Marsz, którego uczestnicy eksponowali hasło „White boys” i krzyże celtyckie, nie stanowił zagrożenia – to nie fragment posta członka organizacji nacjonalistycznej opublikowanego gdzieś w mediach społecznościowych, a sedno dzisiejszego orzeczenia katowickiego sądu.

Chodzi o Marsz Powstańców Śląskich, organizowany przez Młodzież Wszechpolską. Nacjonaliści przynieśli na niego portrety Wojciecha Korfantego i Romana Dmowskiego, a także transparenty z hasłami: „Wielka Polska, silny Śląsk”, „Polski Honor, Śląska Duma” i „White boys”. Były też krzyże celtyckie. Na trasie pochodu na „dumnych Polaków” czekali antyfaszyści. Podobnie jak wcześniej w podobnych sytuacjach, policja zabrała się do ich wynoszenia. 10 osób zatrzymano, 36 wylegitymowano, ale interweniował również prezydent Katowic. Marcin Krupa oznajmił, że nie będzie tolerować sytuacji, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców. Jeszcze na konferencji prasowej przed marszem wyrażał się bardzo stanowczo: – Katowice są przeciwne faszyzmowi, Katowice są przeciwne nacjonalizmowi. Zdecydowanie potępiam takie działania, by pod przykrywką „promowania patriotyzmu” propagować tak naprawdę rasistowskie hasła – mówił włodarz.

Decyzja prezydenta wzbudziła uznanie wśród antyfaszystów i demokratów, rozwścieczyła natomiast organizatorów marszu, a poseł Robert Winnicki wywołał nawet na Twitterze do tablicy samego Joachima Brudzińskiego.

Dziś to nacjonaliści triumfują. Sąd Okręgowy w Katowicach orzekł, że nie było podstaw do rozwiązania marszu. Sędzia Katarzyna Zadora stwierdziła, że Krupa nie miał prawa podjąć takiej decyzji, gdyż zagrożenie dla życia i zdrowia lub mienia mieszkańców było zaledwie hipotetyczne. Do tego uznała, że jego poglądy, wyrażone na konferencji prasowej, uniemożliwiły mu obiektywną ocenę sytuacji. – W demokratycznym państwie prawa jedną z naczelnych wartości jest możliwość zgromadzania się i wyrażania poglądów – pouczyła. Oceniła także, że to kontrmanifestanci zakłócili legalną demonstrację, stwarzając potencjalne zagrożenie.

Co z kontrowersyjnymi hasłami? Sędzia Zadora oznajmiła, że trzeba było już na samym początku zdecydować o rozwiązaniu zgromadzenia, jeśli faktycznie na transparentach były sformułowania, jakie w ocenie policji naruszały przepisy.

Orzeczenie nie jest prawomocne, miasto ma pięć dni na odwołanie. Zostanie ono najprawdopodobniej złożone, to przynajmniej zapowiada Marcin Krupa na facebookowym profilu. – W Katowicach nie chcemy oglądać na ulicach zamaskowanych ludzi trzymających transparenty »White boys« z symbolami faszystowskimi. Katowice od zawsze były miastem dialogu, ale nie ma mojej zgody na manifestowanie ideologii godzących w prawa i wolności innych ludzi – stwierdził polityk.

Nacjonaliści na fali sukcesu zapowiedzieli, że w najbliższych wyborach samorządowych wystawią własnego kandydata na prezydenta Katowic.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Dobra zmiana w sądach już działa. Niedługo sędzia (miłosiernie zmilczmy) niedopatrzy się niczego złego w paleniu książek, bo to niesłuszne książki, ani w biciu żyda, bo to niesłuszny żyd.

    1. Nie ,,dobra zmiana” tylko każdemu wolno manifestować.
      I koniec. Jeżeli wiec uzyskał akceptację władz, nie dochodziło do naruszeń prawa w jego trakcie – to niech sobie łażą aż ich nogi zabolą.
      A zakazywanie komuś manifestacji bo się ideolo z poprawnością polityczną nie pokrywa…. No cóż – już to przerabialiśmy przez przeszło 40 lat…
      Nowe wraca – tym razem na ,,lewicowym” portalu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…