23 czerwca 2020 media obiegła wiadomość, że w Gostyninie, w Ośrodku dla osób uznanych za niebezpieczne i bezterminowo pozbawionych wolności, wybuchł strajk. Strajk głodowy. Paski w telewizji dezinformowały mówiąc o osiemnastu strajkujących. W rzeczywistości było ich na początku trzydziestu trzech. W kolejnych dniach do strajku dołączyli kolejni. Trwał siedem dni.
Zakończył się porozumieniem zawartym między Dyrekcją Ośrodka a pacjentami Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie (KOZZD).
Ośrodek w Gostyninie został powołany do życia ustawą z dnia 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób (Dz. U. z dnia 7 stycznia 2014 r., poz. 24; dalej: ustawa, upwozp).
Strajk pod wieloma względami był niezwykły, podobnie jak i zawarte porozumienie.
Co było niezwykłego w strajku? Wybuchł w placówce, która zgodnie z założeniami miała być luksusową, wyspecjalizowaną, gwarantującą najwyższe standardy placówką terapeutyczną. Miała być dla nielicznych, wysyłanych tu absolutnie wyjątkowo. W ciągu pierwszych dziesięciu lat miało być w KOZZD nie więcej niż 18 osób. Prawo nie pozwala, aby przebywało w nim więcej niż 60 osób.
Jednak nawet w trakcie strajku dojechał do Ośrodka dziewięćdziesiąty pozbawiony bezterminowo wolności. Czy dyrektor miał prawo go przyjąć? Nie, bo to narusza przepisy. I co? I nic, przyjął. Wobec ludzi, którzy odbyli karę, którzy nie popełnili nowego przestępstwa – my, każdego dnia godzimy się na to, by wobec nich łamano prawo. Dehumanizująca etykieta i nasza obojętność robią swoje.
Przedstawiani jako niebezpieczni wbrew przylepianym im odczłowieczającym etykietom zazwyczaj nie protestują i nie podejmują solidarnych działań. Są zasadniczo bezgłośni, bo pozbawieni nadziei. Cechuje ich raczej bezwolność niż zdolność do mobilizacji. Zdani na łaskę i niełaskę strażników, kadry i obojętnych wobec nich sądów i społeczeństwa rzadko protestują. Jeszcze rzadziej stać ich na działania wspólne i dostrzeżenie wspólnego losu. W warunkach dotkliwego braku kontroli nad własnym życiem i brakiem wpływu na możliwość uniknięcia zadawanych cierpień zarówno ludzie jak i wykorzystywane do podobnych eksperymentów zwierzęta, popadają w apatię, martwotę, zanurzają się w beznadziei. W nauce taki stan nazywa się syndromem wyuczonej bezradności. Syndrom ten, wśród zatrzaśniętych tam ludzi, ma się dobrze.
Co się więc stało, że tak gremialnie zaprotestowali? Zabrakło powietrza. W przenośni i dosłownie. Traktowani z pogardą, poniżani na co dzień, stłoczeni po dziesięciu na piętrowych więziennych pryczach w pokojach pierwotnie pomyślanych jako jedynki nie mają czym oddychać. Okna w pokojach się nie otwierają. Lufcik daje niewiele powietrza, na korytarzach wyłączono wentylatory, a okna zaczęto zasłaniać z zewnątrz przybijaną blachą. Wyglądało to na prowokację. Zabierało resztę i powietrza i światła.
Tym razem więc nie szło już o spory z kadrą, lecz o zdrowie i życie.
Zagrożeni groźbą zarażenia koronawirusem ze strony wszechobecnych strażników i brakiem światła i powietrza w pomieszczeniach i na korytarzach – przebudzili się i zaprotestowali.
Żądania strajkowe dobrze odzwierciedlają poziom ograniczeń, których doznają stłoczeni w Gostyninie ludzie. Jeśli aż strajku trzeba trzeba, by uzyskać możliwość samodzielnego zrobienia sobie w pokoju herbaty lub kawy; mieć szansę na spacer w miejscu do tego przeznaczonym, a nie na placu przeciwpożarowym; dobić się do radia, telefonu, telewizora; zdobyć prawo do podzielenia się książką z kimś w drugim pokoju wprost, a nie wysyłając ją pocztą; do podzielenia się posiłkiem czy przytulenie swojego dziecka, które raz w roku przyjeżdża odwiedzić ojca; jeśli do tego wszystkiego trzeba strajku, to terapia nie jest tam ani priorytetem, ani nie gwarantuje wysokiego poziomu.
Mariusza T., który służył za pretekst tworzenia tego miejsca, już dawno nie ma w Gostyninie. Są oni, często przetrzymywani w niewolności bez podstawy prawnej i bez żadnych szans na praworządne potraktowanie.
Co jest więc niezwykłego w porozumieniu? Jego treść. Demaskuje prawdziwą twarz Ośrodka. Miejsca, gdzie tresujemy się w przymykaniu oka na lekceważenie wolności.
Trudno zrozumieć wyrok Trybunału Konstytucyjnego (TK) uznający ustawę z 2013 roku za zgodną z Konstytucją. Z faktu jednak, że jej treść uznano za zgodną z Konstytucją nie wynika, że równie zgodne z Konstytucja jest jej stosowanie.
Wystarczy rzucić okiem na punkty porozumienia kończącego strajk głodowy zawartego 29 czerwca 2020 r., między Dyrektorem, a pacjentami Ośrodka w Gostyninie.
Porozumienie zawiera ich 19. Zasługują na uwagę. Ujawniają obszary deprywacji wolności praktykowanej w ramach pozorowania leczenia.
Punkt 1. Dotyczy możliwości korzystania z laptopów, smartfonów, dostępu do sieci internetowej. Od tego wszystkiego umieszczeni w Gostyninie są odcięci. Na ich telefoniczne skargi do pełnomocnika praw pacjentów otrzymują odpowiedź, by przesłali skargi mailem. Nie mają dostępu do maili,; pełnomocnik o tym wie.
Trzeba było strajku, by pacjent mógł zabrać ze sobą na spacer telefon. Wcześniej, przez te wszystkie lata, nie mieli prawa wynieść telefonu z pokoju. Dlaczego? Jakie to miało znaczenie terapeutyczne? Żadnego – ćwiczyło w deprywacjach wolności. Skutecznie. Na pierwszym spacerze z telefonem na terenie Ośrodka rozmawiający ze mną pacjent oświadczył, że poczuł się jak wolny człowiek, a to przecież zaledwie wolności namiastka.
Punkt 2. Dotyczy cenzury prasy. Mam zwrócone egzemplarze „Tygodnika Powszechnego”, „Polityki”, „Przeglądu”, które chciałam przekazać do KOZZD, ale uznane zostały za niestosowne dla pacjentów, bo zawierające treści seksualne i pedofilne. Trzymam je jako dowód arbitralnych, mało sensownych decyzji, jakie można podjąć wobec umieszczonych w tym Ośrodku osób. Przeszedł „Playboy”, ale nie „Tygodnik Powszechny”. Teraz, w wyniku strajku, ustalono że prasa nie będzie podlegać cenzurze. Podobnie korespondencja będzie sprawdzana tylko pod względem obecności przedmiotów niebezpiecznych, żyletek, narkotyków. Od teraz będzie się to odbywało w obecności pacjenta.
W Gostyninie, wbrew wyobrażeniom siedzi wiele osób, które nikogo nie zgwałciły, nie zabiły, za to same były gwałcone w trakcie pobytu w więzieniu.
Walcząc o swoje prawa narażały się niekiedy więziennej kadrze. Ta zaś nie była zachwycona, że musi to ujawniać. Czy to ma związek? Pewności nie ma, ale jest faktem, że w efekcie ludzie ci wylądowali w Gostyninie. Zabawnie jednak brzmi punkt mówiący o tym, że wystosowane zostanie zapytanie do profesora Janusza Heitzmana celem udzielenia informacji dotyczących opisów aktów intymnych, zbrodni, zabójstw, pedofilii, itp. znajdujących się w czasopismach i książkach, które mogą zaburzyć proces terapii; wraca więc kwestia cofniętych „Tygodnika Powszechnego”, „Polityki” i „Przeglądu”.
Punkt 3. Dotyczy wyrobów tytoniowych. Jest ciekawy. Pokazuje, ile daje dostęp do przepisów prawa. Dyrekcja odmawiając prawa do wyznaczenia palarni powoływała się na przepis ustawy z 1995 roku o ochronie zdrowia przez następstwami używania tytoniu. Czy zataiła, czy nie doczytała, że kolejny przepis na palarnię i palenie w miejscu takim jak KOZZD pozwala? Obecne w zakładach karnych i zakładach psychiatrycznych, palarnie i palenie było w Gostyninie zakazane. Pewnie, że palenie jest niezdrowe, ale umieszczeni tu ludzie są teoretycznie wolni, karę odbyli w całości. Pozbawianie ich papierosów nie ma służyć ich zdrowiu; jest w istocie ćwiczeniem w arbitralnym ograniczaniu wolności.
Punkt 4. Dotyczy swobodnego poruszania się po obiekcie. Ludziom, którzy są teoretycznie tam dla terapii, umożliwia się pół godziny więcej spaceru w stosunku do wcześniejszego prawa do zaledwie godziny.
Punkt 5. Obiecuje gruszki na wierzbie, że zwróci się o lepszy sygnał radiowy i telefoniczny. Póki co dobrego brak. Łączność ze światem i tym sposobem jest ograniczana.
Punkt 6. Dotyczy możliwości posiadania telewizorów i znów zawiera klauzulę, że o tym co można oglądać, a co nie i tym razem ma się wypowiedzieć profesor Janusz Heitzman.
Pkt 7. Dotyczy zaniechania blokowania stołówki zajęciami z psychologiem, jak również na czas spożywania posiłków przez personel. Stanowisko KOZZD brzmi: „W obecnych warunkach lokalowych nie ma możliwości, aby stołówka była jedynie miejscem spożywania posiłków przez pacjentów KOZZD. W przypadku pojawienia się nowych możliwości lokalowych ośrodka, zostaną podjęte kroki zmierzające do tego, aby zajęcia z pacjentami nie odbywały się na stołówce, a personel nie spożywał tam posiłków”.
Czyli Ośrodek stworzony w celach terapii nie ma warunków do jej prowadzenia i to przyznaje. I mimo to pozbawia ludzi wolności w warunkach przeludnienia i praktykowanej wobec nich pogardy.
Punkt 8. Wnosi o zdjęcie kamer monitoringu z toalet i łaźni. Totalne pozbawienie prywatności dotyczy tu także sfer i czynności intymnych. To jeden ze sposobów praktykowania dehumanizacji.
Punkt 9. Ustala, że zostaną wprowadzone odwiedziny u pacjentów bez udziału pracownika ochrony, że dozwolone zostaną pocałunki na powitanie i pożegnanie, trzymanie się za rękę i przytulenie – wciąż pod kontrolą kamer. Ośrodek ma niby przygotowywać do życia na wolności. Ze strażnikiem odmawiającym prawa do przytulenia żony czy dziecka? Szukałam w podręcznikach. Nie znalazłam, by ta metoda wzmacniała rodzinę i prospołeczne nawyki.
Punkt 10. Dotyczy kajdanek zakładanych tu przy każdej okazji, obsesyjnie, by wytworzyć wrażenie niebezpieczeństwa. Teraz pacjenci wywalczyli, by ich nie nadużywano.
Punkt 11. Pacjenci wywalczyli sobie prawo do czajników, przedłużaczy, udostępnienia prysznica przez całą dobę. Zwycięstwo? Czy raczej znak poziomu systemowego zniewolenia trenowanego w KOZZD Gostynin?
Punkt 12. Dotyczy wciąż pogarszającego się jedzenia. Jego poprawa zapewniona została w mglistej, niepewnej, jesiennej przyszłości. Ciekawe na co więc idzie te pół miliona, które kosztuje nas każdy pozbawiony w Gostyninie wolności, skoro wyżywienie jest tam coraz uboższe i gorsze?
Punkt 13. Dotyczy prawa do zakupu lodów (sic!). Świetnie obrazuje poziom ograniczeń, jakich na co dzień doświadczają zatrzaśnięci w Gostyninie ludzie. Jest w tym ironia, że trzeba aż strajku głodowego, by wymusić w KOZZD zgodę na kupienie sobie lodów.
Punkt 14. Dotyczy przywrócenia metrażu mieszkalnego. Stanowisko KOZZD brzmi: „Aktualna sytuacja lokalowa uniemożliwia zmniejszenie liczby pacjentów przebywających w jednej sali”.
Punkt 15. Dotyczy ograniczenia ochrony na oddziałach. Stanowisko KOZZD brzmi:
„Ze względów bezpieczeństwa nie ma możliwości zmniejszenia obsady pracowników ochrony w oddziałach KOZZD”. Polityka kadrowa w Ośrodku nie może być przedmiotem negocjacji z pacjentami. Zapewniona jest obsada strażników, ale nie kadry specjalistycznej. Naruszane są przepisy dotyczące ilości osób, które mogą w ośrodku przebywać. Nie zapewnione są warunki do prowadzenia terapii. To więc po stronie władz występuje możliwy brak zapewnienia warunków wymaganych w ustawie z 2013 r. W tych warunkach ocena braku postępów w terapii przebywających tu ludzi nie musi wynikać z ich postawy i starań, lecz utrzymywanych czynem ciągłym naruszeń przepisów dotyczących celów i warunków, w jakich osoba umieszczona w Gostyninie ma przebywać. Tylko pozornie dotyczy leczenia.
Punkt 16. Zwraca uwagę na bezprawne naruszanie praw konsumentów i wolnego handlu przez ograniczenie możliwości dostarczania przesyłek do KOZZD dla pacjentów wyłącznie przez Pocztę Polską. Odpowiedź Dyrekcji: „po zniesieniu stanu epidemiologicznego w kraju zostanie przywrócona możliwość korzystania z usług kurierów”.
Tyle, że kurierzy Poczty Polskiej nie są immunizowani od koronowirusa. Podobne monopolistyczne praktyki nie są stosowane ani w więzieniach, ani w zakładach psychiatrycznych. Koszty obciążają pacjentów. Praktyka tak przyjęta narusza prawo i jest kolejną odsłoną żywcem z Lotu nad kukułczym gniazdem. Zakaz jest bezprawnie wprowadzony przez Dyrektora. Bo? Może i może bawić się w boga. Pocztex to jeden z wielu przejawów tej zabawy.
Punkt 17 mówi o prawie pacjentów do spotkania z kierownikiem ośrodka. W praktyce o wszystkim decydować się zdaje kierownik ochrony, a kierownik z rzadka tylko pojawia się wśród pacjentów. Strażnicy zaś, zgodnie z Ustawą z 2013 muszą mieć wykształcenie, które kwalifikuje do ochrony przedmiotów i obiektów…(sic!). To oddaje poziom profesjonalizmu terapeutycznego tej placówki, tym razem nie w planach, ale w praktyce.
Punkt 18. Ten punkt to nie przewalczony pozytywnie wniosek o klimatyzację w ciasnych, dusznych salach. Powiedziano stłoczonym w nich ludziom, że mogą sobie kupić własne wentylatory. Nie powiedziano za co. Nie powiedziano też, jak to pogodzić z obecnością jednego tylko gniazdka w sali.
Punkt 19. Dotyczy prawa dostępu do Kodeksu Cywilnego. Trzeba było tygodniowego strajku głodowego, by zapewnić, że w terminie 7 dni udostępnione zostaną na każdym oddziale egzemplarze kodeksu cywilnego. Nie wiem, czy po to, by otrzymać kodeks postępowania cywilnego, o którym nie ma mowy w porozumieniu, trzeba będzie kolejnego strajku.
Porozumienie i żądania strajkowe ujawniają, jak niewiele ustawowe cele tej placówki mają wspólnego z podejmowanymi tu praktykami. Codzienność Gostynina nie jest skupiona na przywracaniu ludzi wolności. Trenuje się w nim rutynizację odczłowieczania.
Co nas to obchodzi? Jeśli nawet ulegamy propagandzie władzy, która odczłowiecza umieszczonych w Gostyninie, warto pamiętać, że to co w KOZZD się trenuje, może być praktykowane i wobec nas.
W trakcie, gdy pisałam ten tekst, otrzymałam informację, że przebywającemu w Gostyninie Sąd przedłużył bezterminowe pozbawienie wolności. Jak? Na podstawie notatki. Czy istnieje procedura w prawie cywilnym uprawniająca do bezterminowego pozbawiania ludzi wolności w oparciu o notatkę Sądu? Nie, nie istnieje. Ale istnieje już taka praktyka.
Co to ma wspólnego z Konstytucją? Jest jej złamaniem. To, dlaczego się dzieje? Bo musiałby zaprotestować i stwierdzić nieprawidłowość sąd lub TK. Czy mamy na to szansę? Niewielką na sąd; żadnej na TK. TK w obecnej odsłonie to atrapa kontroli konstytucyjności.
Co więc zostaje? Nasza troska, sprzeciw i Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCZ). ETPCz jest daleko i na decyzję potrzebuje średnio kilka lat. Jest więc jeszcze nasza troska i sprzeciw wobec nonszalanckiego traktowania wolności ludzi. Także tych umieszczonych w Gostyninie. Ludzi, którym nie postawiono zarzutu naruszenia prawa. Ludzi teoretycznie wolnych, w kraju wolności teoretycznej.
Para-demokracja
Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…
Dajcie proszę informację, kto tam siedzi. Jeśli nie najgroźniejsi przestępcy, to kto? Alimenciarze, wandale tramwajowi i drobni oszuści? Będę zobowiązana za rzetelną informację w tej sprawie. Za bronienie interesów zwyrodnialców dziękuję, ale możliwe że zmienię zdanie w ich sprawie.
Należałoby zacząć od tego, że sama ustawa, na podstawie której utworzono ten ośrodek – jest nielegalna. A potem należałoby dodać, iż wysmarowali ją osobnicy, bo przecież już nie ludzie, całkowicie zdegenerowi, odczłowieczeni, pozbawieni jakichkolwiek hamulców moralnych. No, może poza solidarnościowym 'ethosem’: ale to na jedno wychodzi…