Parlament, w którym większość ma nominalnie lewicowa partia Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli – Partia Pracy zaproponował zmiany w prawie, które cofają ten kraj o ponad 100 lat.
To cofnięcie się w czasie w podwójnym znaczeniu: do swej kolonialnej przeszłości, bowiem Angola była portugalską kolonią, a proponowana kryminalizacja aborcji jest przywołaniem kolonialnego prawa z końca XIX w. Po drugie to powrót w sprawach planowania rodziny, praw kobiet i wolności do czasów, kiedy wspomniane wartości nie miały żadnego znaczenia.
Sankcja w wysokości 10 lat więzienia za dokonanie aborcji groziłaby kobiecie, która przerwania ciąży dokonała, a także lekarzowi i innym osobom odpowiedzialnym za doprowadzenie do zabiegu. To znaczne zaostrzenie prawa. Do tej pory aborcja była nielegalna, ale nie dotyczyło to ciąży pochodzącej z gwałtu. Teraz to się ma zmienić. Warto przy tym zaznaczyć, że gwałty w Afryce są poważnym problemem społecznym. Na przykład w sąsiadującym z Angolą Kongu gwałt popełniany jest co 48 minut.
Ciekawe jest to, że parlament debatować będzie nad projektem wbrew stanowisku rządu, a także mimo publicznie wygłoszonego sprzeciwu przez córkę obecnego prezydenta, Isabel dos Santos. Parlament ma sojusznika, tradycyjnie popierającego kryminalizację aborcji czyli kościół katolicki w Angoli. Jego przedstawiciele wyraźnie opowiedzieli się przeciwko planowanym w najbliższych dniach protestom angolskich kobiet przeciwko projektowi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Podobnie będzie i u nas po wygranej czegoś bardziej na prawo od PiS
Angola – wzór katolandu. Nasi kaczyści do pięt im nie dorastają.