Rośnie liczba przypadków odbierania dzieci ubogim rodzinom przez pracowników socjalnych. Ministerstwo Pracy argumentuje, że jest to efekt uwrażliwienia społeczeństwa na patologiczne zachowania i związanej z nim większej liczby donosów.

Coraz więcej dzieci odbieranych rodzicom / wikipedia commons
Coraz więcej dzieci odbieranych rodzicom / wikipedia commons

Możliwość szybkiego odebrania dziecka z dysfunkcyjnej rodziny została wprowadzona przez rząd Platformy Obywatelskiej w 2010 roku. Nowe prawo napotkało wówczas falę krytyki ze strony środowisk katolickich i konserwatywnych, które upatrywały w nim zamach na integralność i świętość podstawowej komórki społecznej, jaką według nich jest rodzina. Twórcy ustawy argumentowali, że przepis stawia na pozycji podmiotowej dziecko, które należy chronić przez patologicznymi czynnikami. W pierwszy roku obowiązywania, na mocy ustawy odebrano 474 dzieci, 2012 r. – 500, w 2013 r. – 571, a w 2014 r. aż 1359. Dynamika wzrostu liczby takich przypadków, sprawia, że nasuwa się pytanie o przyczyny zjawiska.

Mec. Bartosz Lewandowski z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris sugeruje, że przepis jest wykorzystywany instrumentalnie, w celu zaszkodzenia konkretnym rodzinom oraz wskazuje na winę pracowników socjalnych, którzy usiłują w tej sposób uzasadnić sens istnienia swojej profesji. „Na wzrost liczby odebranych dzieci mogło mieć wpływ wiele czynników. Bywa, że pracowników socjalnych złośliwie zawiadamiają sąsiedzi. Bardzo często taka broń wykorzystywana jest w sprawach rozwodowych. Poza tym mam wrażenie, że pracownicy socjalni coraz częściej nadgorliwie podchodzą do kwestii biedy” – wylicza prawnik.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej twierdzi natomiast, że mamy do czynienia z zmianą świadomości społecznej, skutkującą zmniejszeniem przyzwolenia na przemoc. „Zgłoszeń nie dokonują już tylko same osoby doświadczające przemocy w rodzinie, ale również sąsiedzi, do których docierają niepokojące sygnały” – podaje resort.

Z Lewandowskim nie zgadza się również Jakub Wilczek z Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności. – Nie znam przypadku pracownika socjalnego, który „nadgorliwie” podchodziłby do kwestii odebrania dziecka.  Dla nich to też jest bardzo trudne przeżycie i raczej robią to w bardzo uzasadnionych przypadkach. Tak samo nie rozumiem komentarza pana mecenasa o złośliwych zawiadomieniach sąsiadów. To dalece za mało, żeby odebrać dziecko rodzinie – zauważa działacz społeczny.


Odsłuchaj treść wiadomości w trybie audio używając poniższego odnośnika.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Mecenas Bartosz Lewandowski monitoruje sprawy związane z odbieraniem dzieci rodzicom uczestniczy w tych sprawach. Pan Jakub Wilczek nic mi na temat pracy tego pana w terenie nie wiadomo. Czyż by przykład. Wypowiedz urzędnika Jakuba Wilczka przeciw wypowiedzi praktyka Bartosza Lewandowskiego. Czy to o to chodzi ? Czy Pan Wilczek oponuje bo oponuje broni urzędników. Należy więc uznać iż dobra dziecka nadal nie widać, jest jak zwykle tylko podtekstem do rozpoczęcia bez owocnej dyskusji. Panie Jakubie Wilczek walka o dzieci toczy się na salach sądowych tylko uczestnictwo w sprawach przybliży Panu problem, uchroni od pustych pozbawionych sensu wypowiedzi.

  2. „Lewicowość” wg. was a wg. mnie.Wg. mnie powinno się zadbać o to,żeby rodzina mogła wychować swoje dzieci – jeśli trzeba rodziców poddać leczeniu,czy im pomóc – to trzeba i już – a wg. takich jak wy to biednym dzieci trzeba odbierać i do sierocińców – albo jakiś kontyngent dzieci przyznać gejom w duchu „sprawiedliwości społecznej”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…