– Wzrost płac to dziś kluczowe wyzwanie – mówi sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Stanisław Szwed w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Będzie kolejny dobry element „dobrej zmiany”?

Ministerstwo Pracy, fot. wikimedia commons
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, fot. Wikimedia Commons

Stanisław Szwed mówił o kolejnej, po 500 zł na każde dziecko, wielkiej obietnicy PiS w dziedzinie polityki społecznej – ustanowieniu minimalnej stawki godzinowej 12 zł brutto. Zapewniał, że PiS zamierza odbudować w Polsce dialog społeczny ze związkami zawodowymi i kompleksowo zawalczyć z patologiami na rynku pracy. Przekonywał również, że ministerstwo poradziło już sobie z krytyką ze strony pracodawców, którzy natychmiast zaatakowali pomysł uregulowania płacy godzinowej. Szwed stwierdził, że nawet w branży ochroniarskiej czy sprzątającej właściciele firm zrozumieli już, że groszowe wypłaty to droga donikąd. Przyznał przy tym, iż o „rynku pracownika”, na którym to pracodawcy muszą konkurować atrakcyjnymi wynagrodzeniami, nie można mówić na terenie całej Polski, skoro występują regiony z 25-procentowym bezrobociem.

Przedstawiciel ministerstwa przyznaje również, że uregulowanie kwestii umów-zleceń nie rozwiąże sprawy, nie można bowiem wykluczyć, że pracodawcy zaczną masowo proponować umowy o dzieło, a Państwowa Inspekcja Pracy nie będzie w stanie wykryć wszystkich takich sytuacji. Rozwiązaniem ma być ozusowienie wszystkich umów, z zastrzeżeniem, że przy pracy dodatkowej będzie można zrezygnować z opłacania składek. Szwed przekonywał dziennikarkę „Gazety Wyborczej”, że lament organizacji pracodawców, wieszczących masowe bankructwa firm, to gruba przesada.

– Taki lobbing przerabiałem już przy wprowadzaniu zakazu handlu w 12 dni świątecznych. Sklepy miały masowo upadać. Nie upadły. Mówimy o minimalnej stawce na poziomie minimum egzystencji – 8,70 zł na rękę. Jeżeli firma chce płacić 5 zł, niech lepiej upadnie – oznajmił.

Sekretarz stanu przyznał przy okazji, że problem żałośnie niskich płac istnieje nie tylko w sektorze prywatnym. Stwierdził, że przeciwko 12 zł brutto za godzinę protestowały również instytucje publiczne, które zdążyły rozpisać przetargi na różne usługi i zatrudnić pracowników zewnętrznych za znacznie niższe stawki. Na umowach śmieciowych za 5,5 zł na godzinę zatrudnia m.in. Ministerstwo Nauki. „Mam świadomość, że jest wiele do naprawy” – powiedział.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…