Jako niewielki kraj Polska nie odmieni koniunktury światowej i nie wstrzyma trendów globalnych. Zależymy od gospodarki niemieckiej i światowych rynków, rozwiązania krajowe nie powstrzymają finansowego krachu i rozpędzającego się kryzysu. Tarcza Morawieckiego nie zawróci kijem recesji światowego kapitalizmu, za to zafunduje nam za to katastrofę w pracy i w produkcji.
Tarcza jest kompletną katastrofą nawet z perspektywy rozwiązań kapitalistycznych. Zakłada bowiem dopłaty z budżetu tylko dla małych – a więc i mało dochodowych, i mniej istotnych firm. Drobnych i zazwyczaj posiadających znikome oszczędności mikrobiznesów nie będzie stać na wypłacanie kilkudziesięciu procent pensji pracowniczej przez kilka miesięcy w sytuacji, kiedy światowy łańcuch produkcji i konsumpcji został przerwany. Opłacanie z budżetu tylko 40 proc. płacy okaże się kompletnie nieskuteczne, gdy przestało istnieć źródło dla pozostałych 60 czy nawet 40 proc. Podtrzymanie na kroplówkach części drobnych firm nie uratuje miejsc pracy – państwo nie będzie w stanie miesiącami finansować niedochodowych mikroprzedsiębiorstw, spośród których olbrzymia część nigdy już nie wróci do działalności w trybie sprzed światowej pandemii. Do tego postulowane uelastycznienie umożliwi wyzysk po 12 godzin na dobę, a zwolnienie firm ze składek jeszcze bardziej pogrąży budżet naszego – już niewydolnego – systemu ochrony zdrowia.
Polskie firmy już teraz zapowiadają setki tysięcy zwolnień, prezesi ograniczają produkcję z uwagi na spadek światowej konsumpcji i trendy o charakterze globalnym. Rząd tymczasem nie ma żadnego pomysłu, jak zamortyzować nieunikniony wzrost bezrobocia i obciążenia systemu pomocy socjalnej. Nie bez powodu francuski minister rolnictwa wzywa tracących zatrudnienie w sektorze usług do pracy w rolnictwie. Struktura gospodarki się zmieni, zmienią się ludzkie przyzwyczajenia i na całe lata nie wróci już koniunktura sprzed pandemii. Miejmy zresztą nadzieję, że nie wróci już nigdy, gdyż rozbuchany konsumpcjonizm najskuteczniejszy był dotychczas w niszczeniu klimatu naszej planety.
W najbliższym czasie zatrudnienie straci milion osób lub więcej. Mamy już pierwszy raport dotyczący skokowo rosnącego bezrobocia w Stanach Zjednoczonych (i to pomimo transferów setek miliardów dolarów w giełdę). Wedle niego liczba bezrobotnych starających się o zasiłek wzrosła tam w przeciągu trzech tygodni o trzy miliony (z poziomu 280 tys.!). Nas też czekają masowe zwolnienia, kolejki do urzędów pracy i po świadczenia społeczne, eksmisje i tysiące bezdomnych. I będzie też ogromna bezradność głupszego niż neoliberalizm rządu, który nie rozumie, że zadaniem państwa w kryzysie jest odważne sterowanie gospodarką. Rząd Morawieckiego potrafi tylko traktować państwo jak worek bez dna dla upadającego biznesu.
Stany Zjednoczone robią dokładnie to samo – tam mamy jednak do czynienia z potężną gospodarką i państwowym sektorem militarnym przynoszącymi gigantyczne zyski. Kapitalizm polski jest biedny i uzależniony od innych gospodarek, a państwowy budżet bardzo skromny, bo jaki ma być po całych latach absurdalnie niskiego, regresywnego opodatkowania i transferowania gigantycznych zysków za granicę – m.in. za sprawą całkowitego podporządkowania się interesom USA. Pozbawiono nas wpływów z odpowiedniego opodatkowania korporacji, zwolniono z podatków amerykańskie koncerny medialne. Poprzednie rządy zawierzyły życie obywateli kapitałowi, który najchętniej wysłałby nas już do pracy, mimo ryzyka milionów zgonów.
Potrzebujemy gospodarczej mapy przyszłości, a nie Tarczy i patrzenia wstecz. Potrzebujemy nowych miejsc pracy w sektorach przyszłości związanych z bezpieczeństwem obywateli, zdrowiem, produkcją żywności itd. Tymczasem głodni darmowych dopłat polscy przedsiębiorcy już teraz mówią o potrzebie drugiej i trzeciej tarczy antykryzysowej, co jest zresztą zrozumiałe: przy niewielkim kapitale i niskiej elastyczności nie będą w stanie się przebranżowić i dostosować do zmieniających się okoliczności. Zamiast państwowego rozdawnictwa na rzecz upadających mikrofirm potrzebujemy państwowej strategii gospodarczej, która pobudzi zatrudnienie w odpowiednich sektorach. Zamiast dotowania płac w niedochodowych przedsiębiorstwach należy tworzyć dochodowe i stabilne miejsca pracy w państwowych zakładach.
Najważniejszym zadaniem dla wszystkich lewicowych polityków i działaczy na teraz jest walka z neoliberalnymi schematami ekonomicznymi i przeciwstawienie się podporządkowaniu całości interesu społecznego jednej grupie, czyli przedsiębiorcom.
Co zatem robić? Na najbliższe miesiące należy zagwarantować płacę minimalną dla wszystkich tych, którzy stracą pracę i źródło utrzymania. Następnie trzeba wdrożyć państwowe programy tworzące miejsca i zakłady pracy dla tych, którzy tę pracę stracą. Państwo nie powinno wspierać mikrofirm, które nie wykazują żadnych zysków. Zamiast tego powinno wspierać finansowo duże zakłady, ale nie za darmo! Wyłącznie w zamian za udziały na rzecz państwa oraz dołączenie załóg pracowniczych w poczet ich kierownictwa.
Państwo musi też błyskawicznie znacjonalizować cały system ochrony zdrowia. Sektor prywatny jest antyspołeczny i kompletnie nieskuteczny w walce z pandemią. Potrzebne jest planowe kształcenie i zatrudnienie lekarzy, a równocześnie gruntowna reforma ochrony zdrowia. Niedopuszczalna musi stać się sytuacja, w której wielu pracowników ochrony zdrowia pracuje w kilku miejscach jednocześnie. Potrzebne jest też odejście od prywatyzatorskiego systemu kontraktowego i limitów, które paraliżują możliwość korzystania nawet z już zakupionego sprzętu. Ten bardzo często stoi nieużywany, gdyż skończyły się już limity zabiegów opłacanych przez NFZ, natomiast za dopłatą od pacjenta uruchamia się go praktycznie od razu i bez kolejki (tak, ten sam sprzęt, który zakupiono z podatków). Nakłady na zdrowie powinny przy tym wzrosnąć przynajmniej do poziomu 9 proc. PKB. Pełnej, antyspekulacyjnej nacjonalizacji muszą też zostać poddane wszystkie fabryki produkujące środki bezpieczeństwa (maseczki, stroje ochronne, czy płyny do dezynfekcji). Walka ze spekulacją jest też konieczna na rynku spożywczym: podwyżki cen podstawowych produktów najbardziej uderzają bowiem w osoby niezamożne, których pensje skokowo tracą w tym momencie na swej wartości.
Konieczne jest zwiększenie płac w kluczowych dla funkcjonowania państwa branżach, gdzie pracownicy są najbardziej narażeni. Trzeba też błyskawicznie zatroszczyć się o najbiedniejszych i zwyczajnie zlikwidować bezdomność – mowa tu o osobach szczególnie narażonych w czasie epidemii, które utraciły też dostęp do datków. Wstrzymane muszą zostać eksmisje, spłaty kredytów hipotecznych oraz odcinanie mediów. Właśnie w czasie kryzysu należy też uruchomić masowy, w pełni państwowy program budowy mieszkań, który zapewni zatrudnienie dodatkowym tysiącom pracowników.
Kolejnym krokiem powinna być inwestycja w klimat. Musimy szybko ratować polskie powietrze i zatrzymać lawinowy wzrost zachorowań na choroby dróg oddechowych. Kilkadziesiąt miliardów złotych, które rząd wyrzuca na pomoc nierentownym firmom, wystarczyłoby na błyskawiczną zieloną transformację: narodowy, antysmogowy program instalacji centralnego ogrzewania i upowszechnienie OZE przy stopniowym odchodzeniu od węgla.
To wszystko jest do zrobienia. O skuteczności i o możliwościach państwa niech świadczą kroki, które dziś podejmuje się w obronie prywatnych firm i rynku, który cały czas miliony skazywał na zwykłą biedę. Tarcza, którą proponuje dziś rząd, to tarcza dla neoliberalnej ideologii. Jeśli się jej nie przeciwstawimy to pójdziemy na dno razem z nią. I to szybko.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Firmom nie jest potrzebna żadna pomoc tylko zapłata, lub odszkodowanie za przestój. Kto zarządził ten płaci. Tu nie chodzi o ratowanie firm czy pracowników. Tu chodzi o ratowanie kraju i nie da się tego zrobić zrzucając wszystko na barki przedsiębiorców, lub jak wolicie kapitalistów, bez żadnego uszczerbku dla pracowników, całej biurokracji i budżetówki.
A Tymuś to jakiś marzyciel…
Od kiedy to mikro firmy generują dochody z eksportu? Chyba źle spałeś redaktorze! Mikro firmy w 99.9% działają wyłącznie w sektorze usług i na rynku wewnętrznym. A jaka ważna jest w stabilności systemu rola rynku wewnętrznego – pokazały publiczne środki w postaci 500+ i innych ,,plusów”, których wpływ na rynek wewnętrzny (wzrost konsumpcji krajowej) pomimo różnych zachwiań na rynkach światowych pozwoliły na zbilansowanie budżetu bez kolejnych zadłużeń (A to twoim ukochanym ,,dymokratom” spod znaku Tuska i Cimoszewicza – jakoś przez 30 lat się nie udawało)…
Ulgi dla mikro firm i tak w wiekszości trafia wprost na rynek i… w dużej części wrócą do budżetu w formie VAT.
A uniknie się przede wszystkim ostrej fali wzrostów wydatków na zasiłki dla bezrobotnych.
BO pan redachtór (w imię dokopania konkurencji) pomija w swych dywagacjach kolosalne znaczenie rynku wewnętrznego koncentrując się na malutkim polski rynku zagranicznym. A to właśnie wielcy prowadza na szeroką skalę ,,optymalizacje podatkowe” powodujące braki budżetowe, ci malcy nie mają kasy na doradców finansowych biorących 1000$ za godzinę, to płaca wszystko co do ostatniej złotówki.
@ Poziomka
A ty jak zwykle nie w twmacie.
Przecież wazne jest kto obejmuje. Gdyby to był kapitał niemiecki – to Bruksela dałaby pełne błogosławieństwo, przy francuskim troszkę by pobekiwała, a jeżeli zrobiłby to polski rzad – wniosek do Sztrasburga powstałby w try miga i to przy wsparciu tuzów polskiej demokracji w rodzaju Tuska.
Bo co wolno wojewodzie…..
„jeżeli zrobiłby to polski rzad – wniosek do Sztrasburga powstałby w try miga i to przy wsparciu tuzów polskiej demokracji”
Pomoc w formie wykupu udziałów lub w formie pożyczki na czas nieograniczony pod zastaw udziałów. Tak aby nie dało się wniosku sformułować. Przedsięborca miałby możliwość wykupu udziałów z powrotem, gdy sytuacja się poprawi, po aktualnej rynkowej cenie ale nie niższej niż oryginalna. W ten sposób społeczeństwo nie zostanie okradzione i przedsiębiorca będzie uratowany (choćby jako kierownik na państwowej posadzie)
Za to da się wówczas udaną plajtę przeprowadzić i pożyczkodawca zostanie w głębokiej dooopie (w dodatku czarnej.) Państwo zostanie z wydmuszką wartości gruntu na którym stoi, a to diablo mało jeżeli uwzględni się koszty rekultywacji.
Widze, że chcesz dobrze ,jednak nie dostrzegasz możliwości takich działań, które pozwolą bez trudu wydoić pożyczkę i nie ponieść za finalną upadłość jakiejkolwiek odpowiedzialności. W biznesie , nawet drobnym, przeważająca większość to dawni stójkowi spod peweksów czy też z Keletiego w Peszcie. Sumienia tam za grosz, a cwaniactwo rozwinięte do perfekcji.
Jeśli państwo musi ratować firmę, to taka firma powinna stać się własnością państwową. Jeśli pracownicy kosztem wyrzeczeń to oni powinni zostać właścicielami. Tego wymaga prosta logika i uczciwość.
Pomysły lewicy są warte rozważenia
Zgoda Autorze. Ale polskie elity polityczne, POPiS-owskie mają i miały zawsze w glowach (tak.jak „wierchuszka” Solidarności obejmująca rządy w 1989 r) wizje kapitalizmu – z jednej strony – tzw. finansowego , a z drugiej – jeśli chodzi o stosunki społeczne i prawa pracownicze – made in kapitalizm rodem z 19-wiecznego Manchesteru. Dlatego m.in. wzięto na ekonomiczno-gospodarczego guru Balcerowicza. Ten plan dzisiejszy, śmiało można nazywać „Balcerowicz-bis”. Nie na darmo na czele tego – teraz już widać anty-spolecznego i anty-modernizacyjnego rządu – stoi finansista i bankster. Zyskają nie tyle mikro -przedsiebiorstwa o czym tak się zapewnia (żadne innowacje, żadna myśl nowoczesna i techniczne udogodnienia z tej sfery nie płyną — no bo nie mogą) co banki przez które transferować się będzie „budżetową kasę”. Dlaczego nie uczyniono jak w niewielu krajach (ale to odważne i niestandardowe ruchy) wakacji kredytowych, bez odsetek i dodatkowych opłat, np. na 6-8 m-cy ? Dla indywidualnych kredytobiorców ! Opcja zerowa – np. od 1.04 do 1.10 i stan w październiku dla tych ludzi jest taki jak 1.04 ?!?!? Bo pana MM wydelegował sektor bankowy by na państwowej posadę pilnował określonych interesów. Jest to o czym w swej książce „Fantomowe ciało króla” napisał Jan Sowa; kapitalizm wchodząc do społeczeństw feudalnych, o takiej mentalności i sposobie percepcji rzeczywistości, o takim stanie patrzenia na historię i gospodarkę zachowuje się po feudalnemu. Konserwuje i utrwala te stosunku. I po 1989 wykorzystując entuzjazm i chęć zmian, elity rządzące – wszystkie może tylko w różnym stopniu – te trendy utrzymywały. Polskie relacje w wersji; Pan vs Cham zatriumfowały ponownie. Czego ta tarcza jest kolejnym, najwyrazistszym (w przedmiocie praw pracowniczych i stosunków społecznych) wyrazem. Peryferia mentalna i gospodarcza pogłębia swą peryferyjność i obrzeża współczesności skazując siebie samą na dalszą marginalizację. A kryzys można wykorzystać zawsze na wyrwanie się z tego kręgu. Niestety sił intelektualnych nie starcza – mentalność III RP jest jak widać żelazną, nieusuwalną obręczą założoną na umysły wszystkich „u władzy”.
” Dlaczego nie uczyniono jak w niewielu krajach (ale to odważne i niestandardowe ruchy) wakacji kredytowych, bez odsetek i dodatkowych opłat, np. na 6-8 m-cy ? Dla indywidualnych kredytobiorców ! ”
Amerykanie wydrukowali dwa biliony a właściwie więcej, w nadziei że skapną jakoś w dół. A przecież mogli spłacić długi za studia (obecnie znacznie ponad oprocentowany bilion) i uwolnić wykształconych młodych ludzi od kamienia młyńskiego u szyi. To by była zdrowa stymulacja gospodarki!
Z perspektywy dalej idących celów, autor ma rację że Tarcza to mało. Ale z perspektywy tego, że międzynarodowy kapitał i ich agentura nie pozwoliłaby (mam na myśli zadymę typu „to zamach na demokrację, prawa człowieka i praworządność”! „musimy bronić demokracji!”) wprowadzić ich w życie. Zwłaszcza to o przejmowaniu firm przez państwo w zamian za pomoc. Co do niechęci do ratowania małych firm, autor trochę się zagalopował, bo akurat u nas stanowią one bardzo liczną grupę obywateli, z których każdy sobie, na swoim podwórku, na tyle co umie, bez kapitału, ale pomysłowością i pracowitością, próbuje świat czynić lepszym. Znam takich mnóstwo.
Więc lepiej że rząd robi cokolwiek w dobrym kierunku. Tak samo jak różnica między mieńszewikami a bolszewikami, mieńszewicy dobrze robili, ale za delikatnie. Ale po nich przyszli bolszewicy.
Na marginesie: Przypomnijcie sobie lepiej czasy Tuska, co to by wtedy było… myślę że mielibyśmy festiwal wolnego rynku i ilość zarażonych jak we Włoszech
„przejmowaniu firm przez państwo w zamian za pomoc.”
Ta pomoc kosztuje.Jeśli firma nie może przetrwać bez tej pomocy to nie ma rynkowej wartości. Jeśli się odrodzi dzięki infuzji publicznych pieniędzy, to powinna stać się własnością publiczną. Inaczej mamy do czynienia z neoliberalną prywatyzacją zysków i nacjonalizacją ryzyka.
Pomoc za objecie udziałów to przecież kwintesencja kapitalizmu! Dlaczego mieliby protestować?!