– Ten wyrok jest przełomowy, bo pokazuje że odpowiedzialność kościoła za krycie pedofilii jednak istnieje – powiedział Marek Mielewczyk po ogłoszeniu decyzji Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Na mocy prawomocnego wyroku sądu nie tylko ksiądz, który niegdyś go molestował, ale i diecezja pelplińska oraz parafia będzie musiała zapłacić mu zadośćuczynienie w wysokości 400 tys. zł.
Mielewczyk to jeden z bohaterów głośnego filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Opowiadał w nim, jak był molestowany przez Andrzeja S., duchownego w parafii św. Kazimierza w Kartuzach, gdzie był ministrantem. W uzasadnieniu wyroku o filmie zresztą wspomniano.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. Zapadł po tym, gdy Mielewczyk odwołał się od wyroku sądu niższej instancji, który rozpatrywał jego sprawę w 2017 r. Na mocy tamtego orzeczenia ofiara molestowania seksualnego miała otrzymać od proboszcza tylko… pisemne przeprosiny. Oddalono wniosek o zadośćuczynienie w wysokości 10 tys. zł, a żadnej sankcji nie przewidywano dla diecezji, w której pracował duchowny-pedofil.
Diecezja pelplińska i parafia w Kartuzach muszą pisemnie przeprosić Marka Mielewczyka #TylkoNieMówNikomu za brak reakcji na molestowanie przez księdza. Muszą też zapłacić 400 tyś złotych – decyzja sądu apelacyjnego w Gdańsku @TOKFM_NEWS pic.twitter.com/eO6TVWiTO4
— paweł radzewicz (@PaRadzewicz) 8 października 2019
– Posadził mnie na tapczanie i zaczął jeździć nade mną wahadełkiem. Potem wyjął z szuflady lekarskie słuchawki, badał, jak bije moje serce. W końcu objął mnie i położył rękę na moim kroczu. Byłem jak sparaliżowany. Głaskał mnie tam i zaczął w końcu robić mi to, o co wcześniej pytał w konfesjonale (chodzi o masturbowanie się – przyp. red.) – tak Marek Mielewczyk opowiadał o krzywdzie doznanej z rąk Andrzeja S. „Gazecie Wyborczej”.
– Było to nieludzkie wykorzystywanie małoletniego dziecka, nieświadomego tego, co się w stosunku do niego dzieje i niemającego pełnego, normalnego oparcia w rodzinie – mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Dorota Gierczak. Nie miała wątpliwości, że molestowanie było dla pokrzywdzonego prawdziwymi torturami. I tylko żaden przedstawiciel Kościoła nie słyszał na żywo jej słów. Nikt z diecezji pelplińskiej nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Krok w dobrym kierunku. Tylko drastyczne kary finansowe skłonią tę pasożytniczą organizację żyjącą w świecie mitów i legend z epoki brązu do oddawania w ręce sprawiedliwości swoich zboczonych szamanów.
A o co idzie twoim kolesiom w sukienkach i torbach po cukrze na lbach, nie o kasę?
No i jasne o co chodzi. Nie o molestowanie – cokolwiek to znaczy – sprzed 30-40 lat, tylko o kasę. A papugi będą wyszukiwać coraz więcej „ofiar”, bo szmal wpada im w łapy przy aplauzie lewizny.
Dobrze że dostanie zadośćuczynienie, ale te pieniądze niestety nie odwrócą krzywdy która go spotkała.
Najgorsze jest jednak to, że wielu hierarchów wciąż ignoruje ten problem i mówi że on nie istnieje lub mówi że te wszystkie rzeczy to atak na Kościół.
Kościół zamiast zacząć walczyć z tym problemem woli wywoływać syndrom oblężonej twierdzy i wmawiać że te problemy to wymysł lewactwa.