Ochroniarze pójdą z torbami

Mogło się wydawać, że w żadnej branży nie ma tak fatalnych warunków płacowych, jak w ochroniarstwie. Teraz będzie jeszcze gorzej.

Portal wnp.pl opublikował dane o pogarszającej się sytuacji w branży ochroniarskiej. Powstały, jak pisze portal, problemy, „które podważają fundamenty jej działania”. Chodzi o opodatkowanie umów o pracę. Jeszcze niedawno przetargi na usługi ochroniarskie rozstrzygane były w oparciu przede wszystkim o kryterium ceny. W związku z tym pracodawcy doprowadzali do sytuacji, w której pracownicy zarabiali głodowe stawki, a wszystko po to, by zbić cenę oferowanej przez biuro usługi naj najniżej.

W październiku zeszłego roku przepisy jednak uniemożliwiły powoływanie się na cenę jako na podstawowe kryterium w przetargach publicznych. Odpowiedzią właścicieli firm ochroniarskich i zamawiających było dzielenie zamówienia na mniejsze kawałki, by ich wartość umożliwiała zamówienia z wolnej ręki, omijając pozostające pod kontrolą prawa zamówienia publiczne. Ponownie zatem trwał wyścig, która firma oferuje swe usługi taniej.

Niską cenę firmy ochroniarskie mogły utrzymywać przede wszystkim dlatego, że zatrudniały swoich pracowników na umowy śmieciowe lub umowy zlecenia. Lawinowo od 2008 r. wzrastała liczba umów zlecenia kosztem umów o pracę. Rocznie mniej więcej o 30 proc. Jak informuje Polska Izba Ochrony, obecnie około 70 proc. pracowników firm ochroniarskich pracuje na umowach zlecenie.

Jak informuje wnp.pl, branża (czytaj właściciele firm ochroniarskich) jest zdruzgotana informacją, że od stycznia 2016 roku umowy zlecenia również zostaną obciążone składkami na ZUS. Oceniane jest to jako „strzał w pracowników na śmieciówkach”. Za tym dramatycznym stwierdzeniem kryje się determinacja właścicieli firm, by „przetrwać ten trudny moment”. Co to znaczy? Najprawdopodobniej masowe zwolnienia lub lobbowanie za takimi zmianami w prawie, które pozwolą na kontynuację dotychczasowego wyzysku swoich pracowników.