„Gdyby wszyscy ludzie byli mądrzy, to na świecie byłoby tyle rozumu, że co drugi człowiek zgłupiałby z tego” – mawiał dobry wojak Szwejk. Ale nie o Szwejku będzie mowa, a nawet nie o ministrze Macierewiczu. Ten już w zasadzie przestał kojarzyć się z kościołem smoleńskim, teraz robi wszystko, aby skompletować Polsce drugą armię, tylko z amatorów, tańszych w utrzymaniu, ale za to ideowców. Nie oznacza to jednak, że Macierewicz porzucił sprawę Smoleńska, o nie. Znalazł godnego zastępcę, który przejął po nim komisyjną schedę.
Wacław Berczyński to ten pan od Boeinga. I od wybuchów, bo to on razem z prof. Nowczykiem i Biniendą twierdził od początku, że Tupolew się nie rozbił, a wybuchł był nieprzypadkowo. Jego skrzydło nie zostało uszkodzone w kontakcie z brzozą, bowiem samolot według jego wersji – przeleciał szczęśliwie ponad, jak w piosence Sarsy.
I właśnie to, że nie brzoza, a wrogowie Polski przyczynili się do tragedii Lecha Kaczyńskiego, zamierza Berczyński udowodnić za 4 mln zł. Tyle dostała na razie z budżetu państwa nowa komisja, plus zapewnienie od swojego patrona, św. Antoniego, że MON udzieli w razie potrzeby każdego wsparcia. Panowie z komisji zamierzają sprowadzić z zagranicy skrzydło Tupolewa i poddać testom. Ciekawe, czy zasadzą też w tym celu specjalne brzozy – o tych samych parametrach, co feralny egzemplarz? Na jednym z serwisów informacyjnych pod artykułem o komisji Macierewicza ktoś zostawił komentarz: „Gdyby żyli w średniowieczu, kupiliby naleśnika, żeby udowodnić, że Ziemia jest płaska”. I w zasadzie ten ktoś niewiele się pomylił: oprócz czarów ze skrzydłami, komisja zamierza zbudować wierną kopię Tupolewa, w odrobinę mniejszej skali. Berczyński nie próżnuje: pozyskał też zupełnie nowe nagrania z kokpitu, zawierające podobno kompletne rozmowy z kontrolerami lotu z wieży w Smoleńsku. Nagrania te pochodzą z Łotwy. Jestem w stanie uwierzyć, że komisja Macierewicza pozyskałaby je nawet z Korei, gdyby pasowały do tezy, że Lech Kaczyński został zestrzelony przez zestrachanego przed nim Putina. W zasadzie od 10 kwietnia o kwestii smoleńskiej było zupełnie cicho. Ciekawe, co się stanie, gdy w końcu dojdą do swojej „prawdy”. Postawią prezydenta Rosji przed jednoosobowym Trybunałem, w skład którego wejdzie Jarosław Kaczyński? I czy muszą to robić z moich podatków?
Tak strasznie mnie to robienie komedii z tragedii zawstydza, że pozwolę sobie zakończyć cytatem z tego samego dzieła, którym rozpoczęłam ten komentarz:
– Szwejku, Jezus Maria, Himmelherrgott, ja was zastrzelę, bydle jedno, ośle, kretynie, gówniarzu jeden! Czy można być takim bałwanem?
– Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że można.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …