Armia syryjska chce zadać ostateczny cios terrorystom z Frontu Obrony Ludności Lewantu działającym w rejonie Aleppo. Opozycja bije na alarm.
W Damaszku przebywa obecnie delegacja rosyjskich deputowanych do Dumy. Jeden z nich, Dmitrij Sablin, powiedział agencji RIA Novosti, że na ich spotkaniu z premierem Syrii Wa’ilem Nadirem al-Halkim padła zapowiedź uderzenia syryjskiej armii na „grupy terrorystyczne” działające w Aleppo. Wojsko wierne Baszszarowi al-Asadowi miałoby w tych działaniach otrzymać rosyjskie wsparcie z powietrza. Byłby to dalszy ciąg działań prowadzonych już od dwóch dni przeciwko terrorystycznemu Frontowi Obrony Ludności Lewantu (Dżabhat an-Nusra). Organizacja ta opanowała w poniedziałek strategicznie położoną wioskę Tall al-Ajs przy autostradzie z Aleppo do Damaszku. Następnie napadła na kilka wsi kurdyjskich, mordując osiemnastu przypadkowych mieszkańców. Przeciwuderzenie wojsk syryjskich, wspieranych przez oddziały Hezbollahu, zaczęło się w środę, jednak nie dało natychmiastowych rezultatów. O wyniku bardzo ciężkich walk nie ma na razie pewnych wiadomości.
Na wieść o nowej ofensywie gwałtownie zareagowali przedstawiciele opozycji, tej, która w lutym zawarła z al-Asadem zawieszenie broni (Frontu Obrony Ludności Lewantu, podobnie jak Państwa Islamskiego, ono nie obejmuje). Ich zdaniem dalsza eskalacja działań zbrojnych w rejonie Aleppo niesie bezpośrednie zagrożenie dla rozejmu. Pozycje syryjskich oddziałów opozycyjnych, nadal kontrolujących znaczną część Aleppo, niejednokrotnie sąsiadują z rejonami opanowanymi przez terrorystów. Strona rządowa twierdzi, że niektóre oddziały opozycji, wbrew ustaleniom rozejmu, wspólnie z dżihadystami atakowały syryjskich żołnierzy. Opozycja odrzuca te oskarżenia i sugeruje, choć nie wprost, że wielkie skoordynowane uderzenie na pozycje Frontu w wykonaniu Rosjan najpewniej skończyłoby się również uderzeniem na siły „umiarkowanych”.
W niedzielę wieczorem w Damaszku pojawi się wysłannik ONZ Staffan de Mistura, który ma następnego dnia rozmawiać z przedstawicielami władz syryjskich. Następnie w podobnym celu uda się do Teheranu. Łatwo się domyślić, co usłyszy – irańskie władze konsekwentnie wspierają al-Asada wojskowo i politycznie. Doradca Najwyższego Przywódcy Iranu ds. Zagranicznych Ali Akbar Welajati kilka dni temu oznajmił w irańskiej telewizji, że Teheran odrzucił propozycje Sekretarza Stanu USA Johna Kerry’ego, by właśnie Irańczycy wywarli nacisk na al-Asada i wymusili na nim dymisję. Z takim poparciem, jak również z niesłabnącym wsparciem z Moskwy, delegacja rządu syryjskiego w Genewie spokojnie może trwać na dotychczasowym stanowisku: odejście al-Asada nie może być warunkiem wstępnym pokoju w Syrii. Stanowisko opozycji, rzecz jasna, brzmi dokładnie odwrotnie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To chyba nie Rosja będzie udzielać azylu Asadowi tylko Stany opozycji.
Chyba, że tradycyjnie się na nich wypną.
Azylu mogą udzielić Polacy – wszystkie solidaruchy, zarówno te od Kaczyńskiego, te z PO, jak i te z Krytyki Politycznej i Razem nienawidzą Rosji. Czeczeńców już Polacy przyjmowali. Przypomnę, że to właśnie czeczeńscy mudżahedini dołączyli do najbardziej brutalnych grup terrorystycznych podczas wojny syryjskiej.