Nasilają się walki pracownicze w kluczowych kompaniach energetycznych. W czerwcu wyższych płac i równego wynagradzania domagali się zatrudnieni w poznańskiej Enei, a także holdingu Tauron w Katowicach. Pracownicy zdają sobie sprawę jak istotna jest ich praca w kontekście funkcjonowania całej gospodarki i domagają się zdecydowanej poprawy standardów wynagradzania.
Na manifestację przyszło kilkaset osób, mimo iż w Poznaniu zatrudnionych jest tylko 355 pracowników. Świadczy to jednak o możliwościach mobilizacyjnych związkowców z branży energetycznej, którzy w odruchu solidarności wspierają swoje walki w ramach różnych spółek, w różnych miastach.
Uczestnicy protestu w stolicy Wielkopolski zwracali uwagę na wzrost liczby podmiotów wchodzących w skład grupy Enea. Wskazywali, że każda kolejna spółka to stanowiska kierownicze i miejsca w zarządzie do obsadzenia. Ich zdaniem to marnotrawstwo środków, na których tracą ci, którzy na co dzień wykonują najcięższą robotę – szeregowi pracownicy. Związkowcy akcentowali też, że rażąca i niedopuszczalna jest sytuacja, w której osoby zatrudnione na takich samych stanowiskach w różnych spółkach zależnych otrzymują nierówne wynagrodzenia.
Baicki w rozmowie z „Głosem Wielkpolskim” przyznał, że rozmowy z zarządem są prowadzone, pracownikom Enei zależy na porozumieniu. – Ale chcemy też, by było one na jakimś przyzwoitym poziomie. Zwłaszcza, że pracownicy wskazują często, iż wydatki na sponsoring czy reklamę są nieadekwatnie wysokie – zauważył związkowiec.
Podczas wczorajszego wiecu obecni byli również pracownicy katowickiego Tauronu i spółek podlegających pod holding, zlokalizowanych w miastach na południu Polski. Podkreślali, że ich walka toczy się na tym samym froncie. 14 czerwca w stolicy województwa śląskiego odbył się protest, w którym uczestniczyło ponad tysiąc zatrudnionych w energetycznym gigancie. Pojawiły się hasła: „Dość niszczenia energetyki!”, „Stop likwidacji miejsc pracy!”, „Dość panoszenia zarządów spółek!”.
Pracownicy domagali się wzrostu stawki godzinowej o 6 zł brutto. Jedyne co zarząd miał do zaoferowania do jednorazowa premia w wysokości tysiąca złotych. Załoga Tauronu chce stałej podwyżki, a także zmiany polityki kadrowej. Związkowcy wskazują, że zarządy wymagają od pracowników stale rosnącej efektywności i dyspozycyjności, przy jednoczesnym zmniejszaniu zatrudnienia.- Chodzi o bezpieczeństwo energetyczne tysięcy odbiorców, którzy mogą ucierpieć lub już ucierpieli z powodu ciągłego zmniejszania zatrudnienia w naszych firmach i nadmiernego eksploatowania zatrudnionych pracowników – mówił do obecnych rzecznik komitetu protestacyjno-strajkowego Piotr Serafin.- Mamy dość hipokryzji, mamy dość zakłamania, mamy dość zaklinania rzeczywistości. Jesteśmy przedstawicielami grupy, która przynosi największe zyski – dodał związkowiec.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Zarobki w państwowych spółkach energetycznych są dobre na tle sektora przemysłowego. Rzecz w tym, że cała masa (głównie niższych) stanowisk została przeniesiona do prywatnych podwykonawców, którzy rzecz jasna, nie są objęci układem zbiorowym. Skala redukcji miejsc pracy jest naprawdę duża. Na przykładzie Ec należących do ogólnopolskiego giganta przekroczyła połowę liczby sprzed kilkunastu lat i teraz na ich terenie (poza biurami) łatwiej spotkać podwykonawcę niż pracownika spółki.
Plagę podwykonastwa może ograniczyć tylko zniesienie VATu i wprowadzenie obrotowego.