówią: nieważne że wy chcecie Trumpa, bo my go nie chcemy a wasze zdanie się nie liczy. Pokazują w ten sposób środkowy palec swoim zwolennikom. I nawet gdy zablokują niesfornego kandydata to w dłuższej perspektywie odbije się to Republikanom czkawką.
A w efekcie wygra oślizgła Hilary.
Tak bym obstawiał u bukmacherów.
To i tak nie powstrzyma startu Trumpa, a oni zmarnowali szansę, aby przegrać z honorem.