Kilka dni po oświadczeniu Arabii Saudyjskiej na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, że mówienie o „orientacji seksualnej” w rezolucji na temat demokracji należy odrzucić, gdyż „jest sprzeczne z tożsamością arabską i religijną”, wielki mufti tego kraju Abdelaziz Al-Szejch nazwał homoseksualizm „jedną z najohydniejszych zbrodni”. Mimo to, sąsiedni Katar wyznający tę samą religię (islam) ogłosił, że homoseksualiści będą „mile widziani” na przyszłorocznych Mistrzostwach, choć pod warunkiem, że pozostaną dyskretni.
„Zbrodnia homoseksualizmu jest jedną z najohydniejszych w oczach Boga” – mówił wczoraj szef saudyjskiej władzy religijnej – „Sprawcy tej ohydy powinni być okryci wstydem i infamią”. Jego kazanie zostało w formie komunikatu nadane od razu przez saudyjską agencję prasową i obiegło cały świat muzułmański. Homoseksualizm jest nielegalny w saudyjskiej tyranii, stosującej najbardziej rygorystyczny szariat (prawo religijne) na świecie. W Arabii znajdują dwa z trzech świętych miast islamu (Mekka i Medyna), więc jest ona otoczona specjalną aurą w świecie muzułmańskim, a przemowy wielkiego muftiego mają nieco podobne znaczenie, jak papieskie homilie w świecie chrześcijańskim.
Tymczasem w sąsiednim Katarze, gdzie zbliżają się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej i gdzie obowiązują podobne opinie, jak w Arabii, władze mają problem z pytaniami niektórych zachodnich dziennikarzy o pobyt homoseksualistów na terenie tej gazowo-naftowej dyktatury w czasie zawodów. Np. kiedy amerykańska stacja CNN zapytała Nassera Al-Chatera, który stoi na czele organizacji Mistrzostw, o jego stosunek do deklaracji australijskiego futbolisty Josha Cavallo, że „nie czułby się bezpiecznie w Katarze”, ten zapewnił od razu, że Cavallo może bez problemu przyjechać, gdyż „nikt tu nie jest zagrożony”. Pojawiło się jednak pewne ale.
Kwestia przyjęcia homoseksualnych graczy i kibiców, co prawda przysłoniła sprawę śmierci ok. 6500 cudzoziemskich robotników (głównie z Azji południowej), którzy zginęli na gorączkowych budowach stadionów, lecz ciągle stanowi problem wizerunkowy. Al-Chater wyjaśnił, że Katar i kraje sąsiednie są „bardziej skromne i konserwatywne niż inne kraje”, więc wezwał gejów-kibiców do nie manifestowania publicznie „czułych gestów”, co ma być wyrazem poszanowania lokalnej kultury. W Katarze manifestowanie homoseksualizmu jest zresztą zakazane, a coś, co może być zakwalifikowane jako „akt homoseksualny” jest karane śmiercią, podobnie jak w Arabii.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…