IPN

Instytut Ochrony Konstytucji zamiast IPN – o to będzie walczyła parlamentarna Lewica. W dniu, gdy Sejm wybiera nowego prezesa instytutu odpowiedzialnego za politykę historyczną, my poznaliśmy projekt ustawy, jaki zostanie wniesiony do Sejmu w tej sprawie.

O inicjatywie opowiedzieli również na konferencji prasowej posłowie Lewicy Krzysztof Śmiszek, Andrzej Rozenek i Maciej Gdula oraz jeden z twórców programu Nowej Lewicy Dariusz Standerski.

Instytut nienawiści

Występujący nie szczędzili IPN-owi gorzkich słów. Wypomnieli mu prowadzoną na oślep politykę tzw. dekomunizacji, która często sprowadza się do rugowania wszystkiego, co mogłoby się kojarzyć z PRL-em czy lewicowością. – IPN robi wszystko, żeby zmienić naszą historię. Z tej prawdziwej, którą wszyscy jeszcze pamiętamy, na taką, która będzie się podobała małemu „dyktatorkowi” z Żoliborza – stwierdził Andrzej Rozenek i przywołał przykład pomnika Karpackiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza, zniszczonego na polecenie Instytutu. Dla „ekspertów” z IPN walka brygady z UPA nie miała znaczenia. Poseł Rozenek nazwał IPN „instytutem nienawiści” i wypomniał mu ustawę, która odebrała uprawnienia emerytalne dawnym pracownikom służb mundurowych.

– IPN zawiódł jako instytucja, która prowadzi do zbliżenia Polaków wobec prawdy historycznej. Stał się instytucją, która po prostu promuje wizję historii jednej politycznej strony, strony prawicowej i nawet nie jest to tylko historia PiS-owska, to jest historia pisana przez ekstremistów prawicowych. IPN zatrudnia wiele osób związanych ze skrajną nacjonalistyczną i faszystowską prawicą – stwierdził poseł Maciej Gdula.  Dodał, że społeczeństwo potrzebuje badań nad przeszłością, ale prowadzonych w sposób rzetelny i wielostronny.

W uzasadnieniu ustawy likwidującej IPN, do której projektu dotarł Portal Strajk, czytamy także, iż IPN „nie stał się źródłem wiedzy niosącej pojednanie, a przekształcił się w narzędzie politycznego sporu. Nie stał się instytucją, której autorytet pozwala ustalić prawdę dotyczącą niejawnej współpracy z organami bezpieczeństwa i zakończyć publiczne kontrowersje w tym zakresie”. Autorzy projektu wskazują ponadto, że utrzymywanie pionów prokuratorskiego i śledczego w Instytucie staje się coraz bardziej bezcelowe (a jest kosztowne). „30 lat od upadku PRL i około 70 lat od okresu stalinizmu (charakteryzującego się wysokim stopniem represyjności)  (…) dział śledczy staje wobec malejącej liczby realnych spraw wymagających zbadania i ścigania” – czytamy w uzasadnieniu.  

Co w zamian?

Lewica chce, by archiwa przechowywane przez IPN weszły do zasobów archiwów państwowych, a badania historyczne wzięła na siebie np. Polska Akademia Nauk. Notabene – dziś dysponująca znacznie mniejszym budżetem, niż Instytut, chociaż zakres zainteresowań zatrudnianych przez nią badaczek i badaczy jest znacznie większy. Tu jednak szczegółowe rozwiązania miałyby zostać dopiero opracowane.

Z pewnością natomiast w ustawie, którą zaprezentowali posłowie, jest mowa o utworzeniu Instytutu Ochrony Konstytucji. Miałby on siedem podstawowych zadań. Projekt przewiduje w tym miejscu:

  1. Poszerzanie wiedzy o Konstytucji RP oraz zasadach z niej wynikających.
  2. Budowanie, utrwalanie i rozwijanie demokratycznych postaw i zachowań.
  3. Prowadzenie działalności edukacyjnej, wystawienniczej i wydawniczej w kraju i za granicą.
  4. Przeciwdziałanie dyskryminacji, ksenofobii i wykluczeniu.
  5. Monitorowanie i analiza inicjatyw zagrażających demokracji i przestrzeganiu praw człowieka.
  6. Prowadzenie badań naukowych z zakresu nauk o polityce i administracji, nauk prawnych, nauk socjologicznych.
  7. Upowszechnianie w kraju i za granicą wyników swojej pracy oraz badań innych instytucji, organizacji i osób nad problematyką stanowiącą przedmiot działania Instytutu.

Instytut Ochrony Konstytucji, jak przewiduje projekt Lewicy, miałby realizować te zadania poprzez organizowanie konferencji, wydawanie różnorakich publikacji, współpracę ze szkołami, wspieranie przedsięwzięć wpisujących się we wskazane cele statutowe. Miałby także wydawać oficjalne stanowiska na różne tematy.

Niestety trudno oprzeć się wrażeniu, że tak skonstruowana instytucja również pochłaniałaby pieniądze na zadania, które może wykonywać ktoś inny (np. badania naukowe w tematach politycznych czy prawnych prowadzą wszak uniwersytety). Czy o to chodziło Lewicy, gdy bezlitośnie – i słusznie! – punktowała mnożenie wydatków na IPN, gdy w Polsce kuleją podstawowe usługi publiczne?

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jest to absolutnie niezbędne po obaleniu pisowskiego reżimu, ale szkody poczynione w świadomości Polaków, dopuszczenie do publicznego głosu najgorszych resentymentów, zrównanie faszystów z myślą postępową – będą bardzo trudne do odrobienia, i będą wymagały wieloletniej pracy (od podstaw).

    Podobnie szkodliwą instytucją jest Narodowe Centrum Nauki i jeszcze bardziej jego otwarcie skomercjalizowane mutacje typy NCBiR, ABM. Instytucje, które od ponad dekady w sposób planowy niszczą naukę w Polsce, destruują jej społeczny wymiar. Ale znów: czy następcy PiS (POPiS) się odważą pokazać miałkość kierowników „naukowych” tych instytucji..?

  2. No tak powoływanie instytutu ochrony konstytucji na miejsce IPN to niewypał – lepiej wycofać się z tego pomysłu ale likwidacja IPN jak najbardziej

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…