Przełom w walce nauczycieli o wyższe płace: związkowcy z „Solidarności” połączą siły z ZNP. Na razie w jednym województwie. Wspólnie wejdą w spór zbiorowy ze szkołami. Przypuszczają jednak, że i tak skończy się strajkiem.
W Wielkopolsce nauczycielska “Solidarność” dołączy do Związku Nauczycielstwa Polskiego w sporze o wyższe płace z resortem edukacji. Razem wejdą w spór zbiorowy. To przełomowa decyzja, ponieważ na szczeblu ogólnopolskim „S” taką współpracę odrzuca. Również kieruje do minister Zalewskiej żądania wzrostu płac. Oczekują jednak podwyżki w wysokości 15 proc., a nie jak ZNP – 1000 zł. To była główna rozbieżność. Teraz w przynajmniej jednym województwie nauczyciele z „Solidarności” przyłączają się do żądań płacowych ZNP.
O zaskakującej wolcie związku w Wielkopolsce poinformowała Izabela Lorenz-Sikorska, przewodnicząca regionalnej międzyzakładowej organizacji nauczycielskiej “Solidarności”. Wyjaśniła, że jest to efekt oddolnej presji związkowców: – Takie były oczekiwania członków obu związków i całego środowiska związanego z oświatą. Ludzie oczekują tego, by o sprawach oświaty mówić wspólnie, jednym głosem.
Lorenz-Sikorska przypuszcza, że do podobnej współpracy dojdzie wkrótce również w innych częściach Polski, choć pewnie nie wszędzie, bo nie wszędzie komunikacja między “S” i ZNP jest dobra – wiele minionych zaszłości odbija się na możliwości połączenia sił dzisiaj.
Wielkopolska szefowa podkreśla, że kooperacja ma przesłanki czysto praktyczne: – Po co mamy robić np. dwa referenda strajkowe, skoro możemy zrobić jedno?
Z takiego obrotu spraw zadowolony jest się oczywiście wielkopolski ZNP. – Cieszę się, że nasze dążenia do poprawy bytu nauczycieli są wspólne dla wszystkich central związkowych – powiedziała Joanna Wąsala, prezes zarządu Okręgu Wielkopolskiego ZNP.
Nauczyciele rozpoczną spór zbiorowy ze szkołami, w których są zatrudnieni. To jedyna możliwość, jaką daje im prawo. Przewidują, że potrwa on kilka miesięcy i zakończy się jednak strajkiem generalnym. Dojdzie do niego więc na wiosnę, najwcześniej w marcu. Po drodze muszą przejść całą wymaganą procedurę, m.in. mediacje.
Na najbliższy piątek z kolei zaplanowane jest kolejne spotkanie min. Anny Zalewskiej z przedstawicielami ZNP. Dotychczasowe pertraktacje nie dają powodów do nadziei na porozumienie. Wcześniej szefowa resortu oświaty składała nauczycielom propozycje, które jednoznacznie odebrali jako próbę zwodzenia ich. Ostatnio Zalewska obiecała im 5 proc. podwyżki od 2020 r. ZNP nie chciał o tym słyszeć. Pozostają nieubłagani: żądają dodatkowych 1000 zł natychmiast, bo swoje wynagrodzenia uznają za upokarzająco niskie, a ich cierpliwość dawno się wyczerpała.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…