24 mln zł będzie kosztować Słupsk zerwanie umowy z firmą Termochem – wykonawcą projektu parku wodnego. Prezydent Biedroń rozpaczliwie poszukuje oszczędności. Już teraz wiadomo, że nie będzie obiecanych remontów mieszkań komunalnych ani renowacji dróg.

Niedokończony park wodny "Trzy Fale"/ um.slupsk.pl
Niedokończony park wodny „Trzy Fale”/ um.slupsk.pl

Decyzję o budowie akwaparku „Trzy Fale”  podjął poprzednik Biedronia na stanowisku prezydenta – Marcin Kobyliński. Prace budowlane ruszyły jesienią 2010 roku. Na początku 2013 roku władze Słupska odstąpiły od umowy oraz zażądały odszkodowania w wysokości 24 mln zł za opóźnienia w budowie obiektu. W odpowiedzi Technoterm złożył kontrpozew o wypłatę zadośćuczynienia za bezpodstawne, zdaniem firmy, zerwanie kontraktu. Wykonawca również wycenił swoje straty na 24 mln zł. Sprawa trafiła na wokandę Sądu Arbitrażowego w Warszawie. Wczoraj zapadł wyrok – bardzo niekorzystny dla miasta. Słupsk musi wypłacić wykonawcy 18 mln zł odszkodowania oraz odsetki i koszty sądowe, które wyniosły łącznie ok. 6 mln zł. Technoterm został zobowiązany do wypłaty miastu zaledwie 1,2 mln zł.

Przedstawiciele słupskich władz nie ukrywają, że decyzja sądu jest dla nich tragedią. – Płakać mi się chce – mówiła zaraz po ogłoszeniu wyroku wiceprezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka. – Takiej opcji w ogóle nie braliśmy pod uwagę. Liczyliśmy się z tym, że może trzeba będzie zapłacić Termochemowi. Może kilka milionów złotych, może połowę, ale nie aż tyle! Nie ma pojęcia, co robić. Sytuacja jest tak dramatyczna – rozkłada bezradnie ręce polityczka.

– Według opinii biegłego wina jest w znacznym stopniu po stronie miasta i wynika z nonszalancji byłego prezydenta Macieja Kobylińskiego. Teraz zbieramy żniwo tego, co się działo w Słupsku od 2010 do 2014 roku. Ratowaliśmy sytuację grając kartami, które zostały po poprzedniej ekipie – mówił na konferencji prasowej przedstawiciel kancelarii prawniczej wynajętej przez miasto do prowadzenia sprawy.

Nakaz wypłaty odszkodowania jest ciosem, który może oznaczać faktyczne bankructwo miasta. Słupsk jest jednym z najbardziej zadłużonych ośrodków w Polsce. Dług sięga 300 mln zł, przy budżecie na poziomie 500 mln zł. W ostatnich miesiącach Robert Biedroń wprowadzał w życie program radykalnych cięć wydatków. Prezydent m.in. odmówił przyznania dywidendy w wysokości 500 tys. zł pracownikom miejskiej spółki wodociągowej. W obecnej sytuacji polityka oszczędności zostanie zaostrzona. Miasto zapowiedziało odwołanie projektu renowacji mieszkań komunalnych, który miał przynieść zwiększenie zasobów o 70 lokali. Oszczędności będą również dotyczyć funduszu na remont dróg oraz innych inwestycjach jednorocznych. Słupsk prawdopodobnie również wyemituje pakiet obligacji. Decydenci z ratusza nie ukrywają, że liczą także na pomoc ze strony państwa. – Rozmawialiśmy o pomocy dla miasta z władzami centralnymi, wojewodą pomorskim, wicepremierem Piechocińskim, a także marszałkiem województwa – przyznaje Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska. – Liczymy, że otrzymamy pomoc finansową, będziemy też oczywiście starać się wygospodarować te pieniądze w budżecie miasta.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Poprzedni prezydent powinien odpowiedzieć za to i pójść siedzieć. A Biedroń nie powinien sie bać opinii publicznej tylko robić co trzeba.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Rząd zrzuca maskę

Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…