O 15.03 czasu polskiego pojawiła się pierwsza informacja agencji RIA Novosti o wybuchu w petersburskim metrze i ofiarach. Zginęło dziesięć osób, kilkadziesiąt jest rannych.
Rosyjskie media i agencje wciąż na bieżąco uzupełniają informacje o tym tragicznym wydarzeniu. O godz. 16:30 wiadomo było, że Państwowy Komitet Antyterrorystyczny oficjalnie podał informację o dziesięciu ofiarach śmiertelnych, wśród nich jedno dziecko, a 37 osób jest rannych. Wybuchu miał miejsce między stacjami „Technologiczny Instytut” i „Siennaja Ploshchad’”, największym węzłem przesiadkowym w petersburskim metrze. Ładunek o mocy 200 – 300 gramów trotylu został najprawdopodobniej zdalnie zainicjowany w trzecim, nie połączonym żadnymi przejściami wagonie. To zwiększyło siłę jego oddziaływania, ograniczona ścianami jednego tylko wagonu. Poza tym źródła, na które powołują się rosyjskie media twierdza, że ładunek zawierała w sobie metalowe elementy, które zwiększyły śmiercionośne oddziaływanie wybuchu.
Na stacji „Ploshchad’ Vosstania” (Plac Powstania) znaleziono i rozbrojono kolejny ładunek – ekwiwalent jednego kilograma trotylu schowanego w gaśnicy, naładowanego metalowymi kulkami. Metro w Petersburgu zostało zamknięte, zwiększono środki bezpieczeństwa w mieście, szczególnie w środkach transportu i na lotniskach. Dzieci z pierwszej zmiany w szkołach pozostają w budynkach do momentu, kiedy zgłoszą się po nich osobiście rodzice lub opiekunowie. Pozostałe zajęcia zostały odwołane. Transport w centrum Petersburga jest utrudniony, na miejsce skierowano dodatkowe środki przewozu osób, taksówkarze zadeklarowali, że będą rozwozić pasażerów z tej okolicy za darmo, choć są i tacy, którzy natychmiast podnieśli ceny na swoje usługi.
Środki bezpieczeństwa zastosowano również w innych rosyjskich miastach, szczególnie w stolicy. Na miejsce tragedii skierowano specjalną grupę śledczych z Moskwy. Na razie nic nie wiadomo, w każdym razie oficjalnie, o domniemanych sprawcach tego ataku terrorystycznego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Powszechna maniera pisania rosyjskich nazw po angielsku to gruba przesada. w Polsce przez lata pisano, albo literując, albo fonetycznie. Dobrze, że przynajmnie jedną nazwę podano w tlumaczeniu.
Będzie tyle wiadomo, na ile Moskwa pozwoli. Czyli nie będzie nic wiadomo, jak z samolotem legendą w Smoleńsku.