Z profesorem SZYMONEM RUDNICKIM, historykiem z Uniwersytetu Warszawskiego, autorem studium „Obóz Narodowo Radykalny. Geneza i działalność”, rozmawia Krzysztof Lubczyński
W czerwcu 1934 roku władze sanacyjne zdelegalizowały utworzony zaledwie kilka miesięcy wcześniej Obóz Narodowo-Radykalny i wsadziły kilku czołowych działaczy z Bolesławem Piaseckim do obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej, ale już kilka miesięcy później wyraźnie zaczęły tolerować ich aktywność, a nieco ponad dwa lata później zaczęły flirtować z jego działaczami w ramach Obozu Zjednoczenia Narodowego. Co się stało?
Na wstępie uwaga co do nazwy organizacji. ONR jako taki istniał tylko do 1934 roku, aczkolwiek to ta właśnie nazwa utrwaliła się w potocznej pamięci. Od 1935 r. mamy do czynienia z nielegalnymi organizacjami: ONR i Ruchem Narodowo-Radykalnym(RNR). Najczęściej jednak używa się nazw pochodzących od pism obu organizacji ONR „ABC” i ONR „Falanga”. Po przewrocie majowym 1926 roku, obóz który określił się jako sanacja, wprowadził w Polsce ustrój zwany autorytaryzmem. Nie była obozem homogenicznym. Przyłączyli się do niego ludzie wywodzący się z endecji, konserwatyści itd. Rządzące partie zawsze działają jak magnes, a Piłsudski komentował to słowami, że „zawsze IV Brygada jest najliczniejsza”. Piłsudski ideologii nie cenił. Mawiał, że lekturę „Kapitału” Marksa skończył na dwudziestej stronie. Po jego śmierci, sanacja zaczęła szukać nowej ideologii, programu. Najbliższe stały się jej hasła nacjonalistyczne, które zaznaczyły się jeszcze za życia Piłsudskiego, choćby w wypowiedziach jego bliskiego współpracownika z kręgu „pułkowników”, Bogusława Miedzińskiego. Sanacja cały czas twierdziła, że „to my jesteśmy obozem narodowym, a nie endecja”.
Okres od 1937 określa się czasami jako drogę w stronę totalitaryzmu. Skąd flirt sanacji z ONR?
Sanacja to nie był totalitaryzm, lecz autorytaryzm. Ten pierwszy oczekuje pełnego, aktywnego poparcia, ten drugi tylko tego, by nie przeszkadzano mu w rządzeniu. Piłsudski tolerował Centrolew dopóki ten nie wyszedł na ulicę w 1930 roku. Dopiero wtedy uderzył. Poza kilkoma dramatycznymi epizodami sanacja nie aresztowała ludzi, nie prześladowała ich. PPS legalnie działała, związki zawodowe też. Rząd przyjął postawę typu „gadajcie sobie, to i tak nie ma znaczenia”. Znamy to skądinąd…. Każda partia polityczna powinna mieć zaplecze młodzieżowe. Sanacja w znacznej mierze oddała wpływy na młodzież endecji. Jej organizacje: Związek Polskiej Młodzieży Demokratycznej i Legion Młodych nie zgadzały z nowym kursem. Stąd poszukiwanie nowego rozwiązania. Rozwiązanie dostrzegli we współpracy z RNR, któremu powierzyli stworzenie nowej organizacji Związku Młodej Polski.
Poszukiwanie programu skończyło się w lutym 1937 roku powołaniem Obozu Zjednoczenia Narodowego, na którego czele stanął pułkownik Adam Koc. Lewicowi publicyści i historycy, głównie w PRL określali to mianem faszyzacji kraju. Trafnie?
Definiowanie jest bardzo trudne. Ja uważam, choć nie ja to wymyśliłem, że nie ma jednego faszyzmu, są różne faszyzmy. OZN w postulacie zorganizowanego narodu nawiązywał do idei faszystowskich. Z kolei Ruch Narodowo Radykalny spełniał moim zdaniem wszystkie kryteria ruchu faszystowskiego. Nie ma jednej definicji faszyzmu. Bardzo upraszczając można powiedziec, że faszyzm to ruch skrajnie nacjonalistyczny z radykalnym programem społecznym. Kolejny element to zmilitaryzowaną organizacja, tzn. taka której członkowie bezwzględnie podlegali swoim kierownikom, z wodzem na czele.
RNR spełnia wszystkie trzy warunki…
Niewątpliwie był to ruch skrajnie nacjonalistyczny. Program społeczny RNR brzmiał bardzo radykalnie, ale niespójnie, bo z jednej strony chciano wszystko znacjonalizować, a z drugiej rozwijać prywatne rzemiosło, handel, usługi, choć pod ścisłą kontrolą. Ustrój miał być totalitarny.
A rasizm, czy szowinizm jest ważnym kryterium?
RNR głosił, że są rasistami duchowymi”, ale nie biologicznymi. Byli jednak rasistami faktycznymi, skoro pisali o „obcej krwi”, o „krwi żydowskiej w polskich żyłach”. Tu dochodzimy do kwestii języka, bo w języku ich przemówień, deklaracji i publicystyki byli rasistami biologicznymi.
Co do rasizmu duchowego, to przypomina mi się zdanie przypisane Igo Symowi, aktorowi-kolaborantowi, dyrektorowi Theater der Stadt Warschau, zastrzelonemu przez AK za okupacji, który miał powiedzieć, że kultura szmoncesu wszechobecna w Warszawie przed wojną była dowodem na „zażydzenie” polskiej kultury…
Antysemityzm był w Polsce zjawiskiem powszechnym. Był przede wszystkim kulturowy, duchowy i biologiczny. Wygodnym elementem propagandy, szczególnie w okresie kryzysu, był antysemityzm gospodarczy. Dodatkowym czynnikiem konstytuującym faszystowski, totalitarny charakter RNR był imperializm, zdobywanie nowych terenów i nowych wpływów. Chcieli budować Imperium Słowiańskie pod hegemonią Polski, Polskę Trzech Mórz.
Jak liczebny był ruch narodowy?
Stronnictwo Narodowe, obok Stronnictwa Ludowego było największą partią polityczną. Natomiast Ruch Młodych OWP z którego wywodzili wszyscy działacze ONR i RNR liczył około 120 tys. osób /największa organizacja wielkopolska, liczyła czterdzieści tysięcy członków/. Była to ogromną liczbą. Przypomnijmy, że dopiero komuniści, hitlerowcy i faszyści włoscy stworzyli milionowe partie. Dla porównania – PPS liczyła kilkanaście tysięcy członków. Wojciech Wasiutyński, jeden z przywódców RNR oceniał, że organizacja liczyła do 1000 osób. Wpływy jego były jednak większe.
Co do wpływów kulturowych, to ruch narodowy miał bardzo rozbudowaną prasę. „Prosto z mostu” redagowane przez Stanisława Piaseckiego, które poziomem konkurowało z liberalno-lewicowymi „Wiadomościami Literackimi”. Poza „Prostu z mostu” należy zwrócić uwagę na dwa tytuły po stronie narodowej i katolickiej, – „Kultura” w Poznaniu oraz „Verbum” wydawane przez krąg osób z podwarszawskich Lasek z księdzem Władysławem Korniłowiczem na czele, bardzo wyraźnie antytotalitarne, To drugie również dalekie od antysemityzmu. Jednak większość ugrupowań narodowych i ich pisma łączył antysemityzm, a jego głównymi propagatorami byli księża. którzy tworzyli czołówkę publicystów antysemickich, np. księża Ignacy Charszewski, Mateusz Jeż, Józef Kruszyński /lista jest znacznie dłuższa/, czy wreszcie najaktywniejszy z nich Stanisław Trzeciak. Prasa „narodowa” i „katolicka” zajmowała bardzo poważny segment w ruchu wydawniczym, operując podobnymi hasłami.
Czy kiedy pisał Pan swoją monografię ONR, świtała Panu myśl, że to co jest już historią, może się kiedyś odrodzić, że jak napisał Wyspiański, „to co było, może przyjść”?
Gdy pisałem, to jeszcze nie, ale gdy się w połowie lat osiemdziesiątych ukazała, działało już sześć grup nawiązujących do przedwojennego Stronnictwa Narodowego, nie mówiąc już o Bolesławie Tejkowskim i jego Polskiej Wspólnocie Narodowej, który pisał, że osiem tysięcy księży polskich i wszyscy biskupi, to Żydzi. Zupełna aberracja do entej potęgi. Przez jakiś czas największą organizacją tego typu było Narodowe Odrodzenie Polski. Wychodziło też sporo pisemek. Próbowano odrodzić ruch narodowy jako taki, ale się nie udało. Udała się za to młodzieżowa wersja – Młodzież Wszechpolska, której przedstawiciele dzięki Kukizowi znaleźli się w Sejmie. Powstałą też organizacja, która przejęła nazwę Obóz Narodowo-Radykalny.
W listopadzie tego roku upłynie 80 rocznica słynnego wiecu RNR w cyrku braci Staniewskich przy ulicy Ordynackiej w Warszawie, podczas którego na pierwszym planie pojawił się Bolesław Piasecki. Czy to głośne zdarzenie miało jakiś szczególny sens?
Nawet przełomowy. Był on podobny parteitagów hitlerowskich i to przeraziło wielu działaczy sanacyjnych, już przedtem przeciwnych przeciwnych polityce Koca. Uświadomili sobie niebezpieczeństwo płynące z tej strony i rosnącą siłę RNR. Wiec przyczynił się do zerwania współpracy sanacji z RNR.
Czym się różni przedwojenny ONR od obecnego?
Przede wszystkim strukturą. Przed wojną byłą to organizacja scentralizowana, o strukturze wojskowej. Teraz każda „brygada” jest formalnie autonomiczna. Przed wojną znacznie większą uwagę przywiązywano do programu, prace nad którym toczyły się aż do wojny. Teraz nie widać tego, chociaż ślady spotyka na forach internetowych. Wydaje się, że główna przyczyna tego leży w różnicy poziomu intelektualnego. Przed wojną programem była kontrola całego społeczeństwa w tym ekonomiki przez Polityczną Organizację Narodu. Teraz występują w dziedzinie ekonomicznej akcenty liberalne. Wreszcie odnosi się wrażenie, że nie do końca sami oenerowcy uświadamiają sobie do czego nawiązują: do ONR czy RNR. W każdym razie symbolikę przejęli od RNR. W wypadku tego ostatniego nie wspominają o Piaseckim, który dla nich jest kolaborantem z reżimem komunistycznym.
Pozwolę sobie na zawarcie w moim pytaniu pewnej analogii: czy dziś w Polsce jesteśmy przed czy po „wiecu w cyrku przy Ordynackiej”?
Tego nie wiem, ale na pewno budzi niepokój lekceważenie przez władzę wzrostu aktywności obecnego ONR, lekceważenie ich ekscesów przez prokuraturę. Można by się nawet dopatrzyć przejawów życzliwości z jej strony. W kontrze w Krakowie zbierane są podpisy pod petycją do prezydenta Jacka Majchrowskiego o delegalizację ONR, ale to nie będzie łatwe, tak jak nie było to łatwe z próbami delegalizacji neofaszystowskiej NPD w Niemczech. Co będzie, nie wiem, ale jeżeli rząd nadal będzie tolerował wzrost nacjonalizmu i ksenofobii, to nie będzie dobrze.
Jaka jest struktura społeczna obecnego ONR?
Przed wojną szeregowi członkowie wywodzili się ze środowisk studenckich, robotniczych i lumpenproletariackich, a liderzy ze środowisk inteligenckich. Co do obecnego ONR takich badań nie prowadzono. Przynajmniej ja się z tym nie spotkałem. Mam wrażenie, ze skład jest podobny, chociaż pojawiło się nowe, nieznane przed wojną środowisko w postaci pseudokibiców.
Zauważyłem to obserwując demonstrację oenerowców pod Teatrem Powszechnym przeciw przedstawieniu „Klątwy”. Liderzy, elegancko, nawet szykownie ubrani wyraźnie różnili się od szarej barci oenerowskiej, raczej zaniedbanej. Myśli Pan że Polska liberalna, lewicowa, humanistyczna, demokratyczna, wolnościowa przetrzyma ten atak sił czarnosecinnych?
Moje przypuszczenia nie mają żadnego znaczenia, ale może jak dojdzie do ograniczenia wolności słowa, ataku na prawa kobiet itp. to społeczeństwo się obudzi. Niestety opozycja jest słaba i rozbita.
Dziękuję za rozmowę.
Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) – skrajnie prawicowe ugrupowanie polityczne o charakterze faszystowskim założone w 1934 przez młodzieżowych działaczy organizacji Obóz Wielkiej Polski, rozwiązane po trzech miesiącach działalności przez sanacyjne władze państwowe. W późniejszym okresie ONR działało nielegalnie. W 1935 rozpadło się na ONR i RNR. Bardziej popularne są nazwy ONR „Falanga” i ONR „ABC” Do głównych postaci RNR należeli obok wodza Bolesława Piaseckiego, Zygmunt Dziarmaga, Wojciech Kwasieborski, Marian Reutt, Jerzy Rutkowski, Wojciech Wasiutyński, Włodzimierz Sznarbachowski.
Była żona Budanowa z dziećmi mieszka w Rosji
Na Ukrainie 38-letni generał lejtnant Kiryłł Budanow, szef Głównego Zarządu Wywiadu, jest …
Ciekawa rozmowa. Warto zwrócić uwagę, że partie prawicowe, zwłaszcza te, które nie maja tradycji parlamentarnych i samorządowych, lepiej radzą sobie we współczesności, niż tradycyjna lewica, czy ruch ludowy. W tych ostatnich nadmierne przywiązanie do wykorzystywania instrumentów władzy sprawia, że są kompletnie zagubione w warunkach, kiedy nie ma gdzie pójść do „własnego” urzędu z prośbą o urzędowe poparcie. Bez zmiany mentalności stary typ partyjniactwa zaniknie bez żadnego śladu. Starzy zmożeni biologicznie, młodzi zniechęceni ideowo. Nikt nie zauważył, że zmieniła się baza społeczna i ideowe zapotrzebowanie. Stare hasła i spory nikogo nie interesują, a więcej na nich zarabia prawica, zwalczająca mityczną komunę, niż lewica, która nie ma pomyslu na współczesność. Sic transit…!