W centrum Damaszku terroryści zdetonowali dwa ładunki wybuchowe powodując eksplozję autobusu armii syryjskiej. Zginęło 14 żołnierzy, a co najmniej 3 osoby są ranne.

Umieszczony w samochodzie ładunek wybuchł w pobliżu mostu ar-Rais, zabijając 14 żołnierzy armii syryjskiej i raniąc co najmniej 3 osoby. Zamach uważany jest za najbardziej krwawy atak w Syrii od 4 lat, kiedy to w 2017 wskutek samobójczej autodetonacji jednego z dżihadystów w Pałacu Sprawiedliwości śmierć poniosło 30 osób.

Jest to szok dla syryjskich władz z uwagi na fakt, że w 2018 roku ostatni bastion w Damaszku został odbity przez sprzymierzone wojska z rąk rebeliantów. Od tego czasu stolicy Syrii oszczędzano tego rodzaju tragedii.

Idlib – punkt zapalny na mapie Syrii

Około godziny po ataku w Damaszku, syryjskie siły uderzyły w opanowane przez rebeliantów miasto Ariha w prowincji Idlib. Według Syrian Observatory for Human Rights, bombardowanie miało miejsce około godziny ósmej rano, akurat, kiedy dzieci udawały się do szkoły. Wśród zabitych znajduje się trójka dzieci, wiele osób zostało okaleczonych i straciło kończyny. Przerażeni mieszkańcy Arihy nie rozumieją, dlaczego padli ofiarą brutalnego ataku.

Znajdująca się w północno-zachodniej części Syrii prowincja Idlib jest bastionem grupy dżihadystów Hajjat Tahrir asz-Szam (Armia Wyzwolenia Lewantu, HTS), w której skład wchodzą dawni przywódcy Al-Kaidy, wspieranej przez Turcję. Obszar został zdobyty w 2015 przez Armię Podboju i od tego czasu pozostaje pod kontrolą sił islamskich fundamentalistów. Jednak od lat grupa ta była za słaba, by przeprowadzać ataki na terenie Syrii.

Złudzenia względnego spokoju

Mimo, że pozostałości Państwa Islamskiego zeszły do podziemi, od 2019 roku w dalszym ciągu sporadycznie nękały siły rządowe i sojusznicze, głównie na terenach pustynnych, posługując się metodą „hit and run”. Na napięciu wokół miasta Ariha nikt szczególnie się nie skupiał. Dlatego też nagły atak w stolicy był dla Syryjczyków szokiem.

Nieoczekiwany atak w Damaszku z pewnością wyrwał prezydenta Baszara al-Assada z błędnego przekonania, jakoby trwający od 2011 roku konflikt zakończył się czy też pozostawał pod ścisłą kontrolą. Zresztą nie tylko sam syryjski rząd wyznawał taki pogląd.  Również zagraniczni obserwatorzy, którzy po interwencji ze strony Rosji i odbiciu większości terenów Syrii, uważali sprawę Państwa Islamskiego za zakończoną.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…