Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” zapowiada wszczęcie kolejnego sporu zbiorowego. Związkowcy twierdzą, że wprowadzono nowy regulamin pracy sieci marketów z naruszeniem ustawy o związkach zawodowych.
A regulamin zmienił się na niekorzyść pracowników, bo wydłużył czas pracy dyskontów o godzinę (z 22.00 do 23.00) w dni poprzedzające niehandlowe niedziele oraz święta. „Solidarność” twierdzi, że zarówno ten regulamin, jak i nowy regulamin Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych wprowadzono bez zachowania terminu 30 dni, w którym to organizacje związkowe mają wypracować wspólne stanowisko.
Piotr Adamczak, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w Biedronce, uważa, że w ten sposób naruszono przepisy ustawy o związkach zawodowych i ustawy o funduszu świadczeń socjalnych. Związkowcy chcą zaskarżyć kontrolę PIP w Poznaniu, gdzie inspektor miał błędnie wskazać daty wprowadzenia aneksu do regulaminu o funduszu. Związkowcy nie wykluczają, że będą dochodzić ustalenia prawidłowych terminów na drodze sądowej. Co więcej, zarzucają pracodawcy, że wydłużając godziny otwarcia sklepu, nie tylko wykorzystał zapisy ustawy na własną korzyść, ale również naraził pracowników na potencjalne niebezpieczeństwo – w tym czasie bowiem Biedronki nie są ochraniane.
Spór związkowców z Biedronką. Grożą strajkiem. W tle zakaz handlu https://t.co/0t5hrEuykc przez @Money.pl
— TMAREK (@TandekMarek) 23 lipca 2018
– Wydłużenie godzin otwarcia wynikało z chęci zwiększenia dostępności placówek dla klienta oraz z konieczności ich przygotowania do sprzedaży w dniu następnym, czyli niedzielę, jeśli jest handlowa, lub poniedziałek, gdy ostatni dzień tygodnia pozostaje wolny od handlu – twierdzi w rozmowie z DGP Jarosław Sobczyk, członek zarządu Jeronimo Martins Polska. – A kontrola przeprowadzona na przełomie marca i kwietnia przez Państwową Inspekcję Pracy nie wykazała nieprawidłowości i potwierdziła, że wprowadzenie zmian w regulaminach odbyło się zgodnie z prawem.
Sobczyk uważa też, że pracownicy „i tak cieszą się przywilejami”, których nie mają inne grupy zawodowe pracujące na zmiany np. pielęgniarki. Jakie to przywileje? „W około jednej trzeciej sklepów sieci, w których funkcjonuje zmiana po północy z niedzieli niehandlowej na poniedziałek, pracownicy otrzymują każdorazowo 50 zł dodatku na dojazd z domu do pracy”.
Związkowcy chcą natomiast ograniczenia pracy marketów – w dużych miastach do 22.00, a w mniejszych do 21.00. Twierdzą, że nie mogą doprosić się u członków zarządu terminu spotkania w tej sprawie. Sobczyk zaś twierdzi, że złożył już propozycję: ma to być pierwsza połowa sierpnia. Prawdopodobnie wtedy rozstrzygnie się, czy w Biedronce wybuchnie kolejny strajk.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Doskonale!
Niech walczą o swoje!
Nigdy nie chodziłem do marketu po nocy czy w święta…
Pracownicy tych instytucji również powinni mieć te same prawa co robole z innych branż.
Otwarcie od 7:00 do 21:00 – wystarczy. Przecież już praktycznie nikt nie gania do roboty na 7:00 za wyjątkiem zakładów komunalnych i tych w ruchu ciągłym… A i w innych branżach z zasady pracuje się od 8 czy 9 rano do 16 lub 17…