Nie kończy się krwawa seria zamachów w Turcji. Noworoczna zabawa skończyła się tragicznie dla kilkudziesięciu gości klubu nocnego w Stambule.
#BREAKING Attackers allegedly entered Istanbul’s Reina night club in Santa costumes, opened fire randomly #Turkey pic.twitter.com/fApCLhdD7u
— CNN Türk ENG (@CNNTURK_ENG) 31 grudnia 2016
Jak powiadomił miejski gubernator Vasip Sahan, terrorysta przebrany w kostium świętego Mikołaja z zimną krwią zastrzelił z broni długiej przynajmniej 35 gości klubu Reina. Jedną z ofiar był policjant, którego mężczyzna zabił jako jednego z pierwszych, zanim wkroczył do samego budynku i urządził masakrę wśród bawiących się. Liczbę rannych gości popularnego klubu nocnego w stambulskiej dzielnicy Ortakoy, nad europejskim brzegiem Bosforu, wstępnie oszacowano na 40 osób. Poszkodowanych i zabitych może być jednak więcej – w momencie ataku nadejście Nowego Roku świętowało w tym miejscu nawet 500-700 osób. Gdy zaczęła się strzelanina, goście klubu w panice uciekali, jak się dało, niektórzy skakali do rzeki. Terrorystę zabili ostatecznie policjanci.
Tak jak specjalne środki ostrożności nie uratowały 31 grudnia przed terrorystami klientów jednego z bagdadzkich bazarów, tak samo postawione na nogi od kilku miesięcy służby specjalne i policja nie dały rady zatrzymać noworocznego zamachowca w dawnej stolicy Turcji. W imię czego mężczyzna mordował, jeszcze nie wiadomo. Agencja informacyjna Dogan spekulowała, że część świadków słyszała, jak terrorysta mówi w języku arabskim. Również reporterzy „Al-Dżaziry” sugerowali kilka godzin po zamachu, że najbardziej prawdopodobne jest, że rzeź urządziło Państwo Islamskie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To wina chrześcijan – oni wymyślili Nowy Rok i Mikołaja (no wszak nie świętego!)