Stanowisko socjalistów w stosunku do zjawiska prostytucji/sekspracy jest dobrze znane już od czasów Marksa i Engelsa. Uprzedmiotowienie, utowarowienie ciała i wystawianie go na sprzedaż na kapitalistycznym rynku jest ostatecznym upodleniem osób z klasy pracującej. Jest to (jak pisał Karol Marks) „szczególny wyraz powszechnej prostytucji robotnika”, który zdaniem Marksa jest jeszcze gorszą wersją kapitalistycznego upodlenia, gdzie szczególna nikczemność leży zresztą po stronie prostytuującego.

Dla klasyków marksizmu sprawa była jasna – „zdrowa kapitalistyczna rodzina” istnieje tylko dla burżuazji, bo jej byt opiera się na kapitale. Dla proletariatu (i szczególnie proletariuszek) zostaje za to wynikający z biedy przymusowy brak rodziny, potomstwa oraz publiczna prostytucja – obsługująca pogrążoną w hipokryzji, poniżającą człowieczeństwo burżuazję.

Walka o sprzedaż ciał w kapitalizmie nie jest czymś nowym. Od bardzo dawna obserwujemy ciągłe próby normalizowania zjawiska prostytucji, które podejmowane są szczególnie ze strony środowisk liberalnych, prokapitalistycznych i nawet tych, które podszywają się pod interesy robotnicze. W tej propagandzie usiłuje się wyprzeć określenie „prostytucja” i zastąpić je bardziej przyjazną „sekspracą”… Zupełnie tak jakby cokolwiek to zmieniało. Czy nielegalny handel organami będzie się nazywał nielegalnym handlem organami, czy „ciałopracą”, albo „użyczaniem siebie” jest w rzeczywistości zupełnie bez znaczenia. Fakty pozostają faktami.

Socjalizm sprzeciwia się utowarowieniu ludzkiej seksualności i sprzedawaniu jej na rynku.

Na tym samym rynku, na którym panują bezwzględne reguły pieniądza, gdzie rządzą najbogatsi i gdzie w większości ofiarami, podległymi systemowej prostytucji stają się kobiety. To nic dziwnego – mamy przecież kapitalizm w wersji patriarchalnej i jest zupełnie oczywiste, że szczególnie brutalne formy zniewolenia będą dotykały (i od wieków dotykają) właśnie kobiety. Walka przeciwko prostytucji jest też walką za ocaleniem człowieczeństwa. Po prostu – nie wszystko należy urynkowić, poddać kapitalistycznej logice i zrobić z tego oficjalny, unormowany prawnie biznes. Logika prywatyzacji i „racjonalnego urynkowienia” każdej sfery życia ludzkiego jest zawsze wzmocnieniem i poszerzeniem systemu kapitalistycznego. Także o coraz bardziej znormalizowane (przez pośrednictwo kapitału) patologie.

A my, socjaliści nie chcemy legalnego sprzedawania broni automatycznej. Nie chcemy twardych narkotyków z zestawami strzykawek pod szkołami i w szkolnych stołówkach. Nawet jeśli bogatsze dzieci będą mogły sobie na nie pozwolić. Nie chcemy wolnego rynku dla skrytobójców i zlecania morderstw, ani związków zawodowych oszustów finansowych (też przecież doskonale funkcjonujących w kapitalizmie i będących bardzo istotna grupą zawodową, która służy jego podtrzymaniu). Nie chcemy handlu niewolnikami i żywym towarem.

I tak samo nie chcemy też rynku seksualnego. Seks, życie erotyczne i życie uczuciowe człowieka są dla socjalistów święte – i mają pozostać w sferze swobodnej aktywności, wolnej od prześladowań i nieskapitalizowanej na użytek posiadaczy. To, że kapitalizm prowadzi do popularyzacji tego zjawiska i że ono już istnieje, nie jest w żadnym wypadku argumentem na rzecz jego pełnej legalizacji i systemowego unormowania. Socjaliści i marksiści walczą o lepsze, zdrowsze i postępowe społeczeństwo, w którym nikt nie będzie musiał i nie będzie nawet chciał zostać sekspracownicą/sekspracownikiem.

W socjalizmie wszystkie podstawowe potrzeby będą zapewnione i nie będzie istniała konieczność zarabiania na własnym ciele.

Pozostanie ono przestrzenią do samorealizacji i do udzielania tym, których sami wybierzemy (a nie zrobi to za nas pieniądz połączony z bytową koniecznością). Na drodze do lepszego społeczeństwa nie zamierzamy włączać się w walkę o normalizację i legalizację tego zjawiska – zwłaszcza, że nawet w realiach kapitalistycznych istnieją już państwa, które skutecznie zwalczają zjawisko prostytucji i robią to jednocześnie odpowiednimi metodami – karząc samych klientów i w sposób systematyczny eliminując społeczne przyzwolenie dla takich praktyk. Kupowanie seksu, jak i kupowanie ludzi, to kolejna odmiana przerabiania człowieka w żywy kapitał, tym razem kapitał seksualny. I na to nigdy nie będzie zgody ze strony socjalistów i ludzi lewicy, bo swoboda seksualna i walka z patriarchatem bynajmniej nie oznaczają akceptacji dla kapitalistycznej sprzedaży seksu.

Przyszły ustrój socjalistyczny – o który walczą socjaliści – będzie pozbawiony tego wszystkiego, co Róża Luksemburg określała mianem patologii kapitalizmu. Jej zdaniem wraz z końcem kapitalizmu zniknąć raz na zawsze miały m.in: bezrobocie, żebractwo, bezdomność, ubóstwo, ogólna niepewność oraz oczywiście – prostytucja. Tymczasem współczesny feminizm liberalny twierdzi, że kolonizując ciało (głównie kobiece) i wystawiając je na uregulowaną sprzedaż – a więc oddając je do dyspozycji nabywcy – dochodzi do upodmiotowienia i wyzwolenia kobiet! Jest to takie samo wyzwolenie, jak to, któremu poddawane są dzieci pracujące przy zbiorach kakao, albo kobiety, które wyłącznie z biedy muszą stać się surogatkami dla zamożnych par z uprzywilejowanych państw bogatego kapitalizmu.

Dramatyczna sytuacja wyzyskiwanych seksualnie polega m.in. na tym, że kapitalistycznej kolonizacji poddawane jest ich ciało, które cały czas pozostaje też ciałem klasowym. Osobami pracującymi seksualnie, zajmującymi się prostytucją są oczywiście zawsze kobiety z klasy pracującej. Bo jakżeby inaczej??? Innymi słowy powstała kolejna „kapitalistyczna ścieżka kariery”, dziwnym trafem przeznaczona jednak wyłącznie dla tych, którzy zmuszeni są sprzedawać swoją siłę roboczą na kapitalistycznym rynku, czyli dla osób pracujących najemnie! Burżuazja utrzymuje uprzywilejowaną pozycję, jej ciało jest wciąż święte i zarezerwowane dla wyższych celów.

I jak zazwyczaj w kapitalizmie – przepustką do wolności jest jedynie posiadane kapitału.

Jeśli socjaliści są za organizowaniem się osób pracujących seksualnie, to tylko za takim, które znosi ich uprzedmiotowienie i upodlenie w systemie kapitalistycznym. Czyli znosi seksualne niewolnictwo za pieniądze (sekspracę) i zastępuje je pracą chroniącą niekapitalistyczny charakter ludzkiej seksualności.

Sekspraca nie jest ani równa płciowo (zawsze jest i będzie odbiciem patriarchatu), ani nie jest wolna i związana z wolnym wyborem, lecz wynika wprost z braku godnych i dobrze opłacanych miejsc pracy dla kobiet. Właśnie to – jak podkreślała m.in. Clara Zetkin – jest główną przyczyną dla rozwoju tego zjawiska. Niższe płace i gorsze stanowiska pracy dla kobiet wymuszają na nich podjęcie decyzji, które w innych okolicznościach po prostu by nie zaistniały. Celem postępowego i rewolucyjnego feminizmu jest zniszczenie kapitalizmu i walka z utowarowieniem życia ludzkiego. Porzucanie tej walki po to, aby wzmocnić patriarchat i jeszcze bardziej urynkowić życie seksualne jest kapitulacją i oddaniem pola tym, którzy w kapitalizmie są uprzywilejowanymi nabywcami „kapitału seksualnego” – czyli klasie kapitalistycznej i tym, których stać na kupowanie ludzkiego życia dla własnych rozrywek. W takim przypadku stara hipokryzja i zło wymuszanego, aranżowanego małżeństwa zawieranego dla zysku zastępowane są jeszcze gorszym układem – podporządkowaniem kapitałowi i pieniądzom ludzkiej seksualności, i sprowadzeniem człowieka do roli sekszabawki za pieniądze.

A co z osobami, które oddają się sekspracy dobrowolnie i robią to za pieniądze, bo chcą, albo dobrze się w tym odnajdują, i uważają to za dobry sposób na samorealizację??? Tu przytoczę słowa Noama Chomsky’ego: „Fakt, że ludzie zgadzają się to robić i się im płaci jest tak samo przekonujący, jak to, że powinniśmy wspierać sweatshopy w Chinach, gdzie kobiety są zamykane w fabrykach i pracują piętnaście godzin dziennie, a potem fabryka staje w płomieniach i wszystkie umierają […] A co do faktu, że tak dla niektórych wygląda erotyka, to jest to ich problem. Jeśli znajdują przyjemność w poniżeniu kobiet, to mają problem […]”.

Walka o socjalizm i prawdziwa walka o prawa kobiet są walką przeciwko korporacyjnemu utowarowieniu. Stawką walki o socjalizm jest wolność człowieka uwolnionego z kajdan prywatnej własności i utowarowienia wszystkich aspektów jego życia. Dlaczego więc lewica miałaby stawać po stronie poszerzenia spektrum kapitalistycznej niewoli???

Socjaliści są za modelem skandynawskim. Socjaliści są za efektywną eliminacją sekspracy i za eliminacją całego kapitalistycznego imperializmu, który zmierza do podporządkowania sobie każdej sfery życia ludzkiego. Musimy z nim walczyć wszędzie tam, gdzie narusza on prawa jednostki do oddolnej, nieskrępowanej i bezpiecznej samorealizacji w oderwaniu od potrzeb i patologii amoralnego systemu kapitalistycznego. Taka polityka przynosi również wymierne i zbadane już korzyści – sam szwedzki rząd przyznał po dziewięciu latach, że penaliacja sekspracy ukróciła ją o połowę. I to jest ta część szwedzkiego modelu państwa opiekuńczego, która zawsze jest też jednocześnie częścią polityki modelu socjalistycznego.

Taka jest linia polityczna socjalizmu dotycząca „sekspracy” i jako ludzie lewicy nie możemy pozwolić jej naruszyć. Kupowanie ciał na seks jest kolejnym rakiem wynikającym z choroby kapitalistycznego panowania nad człowiekiem. Na koniec warto przytoczyć w tym miejscu słowa Aleksandry Kołłontaj: „Prostytucja jest straszna, ponieważ to akt przemocy wobec kobiety, który [często] czyni ona sama sobie w imię korzyści materialnych. […] Nie pozostawia miejsca na rozważania o miłości i namiętności. […] W komunizmie prostytucja i współczesna rodzina znikną. Rozwiną się zdrowe, radosne i wolne związki między płciami.”

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jasno i jednoznacznie, popieram w 100%. A tymczasem rzekomo lewicowa „Krytyka Polityczna” publikuje teksty w obronie „sekspracy”, zajmując w tej kwestii dokładnie takie samo stanowisko, jak liberalny feminizm…

  2. Idea szczytna, ale przypomnę tylko, że nawet Fidelowi Castro prostytucji wyplenić się nie udało. Ostatecznie nawet on odpuścił stwierdzając, że „jej charakter na Kubie jest całkowicie odmienny. Współczesne kubańskie prostytutki są wykształcone, zdrowe i robią to nie z desperacji, ale z potrzeby schlebiania swoim materialistycznym zachciankom”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Żółty żonkil

Dzisiejsze słowo na weekend poświęcam, ze zrozumiałych względów, rocznicy wybuchu powstani…