Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych rozpatrzyła wczoraj projekt ustawy o służbie cywilnej autorstwa PiS. Nowe przepisy mają zostać uchwalone jeszcze przed świętami. Co się zmieni?
W projekcie ustawy partia rządząca zakłada wymianę co najmniej połowy dyrektorów oraz zastępców dyrektorów urzędów i placówek typu ambasady po 30 dniach od wejścia ustawy w życie. Eksperci już przewidują olbrzymie koszty tego przedsięwzięcia, bowiem większość zwalnianych swoje stanowiska piastuje od 8 lat, a więc ma 3-miesięczny okres wypowiedzenia oraz prawo do odprawy. Dotychczasowe kadry, którym nie przedstawi się nowych warunków zatrudnienia, bądź jeżeli nie zgodzą się na nie, dostaną odprawy takie same jak w przypadku likwidacji stanowiska pracy.
Wśród nowych rozwiązań proponowanych przez PiS znalazło się również uchylenie zapisu o powoływaniu na kierownicze stanowiska w służbie cywilnej w drodze otwartego konkursu. Przykładowo – dyrektor generalny urzędu od teraz będzie mógł zostać mianowany. Dla nowo obsadzonych stanowiskach w państwowych urzędach przewidziano dodatki funkcyjne – pochłoną one co najmniej 35 mln zł w ciągu roku. Kwota potrzebna na przeprowadzenie reformy ma ponoć zostać pobrana ze środków, które poprzedni rząd przeznaczył na podwyżki wynagrodzeń.
– Według moich szacunków przeprowadzenie reformy służby cywilnej pochłonie co najmniej kilkaset milionów złotych. Trzeba także pamiętać, że przychodzący z nadania politycznego dyrektorzy będą chcieli zarabiać znacznie więcej niż urzędnicy obecnie zajmujący te stanowiska. Ci nowo zatrudniani będą mieli bowiem świadomość, że prawdopodobnie za cztery lata będą musieli się żegnać ze swoimi stanowiskami – powiedział „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Witold Gintowt-Dziewałtowski, członek Rady Służby Cywilnej.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…