Rada Praw Człowieka ONZ uznała, że zakaz przerywania ciąży w sytuacji, w której płód obciążony jest poważnymi wadami genetycznymi, klasyfikuje się jako okrutne, nieludzkie i poniżające traktowanie i wzywa Irlandię do zmiany prawa w tej kwestii.
Prawo, które być może już niedługo zacznie obowiązywać w Polsce, to zdaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych przykład łamania praw człowieka. Taką decyzję podjęła dzisiaj Rada Praw Człowieka w sprawie Amandy Mellet. Po raz pierwszy w historii, w oparciu o jednostkowy przypadek ciało to uznało kryminalizację aborcji za naruszenie praw kobiety, której jej odmówiono.
Amanda Mellet zaszła w ciążę w 2011 roku, dość szybko okazało się, że płód obciążony jest poważnymi wadami genetycznymi – najprawdopodobniej obumrze jeszcze w trakcie ciąży, a jeśli dojdzie do porodu, przeżyje zaledwie kilka godzin. Mellet, która jest Amerykanką i żoną Irlandczyka, chciała dokonać aborcji, której jej jednak odmówiono. Ciąże przerwała legalnie w Wlk. Brytanii (to powszechna praktyka, w Irlandii, kraju o jednym z najbardziej rygorystycznych przepisów antyaborcyjnych na świecie, funkcjonuje nawet zwrot „jechać do Anglii”, oznaczający przerwanie ciąży). Ze względu na brak środków finansowych, musiała jechać tam sama, bez męża czy rodziny, a cały wyjazd, łącznie z zabiegiem, trwał zaledwie 12 godzin, gdyż nie było jej stać na nocleg. Dwa lata później – wspierana przez organizacje pro-chocie – złożyła oficjalną skargę do Rady Praw Człowieka ONZ. Wraz z nią, w tej samej sprawie, poskarżyły się jeszcze dwie Irlandki.
Rada Praw Człowieka wezwała dzisiaj Irlandię do zmiany prawa i umożliwienie kobietom w sytuacji takiej jak Mellet przerwanie ciąży. Zmuszanie ciężarnej do noszenia ciężko upośledzonego płodu, który może obumrzeć w każdej chwili i do porodu dziecka, które przeżyje zaledwie kilka godzin, uznano za umyślne zadawanie emocjonalnego i psychicznego cierpienia. Jak orzekła Rada „postawienie kobiety przed wyborem pomiędzy kontynuowaniem nierozwijającej się prawidłowo ciąży a podróżą do obcego kraju na własny koszt, bez wsparcia rodziny, z umierającym płodem w macicy, skąd musiała wrócić zanim wydobrzała po zabiegu, narusza prawo człowieka, jakim jest wolność od okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania”.
Irlandia, jako sygnatariusz Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (ICCPR), musi teraz wynagrodzić Mellet poniesione krzywdy i dopilnować, żeby podobne zdarzenia nie mogły się wydarzyć w przyszłości. Jak ogłosiła rada, Irlandia musi „tak zmienić swoje przepisy dotyczące aborcji, a jeśli to konieczne również konstytucję, żeby była zgodna z wymogami ICCPR, a zatem zapewnić dostęp do skutecznej i przeprowadzanej w odpowiednim czasie aborcji”.
Od 1983 roku w Irlandii obowiązują jedne z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych na świecie – każdy płód, zgodnie z konstytucją, jest obywatelem Irlandii, a przerwanie ciąży jest możliwe tylko w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia matki, przy czym znane są przypadki, kiedy i w takich okolicznościach kobietom odmawiano zabiegu. Podobne przepisy już wkrótce mogą zacząć obowiązywać w Polsce – „Fundacja Pro – Prawo do Życia”, walcząca o okrutne, nieludzkie i upokarzające traktowanie polskich kobiet, zebrała już 100 tys. podpisów pod projektem ustawy jeszcze bardziej radykalnej niż przepisy irlandzkie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…