W nocy z 13 na 14 stycznia miał miejsce bardzo niebezpieczny incydent w bazie bieszczadzkich eko-aktywistek. Ktoś przeciął linę, która mocowała platformę do spania w obozowisku kolektywu „Wilczyce”. Jeden z namiotów również rozstał zdemolowany.
Od 11 dni w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego trwa okupacja lasu. Kolektyw „Wilczyce”, który postanowił blokować wycinki i polowania na terenie otuliny, został zaatakowany przez nieznanego sprawcę. Cudem nie doszło do tragedii.
Dziś w nocy ktoś postanowił przeciąć linę od skypoda- umieszczonej ok 10 metrów nad ziemią platformy, na której śpią aktywistki. Całe szczęście w momencie gdy lina została przecięta platforma była pusta, jednak w przeciwnym wypadku osoba znajdująca się na górze mogłaby zginąć. Również jeden z namiotów w obozowisku został doszczętnie zniszczony.
Kolektyw „Wilczyce” to grupa aktywistek zaangażowanych w obronę dzikiej przyrody. Od ponad tygodnia dziewczyny śpią w lesie, na platformach zawieszonych na drzewach i patrolują bieszczadzki las. Planują zostać jak najdłużej w lesie, by realizować swoją misję ochrony dzikiej przyrody.
-Tak samo jak nie zgadzamy się na przemoc ludzi wobec ludzi usankcjonowaną przez istnienie policji, która oficjalnie działa dla naszego bezpieczeństwa, tak sprzeciwiamy się obecnemu sposobowi funkcjonowania Lasów Państwowych i nie ufamy zapewnieniom, że ich rolą jest ochrona lasów.- piszą „Wilczyce” na swojej stronie na portalu społecznościowym.
Dzisiejszy incydent, który mógł się skończyć tragicznie nie sprawił jednak, że aktywistki się wycofają, chociaż ich obecność na pewno nie jest na rękę ani Lasom Państwowym ani lokalnym myśliwym oraz pracownikom Nadleśnictwa Stuposiany.
„Wilczyce” proszę o wsparcie i zachęcają wszystkich miłośników przyrody do towarzyszenia im w leśnej rewolucji.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…