Władze Izraela przyznały, że jeszcze pięć lat temu stosowano metody, mające na celu pozbawienie imigrantek z Etiopii możliwości zajścia w ciążę.
Napisała o tym izraelska gazeta „Haaretz”. Okazuje się, że żydowski imigrantom z Etiopii na granicy wstrzykiwano długotrwale działające środki antykoncepcyjne. Był to lek Depo Provera, podawany w postaci zastrzyków, które hamują owulację na trzy miesiące. Lek ów podawano kobieto bez ich zgody, tłumacząc że to szczepionki, które należy powtarzać co 90 dni.
Informacje te podawały same etiopskie imigrantki, których 35 wystąpiło w programie będącym wynikiem dziennikarskiego śledztwa izraelskich dziennikarzy. Wspominały też, że nie chciały poddawać się zastrzykom, ale były do tego zmuszane. Po programie i licznych apelach izraelskich organizacji obrońców praw człowieka, generalny dyrektor izraelskiego ministerstwa zdrowia wydał polecenie zaprzestania tych procedur czterem organizacjom medycznym, które się tym zajmowały. W poleceniu mowa jest o ty, że ginekolodzy nie mają prawa przepisywać etiopskim imigrantkom Depo Provera jeżeli są najmniejsze wątpliwości co to tego, czy kobieta ma świadomość jakie to przyniesie efekty. W razie trudności z porozumiewaniem się, należy wezwać tłumacza, mowa w rozporządzeniu.
Izraelskie organizacje obrońców praw człowieka żądają wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że akcja ta musiała być prowadzona od dawna, na co wskazują wyniki badań, że dzietność w etiopskiej społeczności Izraela w ciągu ostatnich 10 lat zmniejszyła o 50 procent i podejrzewa się, że jest to efektem również stosowania na szeroką skalę tego skandalicznego procederu.
Od lat 80. do Izraela przybyło około 100 tysięcy etiopskim wyznawców judaizmu tzw. Felaszów, którzy od tego czasu wielokrotnie skarżyli się na rasistowskie i dyskryminacyjne praktyki wobec nich. Według oficjalnych danych w gospodarstwach domowych Felaszów zarobki są o 35 proc. niższe od średniej krajowej, a tylko połowa młodych kończy szkołę średnią; w przypadku pozostałej części ludności Izraela wskaźnik ten wynosi 63 proc.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Sterylizacja to pozbawienie płodności na stałe, podawania nawet przez dłuższy okres środków antykoncepcyjnych nie można tak nazwać, bądźmy precyzyjni.
Dawałem kotce proverę przez parę lat, a dopiero potem ją wysterylizowałem – jest spora różnica.
Gdyby rozszerzyć akcję poza Izrael, na całą ludzkość, w szczególności zaś na kraje z największym wzrostem ludności, zaczynając np. od Indii, byłoby lepiej i dla naszego gatunku i dla planety. Na świadomość ludzi pod tym kątem i wzniesienie się poza instynkt reprodukcyjny w skali makro nie ma raczej co liczyć, poziom życia i edukacja musiałyby być wszędzie jak w UE, a tego bez rewolucji nie da się zrobić. Rewolucji, na którą podobnie jak z zaprzestaniem mnożenia się jak króliki ludzkość również nie jest mentalnie gotowa. Syjoniści oczywiście kierowali się rasizmem, a nie humanitaryzmem, więc jeśli liczą się przede wszystkim intencje zrobili coś złego. Co nie zmienia faktu, że coś w tym pomyśle jest.