A jednak! Europarlamentarzyści nie dali się saudyjskiemu lobbingowi. Teraz do ich gestu będą musiały ustosunkować się rządy poszczególnych krajów, które sprzedając broń, przyczyniły się do zbrodni w Jemenie.
Rezolucja zapowiadająca embargo na sprzedaż broni do Arabii Saudyjskiej została wczoraj przyjęta w Parlamencie Europejskim 359 głosami przeciwko 212. Za projektem byli socjaliści, Zieloni, liberałowie, politycy związani z radykalną lewicą oraz część deputowanych eurosceptycznych. Przeciwko – frakcje centroprawicowe. Nie powiodła się zakrojona na bezprecedensową skalę saudyjska kampania lobbingowa. Większość europosłów nie dała wiary bałamutnym zapewnieniom, jakoby armia Saudów niosła do Jemenu porządek i dobrobyt, zwalczała zaś Państwo Islamskie i Al-Kaidę. Zupełnie co innego wynika z niezliczonych raportów obserwatorów, analiz ekspertów, a także z dokumentów komisji ONZ, która stwierdziła, że w Jemenie na masową skalę atakowane były obiekty cywilne, a znaczna część z 7 tys. zabitych w wojnie to zwykli ludzie.
Gest Europarlamentu jest ważny, chociaż jedynie symboliczny. PE nie może zabronić krajom Unii Europejskiej handlu z kimkolwiek, toteż państwa, które robią świetny interes na sprzedawaniu broni agresorom z Arabii Saudyjskiej i nie widzą problemu w ponoszeniu strat wizerunkowych – będą go mogły kontynuować. Jak powiedział Richard Howitt, europoseł wywodzący się z brytyjskiej Partii Pracy, rezolucja to klarowny apel wzywający do zakończenia rozlewu krwi w Jemenie i wypracowania politycznego rozwiązania konfliktów rozdzierających ten kraj.
Howitt nie szczędził krytyki własnemu krajowi, gdyż to Wielką Brytanię wymienia się jako pierwszą wśród sprzedawców broni, użytej w wojnie jemeńskiej. Londyn wydał w ubiegłym roku licencje na eksport broni wartej 3 mld funtów. Jest również oskarżany o to, że oprócz ciężkiego sprzętu podrzucił Saudom także doradców wojskowych, którzy pomogli planować operacje podczas interwencji. Również te, podczas których atakowano cele cywilne. Przyjęta rezolucja nie jest tak surowa. W ogóle nie wskazuje, które kraje należy uznać za współwinne śmierci Jemeńczyków. W pierwotnej wersji wymieniano, obok Wielkiej Brytanii, także Francję, Niemcy i Hiszpanię. W ostatecznej pada „niektóre państwa członkowskie UE”. Handlu bronią z państwami, które mogą użyć jej do łamania prawa humanitarnego lub zagrażają stabilności i pokojowi w swoich regionach zabrania przyjęty w 2008 r. kodeks postępowania krajów UE. Jak widać, działający jedynie w teorii.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…