Skupiona wokół PiS prawica triumfuje – „żołnierz wyklęty”, którego nazwisko budzi u przedstawicieli mniejszości prawosławnej, litewskiej czy białoruskiej najgorsze skojarzenia, będzie jednak miał ulicę w stolicy zamieszkiwanego przez te mniejszości Podlasia. Właśnie została w tej sprawie wyczerpana ścieżka sądowego postępowania administracyjnego.
Ulica Łupaszki pojawiła się na mapie Białegostoku w poprzedniej kadencji samorządu, gdy większość w radzie miejskiej miał PiS. W kampanii wyborczej w 2018 r. Koalicja Obywatelska obiecywała prawosławnym wyborcom, że doprowadzi do zmiany tej nazwy. Tym bardziej, że budziła ona kontrowersje nie tylko w internecie – tablice z nazwiskiem „żołnierza wyklętego” były regularnie oblewane czerwoną farbą, a na ogrodzeniu znajdującego się przy ulicy placu budowy pojawiały się napisy oznajmiające, iż „Łupaszka” to morderca.
KO teoretycznie dotrzymała słowa i doprowadziła ostatecznie do przegłosowania uchwały zmieniającej nazwę ulicy, jednak uchwała rady miejskiej została sformułowana w taki sposób, że dla wojewody podlaskiego Bohdana Paszkowskiego jej podważenie i odwołanie nie stanowiło żadnego problemu.
– Z podjętej uchwały wynika, że ulicy nadano nazwę „Podlaska” tymczasem uzasadnienie do projektu przekazanego radnym dotyczy nadania nazwy „100 lecia Praw Kobiet”, co oznacza, że uchwała została podjęta bez uzasadnienia – napisał w rozporządzeniu wojewoda. Przy okazji powołał się również na opinię IPN nt. „Łupaszki”. Ta jest, jak można się łatwo domyślić, jednoznaczna: kreatorzy prawicowej polityki historycznej przekonują, że „Łupaszka” nigdy nie miał zamiaru krzywdzić ludności cywilnej, a jeśli do takich sytuacji doszło, to bez jego wiedzy. Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego odwołali się radni, nie wchodził jednak w niuanse historii, a stwierdził, że wojewoda miał rację, bo uchwały dotyczące nazw ulic nie mogą zapadać bez uzasadnienia. Inaczej, jeśli każda władza będzie chciała modyfikować nazwy zostawione przez poprzedników, powstanie chaos – argumentował sąd.
30 września Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę białostockich radnych. Tym samym orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jest prawomocne. I nawet jeśli znów zdecydowały o tym sprawy proceduralne – bo nad nimi właśnie pochylają się sądy administracyjne – to podlaskie organizacje i media prawicowe triumfują, wyrażając nadzieję, że to koniec sporów o „bohatera narodowego”.
Przewodniczący rady miasta Łukasz Prokorym (KO) w rozmowie z białostocką Gazetą Wyborczą sugeruje jednak, że być może miasto spróbuje podjąć w tej sprawie jeszcze jakieś działania. – Jednym z wyjść jest skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Rozważymy to – powiedział. Inny wariant to przyjęcie przez radę miejską nowej uchwały, odnoszącej się do faktu, że od 2018 r. ulica „Łupaszki” została rozbudowana i wydłużona. Teoretycznie byłaby zatem możliwość nadania nowemu, dłuższemu ciągowi komunikacyjnemu innej nazwy.
22 maja 1945 r. pierwszy szwadron dowodzonej przez „Łupaszkę” V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej zastrzelił we wsi Potoka czterech mężczyzn, a całą miejscowość spalił. – Tu mieszkają przeciwnicy prawdziwej polskiej władzy, więc wieś spłonie – ogłosił wcześniej, jak wspominają świadkowie, jeden z oficerów „Łupaszki”. W zabudowaniach zginęło troje dzieci, czwarta ofiara zmarła wskutek poparzeń. 46 mieszkańców zniszczonej wsi, którzy stracili cały dobytek, zdecydowało się na wyjazd do ZSRR. Rok wcześniej, w czerwcu 1944 r., 5 Wileńska Brygada AK zabiła kilkadziesiąt osób cywilnych pochodzenia litewskiego w odwecie za wcześniejszą zbrodnię litewskiego kolaboracyjnego oddziału policyjnego na Polakach ze wsi Glinciszki.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…