— Będziemy przecież przyjmować uchodźców z Ukrainy, chrześcijan z Syrii — mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka rządu. Polska zapowiada, że będzie blokować równomierne rozmieszczenie potrzebujących pomocy uciekinierów z Azji Mniejszej i Afryki Północnej.
Propozycja Komisji Europejskiej pojawiła się kilka tygodni temu. Wszystkie kraje unijne mają podzielić się odpowiedzialnością za osoby, przypływające do Europy przez Morze Śródziemne, poza tym UE ma przesiedlić symboliczną liczbę osób, zamieszkujących obozy dla uchodźców poza granicami wspólnoty. Największą grupę stanowią imigranci z Syrii, uciekający przed wojną, która pochłonęła już 300 tys. ofiar i wygnała z domów już 4 mln. ludzi. O tym, ile osób trafi do którego kraju, ma decydować zamożność, poziom bezrobocia i populacja państwa przyjmującego. Rozwiązanie najbardziej popierają Grecy i Włosi, na których do tej pory w największej mierze spoczywał ciężar związany z przybyszami z południa, jednak „za” są także Niemcy. Polskie MSZ, podobnie jak rządzone przez nacjonalistę Orbana Węgry i ostro grający antyimigrancką kartą premier Wielkiej Brytanii David Cameron, jest przeciwne reformie polityki migracyjnej.
Kidawa-Błońska tłumaczyła stanowisko Polski przyjmowaniem Ukraińców; przy czym wymówka ta jest o tyle kiepska, że imigrantom, uciekającym przed wojną domową w Donbasie, nie przysługuje w Europie status uchodźcy – zgodnie z przepisami, może go dostać tylko osoba, która nie może bezpiecznie żyć na terenie całego kraju swojego pochodzenia, a nie tylko w konkretnym rejonie. Ofiary konfliktu ukraińsko-rosyjskiego są więc w ogromnej większości deportowane z powrotem za granicę.
Rzeczniczka mówiła także o „chrześcijanach z Syrii”. Okazuje się, że przyjęcie ok. 1500 osób finansuje organizacja pozarządowa „Fundacja Estera”, prowadzona przez chrześcijankę z polsko-syryjskiej rodziny, Miriam Shaded, która prowadzi akcję charytatywną i zbiórkę pieniężną na ten cel. Jak twierdzi Shaded, zebrane przez nią środki wystarczą na lekcje polskiego i wszelką pomoc dla uchodźców. Państwo polskie ma więc bardzo ograniczony udział w akcji. – Dzisiaj chrześcijanie, którzy są prześladowani w sposób barbarzyński w Syrii, zasługują, żeby kraj chrześcijański, jakim jest Polska, dość szybko zareagowała i podążyła z pomocą – podkreśliła jednak Kopacz. Biorąc pod uwagę skalę syryjskiego dramatu, przyjęcie 1500 osób jest kroplą w morzu potrzeb. Jak dotąd w wojnie domowej w Syrii zginęło 300 tys. ludzi, 4 mln opuściły kraj. Znaczna większość uchodźców żyje w biednych krajach sąsiadujących z Syrią, głównie w Turcji, Libanie i Jordanii. Ponad połowę migrantów stanowią dzieci. Premier Kopacz nie wyjaśniła, czy te urodzone w muzułmańskich rodzinach nie zasługują na pomoc.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…