Przybyli do Włoch w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, spotkali się z brutalnym wyzyskiem i quasiniewolniczymi warunkami pracy w sektorze rolniczym. W rejonie Foggii, miejscu owianym złą sławą obozów pracy, doszło w ostatnim tygodniu do buntu pracowników zatrudnionych przy zbiorze warzyw.

Musiało dojść do tragedii, aby włoskie media zaineresowały się losem pracowników pochodzących z Afryki Subsaharyjskiej, którzy za głodowe stawki harują na plantacjach. W sobotę i poniedziałek w okolicach Foggiii miały miejsce dwa niemal identyczne wypadki. Rozpędzone ciężarówki załadowane pomidorami ze zbiorów staranowały furgonetki, którymi przewożeni byli pracownicy. Zginęło 16 osób, a kilkadziesiąt odniosło obrażenia. Z ustaleń miejscowej prokuratury wynika, że samochody były przepełnione.

Robotnicy z Afryki są traktowani bez poszanowania jakichkolwiek praw pracowniczych czy ludzkiej godności. Przewożeni z miejsca na miejsce, w zależności od aktualnego zapotrzebowania na siłę roboczą, bez ubezpieczeń czy dostosowania wynagrodzeń do stawek mininalnych. Kapitaliści ignorują również przepisy BHP i ewidencje czasu pracy. Innymi słowy – ludziom, którzy uciekli z biednych krajów przez niedostatkiem, na prowincji europejskiego kraju rozwiniętego funduje się kolejny koszmar.  – Nie ma dla nas żadnej innej pracy i oni o tym wiedzą, więc to wykorzystują – powiedział agencji Reuetera, jeden z przywódców buntu Ibrahim Sissoko, który dodał jeszcze, że zatrudnieni są „traktowani jak niewolnicy”.

Wysokość wynagrodzeń, które pracownicy-migranci otrzymują za harówkę w pełnym słońcu woła o pomstę do nieba.  Zarabiają zaledwie 1 euro za zebranie 100 kg pomidorów. Niewiele wspólnego z cywilizowanym standardami mają również miejsca noclegowe. Wiekszość z pracowników jest zmuszonych do życia w drewnianych budach, bez prądu, wody oraz dostępu do kosmetyków czy lekarstw. Skandalicznie niskie płace wynikają po części z haraczu, jaki pobiegają pośrednicy lub legalnie działające agencje pracy tymczasowej. Warto podkreślić, że większość z wyzyskiwanych dysponuje prawem do stałego pobytu. Problem w tym, że ich siła przetargowa na rynku pracy jest tak niska, że godzą się pracować w niegodnych warunkach.

Kilkuset z nich powiedziało kilka dni temu „dość”. Wydarzeniem, które wywołało erupcje gniewu była wspomniana seria wypadków, w których zginęli ludzie. Grupa robotników, w tym pochodzący z Mali Ibrahim Sissoko, sformowała demonstracje i krzycząc „Nie jesteśmy niewolnikami”, „Nie – wyzyskowi” ruszuła w kierunku w Foggii – stolicy prowincji. W mieście do protestujących dołączyli związkowcy z CGIL, którzy zadeklarowali, że nie będzie ich zgody na tak drastyczne praktyki wyzysku i łamania praw pracowniczych.

Co na to władze?  Wzef włoskiego MSW, lider ksenofobicznej Ligi – wicepremier Matteo Salvini ograniczył się do lakonicznego stwierdzenia, że państwo robi wszystko by dbać o standardy zatrudnienia, zaznaczając jednak, że sytuacja na południu kraju „jest problemem mafii”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. Ale zwróć uwagę że opisywany bunt nie jest zwrócony przeciw wyzyskiwaczom.

      Nie ruszyli pod siedzibę pośredników zabierających im pieniądze, ani nie zastrajkowali na polach. aby jego właściciel odczuł dolegliwość związaną z korzystania z usług pasożytniczych pośredników.

      To niezadowolenie że rzeczywistość nie pasuje do oczekiwań.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…