W kolejną z rzędu niedzielę odważni Rosjanie i Rosjanki protestowali przeciwko wojnie, jaką ich rząd wszczął przeciwko Ukrainie. Grupa OWD-Info, monitorująca demonstracje i zatrzymania, podała, że zatrzymano ponad 4800 osób.

Demonstracje antywojenne odbyły się, jak podaje OWD-Info, w 69 miastach w Rosji. Największe, ponadtysięczne w Moskwie, w ścisłym centrum, na Placu Maneżowym i sąsiednich ulicach, oraz w Petersburgu, na Newskim Prospekcie w pobliżu Gościnnego Dworu, historycznego centrum handlu. W Petersburgu grupa demonstrantów wykonała napis „Nie wojnie” bezpośrednio na lodzie zamarzniętej Newy. 7 marca rano miejscy pracownicy porządkowi zamalowali go zieloną farbą.

Protestowano również w miastach na Uralu i  Syberii – w Jekaterynburgu demonstranci zniszczyli mural z postacią Władimira Putina. Zgromadzenia liczące od kilkudziesięciu do kilkuset osób, z hasłami „Nie wojnie” i „Hańba” odbyły się w Irkucku, Tomsku, Nowosybirsku i Krasnojarsku. Wśród protestujących najwięcej było ludzi młodych, ale nie tylko oni wyrażali sprzeciw wobec działań Putina.

Nagrania zamieszczone w mediach społecznościowych przez świadków zdarzeń pokazują, że rosyjska policja była brutalna wobec zatrzymywanych. Demonstracje rozpędzano, wobec uczestników używano pałek i elektrycznych paralizatorów. W Petersburgu trzech mężczyzn zostało ciężko pobitych bezpośrednio na ulicy. W Nowosybirsku zatrzymana uczestniczka protestu przekazała OWD-info, że została pobita na posterunku. Dziewczyna ma uszkodzoną nogę. W co najmniej kilku przypadkach do zatrzymanych nie dopuszczono prawników. Wśród zatrzymanych jest dziewięcioro dziennikarzy mediów ogólnokrajowych i lokalnych, którzy obserwowali i relacjonowali przebieg manifestacji. Natomiast w Niżnym Nowogrodzie zatrzymano m.in. dwie aktywistki Tendencji Socjalistycznej, jednej z rosyjskich organizacji antykapitalistycznej lewicy.

Od piątku 4 marca za „rozpowszechnianie fałszywych informacji o operacjach wojskowych” w Rosji grożą drakońskie kary – nawet do 15 lat więzienia. Jako że sama wojna na Ukrainie określana jest oficjalnie wyłącznie mianem „operacji specjalnej”, oznacza to, że sam udział w proteście może zostać uznany za rozpowszechnianie takich informacji i zakończyć się dla uczestnika poważnymi konsekwencjami. Demonstranci mogą również usłyszeć zarzuty publicznego dyskredytowania rosyjskich sił zbrojnych.

Jako że w Rosji nadal obowiązuje również zakaz zgromadzeń w związku z pandemią koronawirusa, demonstracje są z zasady nielegalne i udział w nich może być administracyjnie karany grzywną (do 300 tys. rubli – ok. 50 tys. złotych) lub aresztem (do 30 dni).

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. No tak koniecznie trzeba było napisać. W Moskwie liczącej bez mała 18 MILIONÓW mieszkańców zebrało się ,,aż” 2500 demonstrantów z czego siły porządkowe zgarnęły połowę do ula. Bądźcie nareszcie poważni! Czyżby redakcja aż tak bała się rządzących oszołomów, że jedzie w jednym szeregu z GP, ND??? A może należało by wspomnieć chociaż kto ten konflikt spowodował i dlaczego było to ukochane przez wszystkich NATO z USA na czele??? Zapomnieliście droga redakcjo o jednym. Kończą się łatwo dostępne złoża pierwiastków i związków chemicznych… Zaczyna się ostra faza konfliktu o kontrolę nad tym co pozostało, a w Rosji pozostało bardzo wiele i ,,cywilizowany” zachód wszelkimi sposobami chce położyć na tym łapę. Metoda może być dowolna – na przykład zagłada mieszkańców dawnej strefy radzieckiej… W końcu przecież cywilizacja wymaga ofiar…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…