Rząd PiS miał ratować niepełnosprawne nienarodzone dzieci przed aborcją, oferując kobietom wsparcie finansowe w przypadku decyzji o urodzeniu chorego dziecka. Program „Za życiem” reklamowany był jako flagowa inicjatywa wspierająca (obok 500 plus) polskie rodziny. Ale okazało się, że są pilniejsze potrzeby, takie jak dodatki mieszkaniowe dla funkcjonariuszy rządowej ochrony.
Jak podaje „Fakt”, Ministerstwo Finansów oraz członkowie sejmowej Komisji Finansów (ci jednogłośnie) wyrazili poparcie dla rządowej propozycji relokacji 25 mln zł z rezerw budżetowych. W 2017 roku ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak zarzekał się, że funkcjonariusze SOP nie będą mieć aż takich przywilejów (prawo do dodatku dostają ci, którzy nie załapali się na mieszkanie służbowe w mieście, w którym pełnią swoje obowiązki), jednak Joachim Brudziński postanowił, że będzie inaczej.
– Takie „dziadostwo” było przez lata, my z tym kończymy – miał mówić Błaszczak o ekwiwalentach dla funkcjonariuszy. Teraz jednak, jak podają media, po nowelizacji Brudzińskiego w połowie 2018 rząd powinien wypłacać dodatki zarówno byłym BOR-owcom, jak i nowej służbie. Na razie w drugiej połowie roku otrzymał go jeden pracownik BOR: dostał 260 tys. zł.
Rezerwowe środki z programu „Za Życiem”, mającego finansować pomoc dla nieuleczalnie chorych i niepełnosprawnych dzieci, wynoszące 25 mln zł, trafią do funkcjonariuszy #SOP jako specjalne dodatki mieszkaniowe. https://t.co/temQeWhYFe
— Raport24 (@raport24pl) 2 listopada 2018
– Na wypłatę ekwiwalentu czeka jeszcze 160 byłych funkcjonariuszy i emerytów – powiedziała w rozmowie z „Faktem” rzeczniczka SOP mł. chor. Anna Gdula-Bomba. Nic dziwnego, że rządzący szukają pieniędzy na pozostałe wypłaty. Z rezerwy przeznaczonej na „Za życiem” skorzystano ponoć dlatego, że i tak nie zostałaby wykorzystana.
Ciekawe, co na to protestujący od lipca funkcjonariusze policji, którzy nie mogą pogodzić się z faktem, że ministerstwo inwestuje w SOP ogromne ilości pieniędzy, podczas kiedy bez ich prywatnych telefonów komórkowych komunikacja w policji praktycznie przestałaby istnieć.
Przed 1 listopada strajk policjantów wszedł na poziom masowych zwolnień lekarskich. W nocy z 2 na 3 listopada w niektórych miastach w ogóle nie pojawiły się na ulicach patrole. „Obserwując rozwój bieżącej sytuacji nikt nie ma wątpliwości, że jest to reakcja środowiska policyjnego na pozorowany dialog i brak woli spełnienia postulatów NSZZ Policjantów. (…) Obawiam się więc, że jeżeli w najbliższych dniach nasze środowisko nie uzyska jednoznacznej gwarancji na spełnienie naszych postulatów, w słuszność których przecież sam Pan nie wątpi, sytuacja może się skomplikować jeszcze bardziej” – napisał w ostatnich dniach do Joachima Brudzińskiego Rafał Jankowski, szef policyjnych związkowców, dając jednoznacznie do zrozumienia, że przed 11 listopada ze strony rządzących powinny paść zadowalające funkcjonariuszy oferty podwyżek.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Janczarzy? A może jednak SS?
A może po prostu (jak np. w USA) Secret Service?? Setka funkcjonariuszy (w porywach do dwóch setek) to i 25 milionów wydaje się kwotą pozwalającą na opłacenie najmu lokali dla rodzin funkcjonariuszy.
Wszędzie, na całym świecie, służby tego typu są zdecydowanie lepiej wynagradzane niż inni przedstawiciele resortów siłowych.
Zatem inwektywy skieruj może pod własnym adresem.
Bo tak będzie wyglądało wynagradzanie SOP niezależnie od tego kto będzie u steru.
Oj, Kolego Skorpion, chyba nie doceniasz jakości Jeni Cerich lub Schutz Staffels, więc wychwalasz jakieś hameryckie SS inwektywyjąc wszelkie inne. Wytłumaczę nieoświetlonym: nie chodzi o szmal, a o samo istnienie takiej organizacji. Janczarskiej z założenia.