A właściwie mobilizuje ich minister środowiska. Dostają SMS-y o potrzebie pilnej organizacji wielkoobszarowych polowań w styczniu. Wszystko wskazuje na to, że nowy rok rozpocznie się masakrą zwierząt w lasach, w dodatku bezprawną, bo z korespondencji PZŁ i resortu wynika, że dwutygodniowy wymagany czas, by powiadomić o polowaniach, nie zostanie zachowany.

Jak podaje portal Nasze Lasy, po spotkaniu 28 grudnia w Ministerstwie Środowiska trwa ożywiona wymiana „pilnych” pism między Ministerstwem, PZŁ i Głównym Lekarzem Weterynarii. Chodzi o to, by jak najszybciej ruszył masowy odstrzał dzików pod pretekstem walki z ASF.

Koła łowieckie, jak twierdzą Nasze Lasy, otrzymują wiadomości SMS o następującej treści:

„Minister Środowiska w celu walki z ASF wskazuje na pilną potrzebę organizacji wielkoobszarowych polowań zbiorowych na dziki jak i potrzebę synchronizacji działań kół łowieckich dzierżawiących sąsiadujące ze sobą obwody na terenie całej Polski. Zobowiązuję Zarządy Kół Łowieckich (wszystkie) do zorganizowania polowań zbiorowych na dziki w dniach 12-13,19-20,26-27.01.2019r. W dniu 2 stycznia 2019 nakazuję powiadomić Urzędy Gmin i Nadleśnictwa o planowanych polowaniach. Szczegóły tego tematu zostaną przekazane w pierwszych dniach stycznia”.

Wszystko odbywa się z porozumieniem z ministrem rolnictwa, który w połowie grudnia również mobilizował myśliwych:
– Proces zbiórki padłych dzików i ich odstrzał w związku z problemem afrykańskiego pomoru świń musi być przyśpieszony. Teraz jest dobry czas, bo nie ma kukurydzy, nie ma liści na drzewach i krzakach, widać, gdzie te dziki są – mówił przed świętami Jan Krzysztof Ardanowski.

Pomysł całkowitego odstrzału dzików krytykują już nawet sami myśliwi, wskazując, że jest to rozwiązanie kompletnie nieskuteczne, a także etycy i działacze prozwierzęcy.

– Polowanie i strzelanie samo w sobie stwarza zagrożenie, bo rozprasza dziki. Powoduje mieszanie populacji. Po drugie powoduje dostawanie się wirusa do środowiska razem z krwią i odpadkami. Im więcej będziemy polować w Polsce na dziki, zmniejszać ich liczebność, tym więcej ich będzie przychodzić zza wschodniej granicy. Trzeba je zostawić w spokoju, przestać dokarmiać je na „nęciskach”, co praktykuje się, żeby można było sobie łatwo postrzelać, i przestać uprawiać kukurydzę pod lasem, żeby skasować intratne odszkodowanie za szkody. Masowe polowania będą przyczyniać się do rozprzestrzeniania wirusa. Sami myśliwi będą ten wirus ciągle rozprzestrzeniać, jeżeli każdy z nich wraz z psem i samochodem nie będzie każdorazowo i kompletnie zdezynfekowany przed powrotem z polowania – powiedział, cytowany przez „GW” prof. Andrzej Elżanowski.

paypal

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A kiedy będzie pora na odstrzał durnych ministrów? Przecież sami twierdzili, że mięso świń nosicieli wirusa człowiekowi nie grozi? To znaczy, że każą wybić polski świnie dzikie i cywilizowane, by potem kupować niezarażoną świninę od imperialistów. Oczywiście hodowaną w Polsce. Bo imperialistycznych świń zaraza nie tyka. Nawet hodowanych w Polsce.

  2. Tyle się mówi o odstawaniu Polski od „postępowych” krajów unijnych, a tu masz – w sprawie dzików postępujemy raźnie za Niemcami i Danią. W Niemczech już trwają przygotowania do masowego odstrzału dzików, jeśli tylko wychylą ryja z lasu. W Danii jest jeszcze weselej. Tam dzików w ogóle nie ma, a mimo to tamtejsza przyroda nie jest uboższa od naszej. Na wiosnę b.r. Dania ma zbudować płot wzdłuż granicy z Niemcami, by żaden niemiecki dzik nie przedostał się, a myśliwi dostali wolną rękę do zastrzelenia każdego dzika, jaki się nawinie.

    1. Bo to nie jest praca w ochronie zwierząt a nowa religia, podobnie jak ,,globalne ocieplenie”. Zero zastanowienia się co powoduje większe szkody. Wybicie zwierząt przenoszących chorobę w pasie nadgranicznym (choróbsko jest importowane na dziczych garbach zza wschodniej granicy) czy utrata hodowli trzody w pasie 100-150 km od całej wschodniej granicy, a co za tym idzie – konieczność importu.
      Te dwa ostatnie słowa poprzedniego akapitu stanowią chyba właściwy klucz do rozwiązania problemu… Przecież Niemcy mają gigantyczną nadprodukcję wieprzowinki…a nasi ,,łobraniacze przyrodowe” na kasę łase.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…