Gdyby PiS-owi udało się wymusić przeprowadzenie wyborów 10 maja, nie spełniałyby one elementarnych standardów demokratycznego państwa prawa. Nie byłyby tajne ani powszechne, wiele osób nie mogłoby brać w nich udziału, wielu wyborców miałoby ten udział bardzo utrudniony. Bezpośredni nadzór nad głosowaniem sprawowałby rząd, niekontrolowany przez żadną zewnętrzną instancję. Zgodnie z planami Jarosława Kaczyńskiego karty wyborcze byłyby traktowane jak ulotki reklamowe. Nie byłoby ważne, kto je odbierze, aby tylko zostały rozniesione. Nie byłoby ważne, kto je wypełni, aby był czyjś podpis.

Nie wiadomo też, jak miałyby być dostarczone karty wyborcze osobom, które nie mają skrzynek pocztowych, nie wiadomo, co z osobami, które mieszkają gdzie indziej, niż są zameldowane, nie wiadomo, kto miałby głosy liczyć i w jakim trybie, nie wiadomo, kto miałby pilnować skrzynek, nie wiadomo, kto miałby weryfikować, czy głosy oddały osoby uprawnione, nie wiadomo, w jaki sposób miałyby być rozstrzygane skargi wyborcze. Część osób będących za granicą mogłaby być po prostu niedopuszczona do głosowania. Wybory nie byłyby też bezpieczne i mogłyby doprowadzić do wzrostu zakażeń koronawirusem na masową skalę – przecież osoby z koronawirusem i na kwarantannie też posiadają prawa wyborcze.

Trudno zresztą spekulować, jak wyglądałyby wybory 10 maja, bo parlamentarna większość wciąż nie przygotowała spójnej ustawy, która pozwalałaby te wybory przeprowadzić. Mamy kompletny chaos prawny, który PiS stara się nieudolnie ukryć, łamiąc Konstytucję, regulamin Sejmu, przepisy o ochronie danych osobowych.

Ale jeżeli tak, to strategia opozycji powinna być jasna.

Skoro wybory nie byłyby tajne, powszechne, demokratyczne, skoro byłyby zagrożeniem dla setek tysięcy ludzi, skoro tak naprawdę nie byłyby to wybory, tylko przestępcza hucpa, to nie można się na nie zgadzać, nie można ich firmować, nie można zachęcać do udziału w nich.

Trzeba je bojkotować i jasno deklarować, że nie uzna się ich wyników. Krytyka PiS-owskiego bezprawia połączona z apelami o udział w wyborach 10 maja to kompletny brak logiki. Kluczenie w tej kwestii odbiera wiarygodność i odsłania miałkie pobudki. Gdy słucha się Roberta Biedronia, który widzi bezprawie, ale musi w nim brać udział, który krytykuje PiS, ale wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom, to trudno oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi tu o żadną praworządność czy demokrację, tylko koniunkturalne wyczucie, że w bezprawnych wyborach się nie wygra, ale za to można wyprzedzić część opozycyjnych konkurentów.

W wyborach 10 maja Biedroń zdobyłby 5-6 proc. głosów, ale w świetle ostatnich sondaży być może wyprzedziłby Małgorzatę Kidawę-Błońską. Gdyby frekwencja wyniosła 9 proc., a Andrzej Duda zdobyłby 74 proc. poparcia, to Biedroń ogłosiłby tryumfalnie, że Lewica jest silniejsza niż KO. Marna to argumentacja. Koniunkturalizm nie buduje zaufania i nie daje wiarygodności.

Obrońcy udziału w wyborach straszą, że bojkot utrwali rządy PiS-u. Utrwali, jeżeli je uznamy, utrwali, jeżeli opozycja nie stawi konsekwentnego oporu autorytarnej władzy, utrwali, jeżeli opozycja pogodzi się z nielegalnymi wyborami.

Deklaracje udziału w wyborach 10 maja biorą się z koniunkturalizmu i braku woli działania. Jeżeli tej woli w partiach opozycyjnych nie ma, to trzeba było nie pchać się do polityki. A jeżeli jest, to trzeba być konsekwentną opozycją wobec władzy wybranej w legalnych wyborach i tym bardziej konsekwentną opozycją wobec uzurpatorów, którzy przypisują sobie władzę w wyniku nielegalnego plebiscytu. Jeżeli hucpa, zwana przez PiS wyborami, odbyłaby się 10 maja, cała opozycja powinna ją zbojkotować, a potem konsekwentnie nie uznawać jej wyników. A zatem choćby Andrzej Duda zdobył w majowym zamachu stanu 99,9 proc., nie powinniśmy go uznawać za prezydenta Polski.

Kampania wyborcza powinna trwać dalej, aż do wyłonienia legalnego prezydenta. A jeżeli władza będzie starała się zmusić nas do uznawania swojego aparatczyka za prezydenta, to powinniśmy stawić jej opór. Inna polityka jest możliwa.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A co nasz,,ekspert od wszystkiego” powie o przeprowadzonych w Bawarii wyborach TĄ SAMĄ METODĄ? Może powinien związkowiec-redachtor-ekspert Makreli zameldować jaką to niedemokratyczną procedurą się posłużyła???

    Cytuję:
    ,,Nie wiadomo też, jak miałyby być dostarczone karty wyborcze osobom, które nie mają skrzynek pocztowych, nie wiadomo, co z osobami, które mieszkają gdzie indziej, niż są zameldowane, nie wiadomo, kto miałby głosy liczyć i w jakim trybie, nie wiadomo, kto miałby pilnować skrzynek, nie wiadomo, kto miałby weryfikować, czy głosy oddały osoby uprawnione, nie wiadomo, w jaki sposób miałyby być rozstrzygane skargi wyborcze. Część osób będących za granicą mogłaby być po prostu niedopuszczona do głosowania. ”
    To dotychczasowa metoda to rozstrzygała? Tia. szczególnie w przypadku bezdomnych i emigrantów zarobkowych było ,,wefdeseczkie”,bo gdyby tak zdecydowali się na głosowanie WSZYSCY UPRAWNIENI przebywający w USA, to na punkt wyborczy przypadłoby circa pół miliona głów!
    Poczta ma numery pesel więc weryfikacja uprawnionych – to kwestia szybkości wpisywania tej danej do systemu. Przy okazji nie zmusza nikogo do wałęsania sie po urzędach w celu weryfikacji swojego istnienia na listach wyborczych, albo konieczności ,,dopisywania się”… w dzisiejszych czasach to anachronizm pierwszej wody! Posiadający prywatny podpis elektroniczny – powinni w ogóle mieć prawo do głosowania drogą sieciową! Skoro ta forma podpisu wystarcza w sądzie i wielu innych instytucjach, nie widzę powodu dlaczego nie miałaby być w procesie wyborczym!

    Jak widać wybory przeprowadzone metodą pocztową będą I DEMOKRATYCZNE, I TAJNE I RZETELNE, ZAPEWNIAJĄCE DOSTĘP DO GŁOSOWANIA PODOBNEJ GRUPIE OBYWATELI.

    Wątpliwości może budzić jedynie METODA WPROWADZANIA ZMIAN W USTAWIE.

    1. > Poczta ma numery pesel więc weryfikacja uprawnionych – to kwestia szybkości wpisywania tej danej do systemu.

      Przecież numery PESEL nie są żadnym zabezpieczeniem. Wejdź sobie na e-KRS Ministerstwa Sprawiedliwości, wpisz jaką choćby spółkę-krzak i już masz numery PESEL wielu osób. Jak teraz sprawdzisz, który oddany głos pochodzi rzeczywiście od danej osoby?

      Wybory pocztowe w żaden sposób nie będą tajne, bo co ta za tajność skoro z łatwością można sprawdzić kto jak zagłosował. Nie będą też demokratyczne, bo była ograniczona możliwość startu (brak możliwości zbierania podpisów). Nie są też dostępne, bo aby oddać głos trzeba narażać się poprzez wyjście z domu. Z rzetelnością też nie będą miały nic wspólnego, bo sposób wprowadzania zmian i dotychczasowe poczynania w tej sprawie jasno wskazują na brak rzetelności.

    2. A i przy okazji, sprawdziłeś już czy stan klęski żywiołowej jest przeznaczony dla choroby zakaźnej ludzi? Jak tam idzie opanowanie rozprzestrzeniania się wirusa i wypalanie się ognisk choroby w ciągu kilku najbliższych dni od 23 marca?

    3. Panie Skorpion. Gdy ruszy się trochę kiepełe, to z miejsca i bez zbytniego wysiłku można wypunktować, że podstawowe zasady (poza zasadą wolności, bo ta jest bezczelną ściemą, w każdym demenkrantycznym państwie), wyborcze będą w Polsce pogrzebane podczas wyborów pocztowych.

      Bezpośredniość? – piach.
      Tajność? – piach.
      Równe? – a były takowe kiedyś?
      Powszechne? – piach!

      I tyle.
      Zostaw pan autora zatem w spokoju i nie szarp mu nogawek, bo nie szarpanie, a reedukacja mu konieczna. Mimo, że pisze głupoty, to w dobrej wierze i nie w każdym akapicie…

  2. Jedno pytanko do autora (sytuacja gdy wszystko jest po staremu i nie ma koronzadymy), czy naprawdę sądzi Pan że ktoś inny niż Duda wygrałby w tym kraju wybory? Mnie w tej czy innej formie temat tych wyborów nie zajmuje. A wyścig Biedron vs Kidawa do programu typu Benny Hill się nadaje..

  3. Towarzyszu, p_erdolicie. Najpierw trzeba wystawić kandydata dobrego, potem mającego szansę, a przynajmniej sensownego. Lewica wystawieniem Biedronia puściła głośnego bąka sobie w nos. Gorzej że swoim wyborcom również. I teraz żadne zaklęcia ani bojkoty nie pomogą.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …