Ponieważ państwo polskie nie jest gotowe na przyjęcie uchodźców – pragnę mu pomóc.
Przyjmę do mojego domu rodzinę uchodźców, migrantów też. Bez wstępnych warunków religijnych, bo jestem ateistą. Oferuję pobyt w domu wielorodzinnym, ale w dobrej lokalizacji. Osobny pokój, wspólną kuchnię, pokój biesiadny. Przysłowiowy wikt i opierunek. I osiem tysięcy książek. Wśród nich klasykę polskiej literatury.
Oferuję też coś więcej. Będę, wspierany moją liczną rodziną, opiekunem cudzoziemców. Wprowadzimy ich w polskie realia. Nauczymy ich polskich zwyczajów i nauczymy się ich kultury. Będziemy ich mentorami/ asystentami, po ludzku mówiąc – polskimi „aniołami stróżami”.
O potencjalnej fali migrantów zmierzającej do Polski wiedzieliśmy od lat. Już w 2003 roku szacowano, że w 2030 roku 3/5 przyszłych obywateli RP to będą ludzie, którzy przekroczyli pięćdziesiąty rok życia. I bez migrantów będzie nam trudno. Już w 2004 roku, po naszym wejściu do Unii Europejskiej, wiedzieliśmy, że Polska – kraj stale „produkujący” migrantów – stanie się też miejscem atrakcyjnym dla innych. Tych z Ukrainy, Mołdawii, Białorusi, republik kaukaskich i Wietnamu. O uchodźcach i migrantach z Syrii i Erytrei nikt wówczas nie słyszał.
W 1999 byłem posłem opozycyjnego SLD. Wysłałem wtedy interpelację do ówczesnego premiera Jerzego Buzka z AWS. Z zapytaniem: „Dlaczego rząd polski nie ma polityki migracyjnej?”.
W odpowiedzi osoba upoważniona do reprezentowania premiera bardzo serdecznie podziękowała mi za zwrócenie uwagi na „tak ważny problem”. I poinformowała, że właśnie trwają pilne prace nad stworzeniem takiej polityki. W 2002 roku napisałem taką samą interpelację do premiera Leszka Millera. Otrzymałem taką samą odpowiedź. Dwa lata później taką samą interpelację wysłałem do premiera Marka Belki. W 2005 roku wysłałem ją do premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Rok później do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Treść odpowiedzi nie zmieniła się od czasów rządów premiera Buzka.
Rząd koalicji PO-PSL miał osiem lat na stworzenie polskiej polityki migracyjnej. Dopiero po pięciu latach, w lipcu 2012, specjalny Zespół do Spraw Migracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych opracował jej założenia. Rząd taki dokument programowy przyjął… i szybko o nim zapomniał.
W efekcie nie jest on znany w innych, również zajmujących się migrantami, ministerstwach. A także administracji centralnej, a zwłaszcza samorządowej. Nie jest też powszechnie znany parlamentarzystom, nawet zajmującym się tą problematyką. Wspominał o tym były ostatnio poseł i minister spraw zagranicznych Paweł Kowal z Solidarnej Polski w TVN24.
A szkoda, bo w rządowym dokumencie można znaleźć wiele informacji, ocen i prognoz, z którymi trudno się nie zgodzić.
Już wtedy autorzy dokumentu odnotowali, że cudzoziemscy pracownicy spełniają komplementarną rolę na polskim
rynku pracy. Podejmują się zawodów nieatrakcyjnych dla pracowników rodzimych bądź takich, gdzie ich unikalne kompetencje stanowią istotną wartość dodaną. Zauważyli też, że polscy pracownicy coraz częściej nie chcą wykonywać zawodów, które podejmują cudzoziemcy. Generalnie to polski „rynek pracy” miał decydować o selekcji przybywających do Polski migrantów.
Teraz pani premier próbuje oddzielić migrantów ekonomicznych od wojennych uciekinierów – co jest zadaniem trudnym, bo każda fala migracyjna wywołana jest konfliktem społecznym, każdy uchodźca liczy nie tylko na ocalenie, także na poprawę swego losu.
Rządowy program wprowadzał racjonalną zasadę. Fundamenty polityki migracyjnej tworzymy na szczeblu centralnym, ale integrujemy cudzoziemców na poziomie lokalnym. Integrujemy, czyli nie poprzestajemy jedynie na tworzenie obozów – gett z migrantami. Gdzie pod obłudnym hasłem „Multi kulturowości” zostawiamy ich samych sobie. By zamknięci, stłoczeni, hodowali wszelkie patologie.
Niestety dzisiaj, w czasie kampanii wyborczej, temat uchodźców to „gorący kartofel” dla kandydujących polityków. Poziom antyimigracyjnego hejtu w internecie i podczas spotkań z wyborcami nie zachęca do przyjaznych deklaracji wobec cudzoziemców.
Poza tym rząd Polski niewiele może zaoferować migrantom. Przede wszystkim pobyt w ośrodkach o standardzie obozów dla internowanych. Przez kilka, a czasem i kilkanaście miesięcy. Aż ich pobyt w Polsce zostanie zalegalizowany. Wtedy będą mogli szukać pracy, mieszkań, szkół. Aktualnie w ośrodkach dla cudzoziemców wolnych jest około 1500 miejsc. Pozostaje znalezienie lokum dla ponad 10 tysięcy.
Miejsca pewnie się znajdą. Trudniej będzie znaleźć odpowiednich opiekunów dla uchodźców. Określanych zwykle jako mentor/asystent. Ludzi, którzy będą wprowadzali cudzoziemców w polskie realia. Dbali o ich potrzeby w konfrontacji z administracjami rządowymi i samorządowymi. O integrację w szkołach i miejscach zatrudnienia. Ktoś w końcu musi czuwać nad tym, aby migranci nie stali się grupą społeczną określoną w latach 30. XX wieku przez polskiego socjologa Stefana Czarnockiego jako „ludzie zbędni w służbie przemocy”. Dziś nazwalibyśmy ich glebą dla fanatycznego islamu.
Dlatego warto się zastanowić, czy służby naszego państwa powinny już przy wjeździe do Polski wymagać od migrantów deklaracji przestrzegania nie tylko obowiązującego w Polsce prawa. Poszanowania praw człowieka rozumianych po europejsku, zwłaszcza praw kobiet. Poszanowania zasad świeckiego państwa. Prawa do wolności słowa i krytyki, także zachowań religijnych.
Warto już teraz przejrzeć obowiązujące w Polsce prawo i precyzyjnie unormować rozdział państwa od kościołów. Potwierdzając fundamentalną zasadę, że religie są sprawami prywatnymi obywateli.
Mamy już dziesięcioletni staż w Unii. Jesteśmy największym beneficjentem unijnej pomocy rozwojowej. Ale nadal zachowujemy się jak najbardziej egoistyczny migrant w europejskiej wspólnocie. Chcemy unijną pomoc socjalną otrzymywać, ale nie chcemy się z Unią zintegrować. Chcemy by Unia dzieliła się z nami swym bogactwem, ale odmawiamy swego udziału w rozwiązywaniu jej problemów.
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
nie doczytam do konca artykulu, ktory zaczyna sie czczymi obietnicami. Dokoncze kiedy przysle pan pamiatkowe zdjecie tej emigranckiej rodziny w panskim domu – bo na zaprosznie ludzi do siebie nie musi pan czekac na rozstrzygniecia rzadu. Zakladam oczywiscie, ze podejmuje sie pan ponosic tez wszyelkie koszty zwiazane z utrzymaniem (wyksztalceniem itp) tej rodziny az do chwili ich usamodzielnienia.
A jak pamietam to najgoretszym zwolennikiem wyslania wojsk do Iraku byl panski kolega partyjny, wowczas prezydent, Aleksander Kwasniewski – nie mogl pan gp powstrzymac? W mojej opinii chcial podlizac sie Amerykanom, liczac na to, ze ci wespra jego prywatne ambicje kariery miedzynarodowej – ale co ja tam wiem!
Kwaśniewski wtedy był formalnie bezpartyjnym. Ale w swoim życiu miałem miliony „partyjnych kolegów i koleżanek” . Byli wśród nich polityczni debile, pedofile, złodzieje, puszczalskie i mordercy nawet. Zatem zarzut typu – „pana partyjny kolega” jaki często słyszę ostatnio z ust małolatów politycznych uważam za chybiony.
Ludzi, ktorych pan uwaza za matalow ja bardzo lubie i cenie, wiec – dziekuje!
Nie rozumiem jak Pan chce zaoferować mieszkanie imigrantom to czemu zamiast im Pan ich tam osiedlić o tym tylko pisze?
Aha i czemu brak minimum empatii że można w sumie się nie bać i być gościnnym z domkiem jednorodzinnym a ludzie z m27 w standardzie mąż+żona+ dziecko mogą być mniej gościnni i bardziej się obawiać? (naprawdę nie piszę o sobie).
To ładnie z Pana strony, Panie Gadzina, że przyjmie Pan jakiegoś bisurmanina pod swój dach. Może by tak Pan namówił jeszcze tych pozostałych towarzyszy internacjonalistów do podobnie cnotliwego podejścia. Bo na to, żeby Pan namówił do tego także towarzyszy biskupów i podtowarzyszy proboszczów, którzy z reguły mają dobre warunki mieszkaniowe, raczej nie ma szansy:)
Zupełnie się jednak nie zgadzam z tezą, że „bez migrantów będzie nam trudno”, bo społeczeństwo się starzeje, a Polacy nie chcą wykonywać wielu prac.
Mimo że społeczeństwo się starzeje, to ciągle istnieje wielka armia bezrobotnych, więc napływ nowej siły roboczej tylko pogłębi problem bezrobocia – zwiększy się armia ludzi żyjących z zasiłków. Jednocześnie obecność ludzi, którzy będą gotowi pracować za psi grosz, zwiększy i tak wielką presję na obniżanie płac tym, którzy ją mają.
@lubat
Wskocz na budowę domów, obiektów handlowych, najlepiej na ścianie wschodniej.
Tam pracują ukraińscy budowlańcy, zwykle nielegalnie, bo polscy pracują na „zachodzie ” UE legalnie. Na umowę o pracę , za lepsze stawki. Cudzoziemcy pracują tam ,gdzie nasi bezrobotni nie chcą. Bo mają robotę na czarno, albo inne zajęcia.
Armia ludzi „żyjąca z zasiłków” w Polsce nie zwiększy się, bo w naszym ,kochanym kraju, długo z zasiłku nie wyżyjesz.
Pozdrawiam
Bezpruderyjną muzułmankę do lat 25 przyjmę. Może być z dzieckiem. Dobre warunki mieszkaniowe z możliwością małżeństwa.;)
Takiego wkrw dostałem że zapomniałem odnieść się do meritum. Panie Gadzinowski , czy będą posłem z ramienia SLD głosował pan za wysyłaniem polskich żołnierzy do Iraku kiedy ten został zaatakowany i okupowany przez USA i wasali? Ci uchodźcy więc są skutkiem m.in. pana głosowania. Powiniem im pan oddać z tego powodu nie jeden pokój ale cały swój dom i cały majątek. Nie robi pan żadnej łaski. Laskę to pan robił Amerykanom.
Andy
Nie głosowałem za wysłaniem polskich wojsk do Iraku, bo takiego głosowania nie było, przynajmniej kiedy ja byłem posłem
Wstrzymałem się od głosu w 1999 roku kiedy Sejm RP głosował nasze przystąpienie do NATO
Byłem członkiem delegacji polskiego Sejmu protestującej przeciwko bombardowaniu Serbii przez siły NATO. Byliśmy w Serbii, tam naprawdę
bombardowali, to nie było oglądanie w telewizji
Domu uchodźcom nie oddam, bo nie mam.
Andy napij się wody, przeczytaj na spokojnie, nie wkurwiaj się, bo ci żyłka pęknie.
A wiesz na pewno, że on głosował za wysłaniem wojska do Iraku? Tak z ciekawości tylko…
Nie wiem – ale był posłem rządzącej wówczas większości. Pierdział w poselski fotel kiedy wysyłano polskie wojsko do Iraku, nie zrezygnował z posłowania kiedy kiedy zabijano setki tysięcy irakijczyków – według mnie trudno mu odmówić części moralnej odpowiedzialności za skutki (przynajmniej milczącej) akceptacji.
Skoro się wstrzymał od głosu podczas głosowania nad kwestią wstapienia do NATO to nie może odpowiadać za późniejsze działania sojuszu. Głosowania w sprawie wysłania żołnierzy do Iraku nie było, to była inicjatywa Kwacha jako prezydenta czyli zwierzchnika sił zbrojnych. Biorąc pod uwagę to, że udział polskich żołnierzy w tym konflikcie był raczej symboliczny należy kogo innego winić za ofiary w Iraku.
@ Andy
Nie pierdział, bo pisał i protestował.
Zanurkuj w stare numery tygodnika „Nie”.
Jak nie wiesz to nie pisz
Zanurkowałem i nie mogę znaleźć. W jakim numerze?
Największą bekę mam jak na tematy ważne dla nas, zwykłych ludzi wypowiadają się wypasione i wyleniałe kocury lewicy. Na przykład taki kwiatek chociażby – „jesteśmy największym beneficjentem pomocy rozwojowej”- gdzie te benefity i gdzie ten rozwój? Co się rozwinęło w Polsce przez ostatnie 10 lat? Według mnie najlepiej rozwinął się eksport polskich niewolników za granicę. No chyba że panu G chodzi o rozwój sieci supermarketów ze śmieciową płacą. To rozumiem – to jest wybitne osiągnięcie naszego kraju.
Andy
wypasiony kocur tak, ale nie wyleniały.
Jesteśmy największym beneficjentem pomocy rozwojowej” – jako Polska na pewno, a co się za unijne dotacje rozwinęło to temat na następne teksty
Andy czytaj ze zrozumieniem a nie tylko z wkurwieniem
Po ostatnim wyjeździe zagranicznym — Polska wygląda lepiej (w sensie stan ulic, itp.) niż większa część Czech (autostrada Praga-Brno…) i Słowacja (ach, te opadające tynki Bratysławy…); porównywalnie z Austrią (wygrywa chyba w utrzymaniu trawników, przegrywa wyraźnie w średniej budynków).
Na wiele rzeczy w Polsce mogę narzekać, ale skok jakiego Polska dokonała jest bardzo dobrze widoczny.
„…w 2030 roku 3/5 przyszłych obywateli RP to będą ludzie, którzy przekroczyli pięćdziesiąty rok życia. I bez migrantów będzie nam trudno. ”
Ciekaweczy p. Gadzinowski wie, że dla arabskiej kobiety praca polegająca na podcieraniu doop starym Europejczykom, w cudzym domu jest kulturowo niedopuszczalna? A czy p. Gadzinowski wie, że w ogóle praca fizyczna dla Araba jest czymś uwałaczającym?
A czy pan Gadzinowski wie, że różnice pomiędzy cywilizacją arabsko-islamską a europejską są nieusuwalne ? Dotyczą one m.in. roli kobiety w społeczności, relacji damsko-męskich, stosunku do pracy, państwa czy prawa?
W islam wbudowany jest dogmat o niemożności odejścia od religii pod karą śmierci.
Życzę powodzenia w przekonaniu islamistów, że „religie są sprawami prywatnymi obywateli”. heh
Elliso
pan Gadzinowski wie, bo widział różny islam w różnych krajach. Także w Syrii. pan Gadzinowski widział Arabów pracujących fizycznie ,podobnie jak panów Polaków, a przecież dla pana polaka taka praca jest też uwłaczającą. widział Arabki podcierające i wykonujące inne czynności zarobkowe
widział muzułmanów którzy odeszli od religii i przeżyli, słuchał islamskich kapel punkowych,
wie, że różnice są i będą, ale da się , przy odrobinie szacunku, żyć
Poznałem paru muzułmanów (choć uwaga: mówiąc o imigrantach nie mówimy wprost i jednoznacznie o muzułmanach, bo i o chrześcijan chodzi, i niewierzących) — ludzie jak my. Jak wśród Polaków-katolików znajdą się fanatycy, znajdą się też obojętni i sceptyczni wobec religii (głównie takich zresztą poznałem). Pamiętałem, żeby wieczorem wyjść do sklepu do „Araba”, bo mu się bardziej chce i dłużej ma otwarte.
Zdaję sobie sprawę, że z przyjmowaniem imigrantów są pewne problemy — przyjęcie standardów państwa przyjmującego, elementarne 'chwycenie’ języka, większa możliwa przestępczość wśród osób wykorzenionych, pozbawionych (choćby czasowo) rodzin… Ale, po pierwsze, można sobie z tym radzić; po drugie, to tylko pewne (i niewielkie) przesunięcie w statystykach, bo to samo masz wśród Polaków — biorąc pod uwagę liczbę przewidywanych imigrantów, obecna liczba zapowiadana przez UE nie będzie miała żadnego wpływu na Polskę.