Podczas gdy większość państw Unii Europejskiej stawia na zieloną energię, nad Wisłą cały czas większość mocy wytwarzana jest w emitujących ogromne zanieczyszczenia elektrowniach węglowych. Ukazał się właśnie raport na ten temat.
Dokument zatytułowany „Ciemna chmura Europy” jest miażdżący dla Polski. Okazuje się, że zakłady energetyczne w naszym kraju powodują prawie 6 tys. zgonów w wyniku chorób cywilizacyjnych na terenie wspólnoty. Jest to pierwsze w historii tego typu opracowanie. Jego czarnym bohaterem jest właśnie Polska.
Analiza wpływu zanieczyszczeń pochodzących z naszych elektrowni węglowych dowodzi, że 80 proc. toksycznych substancji emitowanych do atmosfery wędruje za granicę. Autorzy badań – WWF, Climate Action Network Europe (CAN), Health and Environment Alliance (HEAL) i Sandbag, swoje wniosku wysuwają na podstawie kontroli 257 zakładów używających węgiel do wytwarzania prądu. 30 z nich zlokalizowanych jest w Polsce. Ogółem wszystkie doprowadziły do 22 900 przypadków śmierci i kilkuset tysięcy zachorowań. Najczęściej są to choroby serca i nowotwory. Stosowania przestarzałych metod produkcji energii obciąża budżety państw UE aż 62 mld euro rocznie, wydawanych na opiekę medyczną.
Polska jest pariasem Starego Kontynentu jeśli chodzi o odnawialne źródła energii (OZE). Aż 90 proc. prądu wytwarzamy z węgla. W Bełchatowie znajduje się największa na świecie elektrownia, w której spala się węgiel brunatny. Obecny rząd przeforsował właśnie ustawę utrudniającą powstawanie wiatraków, dając jednocześnie do zrozumienia, że przyszłością polskiej energetyki będzie niezmiennie węgiel. Większość naszych zakładów nie spełnia unijnych norm emisji zanieczyszczeń. Baza technologiczna jest przestarzała. – Niestety, polskie elektrownie przodują w emisji zanieczyszczeń na tle całej Europy, powodując każdego roku ponad 5800 przedwczesnych zgonów, w tym 4690 za granicą. Pogorszenie zdrowia spowodowane oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem generuje także koszty zdrowotne obciążające całe społeczeństwo – mówi dla „Newsweeka” Weronika Piestrzyńska z polskiego oddziału Health and Environment Alliance (HEAL Polska).
Niesławna elektrownia w Bełchatowie zabija rocznie około 1270 osób, będąc największym trucicielem w Europie. W czołówce zakładów niosących śmierć, autorzy raportu wymieniają również obiekty w Kozienicach, Rybniku oraz Adamowie. Każdy z nich generuje od 500 do 1000 zgonów rocznie. Autorzy nie mają wątpliwości – wszystkie z nich powinny zostać niezwłocznie zamknięte.
– Raport dowodzi, że każdy z nas powinien być zaniepokojony emisjami z elektrowni węglowych. Szkodliwe emisje z każdej instalacji negatywnie wpływają na zdrowie i powodują olbrzymie koszty zdrowotne. Zaprzestanie spalania węgla jest niezbędne dla poprawy zdrowia publicznego – podkreśla w rozmowie z „Newsweekiem” dr hab. Michał Krzyżanowski, epidemiolog, były pracownik Światowej Organizacji Zdrowia, profesor wizytujący w King’s College London.
W podobnym tonie wypowiada się Darek Urbaniak z WWF Polska. – Polski sektor energetyczny truje najbardziej ze wszystkich w Europie. Jeżeli chcemy oddychać czystym powietrzem, to warunkiem koniecznym jest odejście od węgla w kraju i jednocześnie łączenie wysiłku transformacji energetycznej również z innymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej – alarmuje ekspert.
Tymczasem są na świecie już państwa, których prawie cała potrzeba energetyczna zaspokajana jest przez OZE. W 2016 roku przez cztery dni na zielonej energii „jechała” Portugalia. Do upragnionego celu zbliżają się również Niemcy, które w sezonie letnim również osiągały 100 proc. Na razie prymusem w tej dziedzinie jest Norwegia, której stałe zapotrzebowanie w 68 proc. zaspokajają wiatraki i turbiny wodne.
Z wydanego niedawno raportu agendy ONZ REN21 (Renewable Energy Policy Network for the 21st Century) wynika, że odnawialne źródła energii – głównie słoneczne i wiatrowe – odpowiadają już za 27,7 proc. światowej zainstalowanej mocy (co odpowiada zaspokojeniu 22,8 proc. globalnego zapotrzebowania na energię).
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Mamy elektrownie pamiętające jeszcze czasy genseka Władysława Gomułki. Linie przesyłowe gubią prąd po drodze do odbiorcy! Odbiorca płaci permanentne podwyżki energi elektrycznej! Niektórzy myślą, że jak zabraknie prądu to będzie nam świecić „światłość wiekuista”. Wszystkie rządy w Polsce od 27-lat są indolentne w sprawie nowoczesnych rozwiązań energetycznych. Geotermia nie jest adekwatnym rozwiązaniem w skali kraju. Mamy przykład jak wrzucać do dziury miliony zł z budżetu państwa np. w Toruniu przez o. dr. n. teologicznych.
Ku przestrodze!