„A tak się był potknął i wpadł jej między nogi” – znacie takie żarty z okresu, kiedy ludzie rzucali w dinozaury kamieniami? Tak w pierwszej chwili brzmi orzeczenie Sądu Okręgowego w Suwałkach, na które oburzają się od wczoraj wszystkie co poczytniejsze nagłówki. A niesłusznie. Rzeczywistość okazuje się zakręcona w potrójny węzełek. Sąd bowiem nie wziął sobie tego orzeczenia z kosmosu, jak sugeruje prasa.
SO w Suwałkach uznał gwałt na żołnierce podczas zgrupowania zawodowej kadry oficerskiej za „wypadek na służbie” – w dodatku taki, który przyniósł uszczerbek na zdrowiu zgwałconej tak na 5 procent. Kobiecie przyznano 3900 zł odszkodowania z wojskowego biura rentowego – czytamy w portalach informacyjnych i słusznie kipimy ze złości, że słowo „gwałt” nie przeszło przez usta orzekającym nomen omen organom. A jednak sędzia swoim kuriozalnym i odczłowieczającym z pozoru orzeczeniem wyświadczył powódce przysługę, sprzątając gnój po poprzednikach na tyle, na ile się dało. Bo w całej sprawie owszem, jest się na co oburzać – mianowicie na prokuraturę, która umorzyła postępowanie o gwałt z Kodeksu karnego, nie dopatrzywszy się znamion przestępstwa. Pokrzywdzona poszła więc do sądu pracy, żądając odszkodowania i pociągnięcia do odpowiedzialności swojego szefa – czyli armii. Argumentowała, że zdarzenie wywołało u niej traumę, zaś prokurator postarał się, aby sprawca gwałtu nie poniósł konsekwencji, mimo iż zeznania biegłych były jednoznaczne, a on sam przyznał się do winy.
To prokurator powinien znaleźć się pod ostrzałem mediów. W porównaniu z nim sąd drugiej instancji wykazał się ogromem empatii. I choć wykładnia, którą zastosował, brzmi kuriozalnie (definicja wypadku przy pracy to „nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które zaszło podczas lub w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych albo poleceń przełożonych” – a tu „nagłym zdarzeniem jest ni mniej ni więcej a czyjś penis), to do wyroku dołączono również słuszną konkluzję: „nie można osoby pozostającej po wpływem alkoholu doprowadzać wbrew jej woli do obcowania seksualnego”. Co dowodzi, że najwyraźniej sędzia orzekający czytał ostatnio coś więcej niż tylko wynurzenia Rafała Ziemkiewicza na Twitterze o wykorzystaniu nietrzeźwej.
Co więcej, niekompetentni poprzednicy również w niejawnym jeszcze uzasadnieniu otrzymali po prztyczku w nos: „Organy wojskowe chyba uważały, że w wojsku polskim podczas obecności zawodowej kadry podoficerskiej i oficerskiej nie może dojść do takiej sytuacji”.
Czy „na zdrowy rozum” kwalifikacja gwałtu jako „wypadku przy pracy” jest skrajnie poniżająca dla ofiary? Jasne. Wynikało to jednak z szeregu prawnych zawiłości, które nie zaistniałyby, gdyby organy ścigania na samym początku spełniły swoją funkcję jak należy.
Kolegom redaktorom polecam zaś wziąć głęboki oddech i zamiast tworzyć mylące, sensacyjne teksty pisane pod setki komentarzy, wyjaśnić całą sprawę do końca. Przemilczenie pewnych faktów tak, aby skierować społeczny gniew na sąd, jest nie tylko powielaniem fejkniusów, ale jest też wyjątkowo przeciwskuteczne na froncie walki o prawa ofiar. Nie zawsze jest najważniejsze, żeby się klikało.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Hmmm, może jestem zbyt starej daty, ale za moich czasów uczono, że szweje są do zabijania i innych fajnych rzeczy na wojnie, a kobiety do rodzenia i wychowywanie (następnych szwejów też). No ale jeżeli baba pcha się sama do szwejów …, to co najwyżej może być markietanką. Praca taka.
Takie „wypadki w pracy”nie są polską specjalnością. Mówiąc trochę przewrotnie armia polska jest pod tym względem daleko w tyle za wieloma wielce „demokratycznymi” armiami, w tym także za amerykańską. Nie pamiętam, kto to powiedział takie oto zdanie: „kobieta w armii amerykańskiej w Iraku czy Afganistanie ma wielokrotnie większą szansę być zgwałconą przez kolegę z oddziału, niż zginąć z rąk wroga”.
I ja się dziwię tym, którzy się temu dziwią. Wojsko ze swojej natury i zadań musi w żołnierzach rozwijać agresję, bo służy do zabijania. Aby człowiek był zdolny zabijać, musi być w dużym stopniu odczłowieczony, pozbawiony uczucia empatii.
„SO w Suwałkach uznał gwałt na żołnierce podczas zgrupowania zawodowej kadry oficerskiej za „wypadek na służbie”
Żołnierzom bardzo łatwo uchodzą wszelkie przewinienia, ponieważ prawomocny wyrok = wydalenie ze „służby” (lol co za nazwa zwykłej roboty xD), a ponieważ nie płacą ZUS, to zostają wtedy z niczym. Uprzywilejowana kasta sędziowska doskonale rozumie uprzywilejowaną kastę wojskową i stąd takie orzeczenia.
Pani Weroniko!
A nie bierze Pani pod uwagę częstego przypadku ,,kobieta pijana – dupa sprzedana”? Tak mawiał i mój dziadek i ojciec…
Bo być mogło że pani (pod wpływem przedawkowania płynów wysokooktanowych i dobrego humoru, poczuła ,,nagłą i nieodpartą chęć” na sex? a później, pod wpływem różnych czynników (w tym strachu przed otoczeniem, a może i współmałżonkiem) postanowiła swojego ,,kochasia z przypadku” oskarżyć?
Z taką sytuacją spotkałem się w moim dość już długim (i zdrowo pokręconym) życiu kilkakrotnie. Powody były rózniste. Zazdrość, strach, wstyd czy wreszcie najpowszechniejszy – chęć odwetu.
Zawsze jest najważniejsze, żeby się klikało. Zawsze. I w mediach opozycji i w mediach rządowych. I w prawicowych i w lewicowych. I w liberalnych i w konserwatywnych. I na strajk.eu też.